- Powinnam iść z tym, co ja uważam za słuszne, podejmować moje decyzje, nie oglądać się do tyłu, przyjmować to, czego doświadczam. – podsumowała wypowiedź kobiety Megan.
Ale to oznaczało też, że ma zaakceptować tą całą sytuację. Przyjąć, ze może już nie zdoła wrócić do sobie. Pogodzić się z tym. Pozwolić sobie na przeżycie żałoby po dawnym życiu. Czy miała na to czas?
- Czy zabicie Maski coś zmieni? – dopytała jeszcze.
- Tak. Maska będzie martwym. Przestanie rządzić Dominium.
- I rozpęta się walka o władzę?
- Zapewne tak się stanie - zgodziła się. - Zawsze tak się dzieje. Władza nie znosi próżni.
Pokiwała głową, powoli. Światy mogły byc inne, ale mechanizmy pozostawały te same. - Mój towarzysz mnie wzywa. Muszę iść.
- Skoro musisz, to idź. Nie mogę cię zatrzymać. Nie należysz do żywych ale też nie należysz do martwych.
Zatrzymała się w pół kroku. Dokładnie tak - potwierdziła. - Utknęłam. Rozważę Twoje rady. dziękuję za czas.
Odwróciła się i zaczęła wycofywać w stronę wyjścia z jaskini.
Miała mętlik w głowie. Spotkanie - które miało jej coś naświetlć - tylko nasiliło wątpliwości. I strach. Bo wyglądało na to, że jej “Tutaj” jest właśnie w tym świecie z trzema księżycami. Czy jej się to podoba, czy nie. Nie podobało. Przyszła jej do głowy jeszcze jedna myśl. - Znasz sposób, żebym wróciła tam, skąd mnie tu ściągnięto? - dopytała, - Kiedy nadejdzie ten czas i Potęgi tak zdecydują, wrócisz do Wieloświata. Zawsze tak było.
- Hmm.. pewnie nie wiadomo, czym się kierują, prawda?
Pokiwała głową. Nie musiała nic więcej dodawać. Możliwe, że nic więcej po prostu nie wiedziała.
Megan wyszła z jaskini, przeszła przez wodospad i wyszła na brzeg. Poszukała wzrokiem Cahr Nar Cahra.
Nie był sam. Na dole trwała walka z kilkunastoma przeciwniczkami. Dobrze jej znanymi kobietami w maskach. Widać było, że mają znaczną przewagę nie tylko liczebną, ale i taktyczną. Cahr Nar cahr dostał dwie lub trzy z nich - ich nieruchome ciała leżały w kałuży krwi nad brzegiem, ale sam najwyraźniej miał problem. Stracił, jak jej się wydawało, jedną dłoń, a cały korpus ociekał mu krwią. Zapewne jego własną.
Najwyraźniej zbytni przeciągnęła rozmowę w jaskini i przybyła w ostatniej chwili.
Oczywiście pamiętała, że po śmierci zmartwychwstanie. Skoro jednak będzie porąbany na kawałki, drobne kawałki, albo straci głowę – czy jego ciało zrośnie się, czy pozostanie żywe w kawałkach? To było ważne pytanie, Megan nieco za późno uświadomiła sobie, że powinna je była zadać wcześniej.
Teraz nie było na to czasu. Nie myślała, reagowała.
Krzyknęła gardłowo, wyciągając topór. Lumina pulsowała w jej palcach , czuła jej ciepło. Krzyknęła jeszcze raz, a potem skoczyła w stronę Cahr Nar Cahra. Sięgnęła toporem , starając się zahaczyć jego przeciwniczki. Nie myślała. Pozwoliła, żeby ciało działało samo. *
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |