Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2017, 12:19   #126
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- Powinnam iść z tym, co ja uważam za słuszne, podejmować moje decyzje, nie oglądać się do tyłu, przyjmować to, czego doświadczam. – podsumowała wypowiedź kobiety Megan.
Ale to oznaczało też, że ma zaakceptować tą całą sytuację. Przyjąć, ze może już nie zdoła wrócić do sobie. Pogodzić się z tym. Pozwolić sobie na przeżycie żałoby po dawnym życiu. Czy miała na to czas?
- Czy zabicie Maski coś zmieni? – dopytała jeszcze.
- Tak. Maska będzie martwym. Przestanie rządzić Dominium.
- I rozpęta się walka o władzę?
- Zapewne tak się stan
ie - zgodziła się. - Zawsze tak się dzieje. Władza nie znosi próżni.
Pokiwała głową, powoli. Światy mogły byc inne, ale mechanizmy pozostawały te same.
- Mój towarzysz mnie wzywa. Muszę iść.
- Skoro musisz, to idź. Nie mogę cię zatrzymać. Nie należysz do żywych ale też nie należysz do martwych
.
Zatrzymała się w pół kroku.
Dokładnie tak - potwierdziła. - Utknęłam. Rozważę Twoje rady. dziękuję za czas.

Odwróciła się i zaczęła wycofywać w stronę wyjścia z jaskini.
Miała mętlik w głowie. Spotkanie - które miało jej coś naświetlć - tylko nasiliło wątpliwości. I strach. Bo wyglądało na to, że jej “Tutaj” jest właśnie w tym świecie z trzema księżycami. Czy jej się to podoba, czy nie. Nie podobało. Przyszła jej do głowy jeszcze jedna myśl.
- Znasz sposób, żebym wróciła tam, skąd mnie tu ściągnięto? - dopytała,
- Kiedy nadejdzie ten czas i Potęgi tak zdecydują, wrócisz do Wieloświata. Zawsze tak było.
- Hmm.. pewnie nie wiadomo, czym się kierują, prawda?

Pokiwała głową. Nie musiała nic więcej dodawać. Możliwe, że nic więcej po prostu nie wiedziała.

Megan wyszła z jaskini, przeszła przez wodospad i wyszła na brzeg. Poszukała wzrokiem Cahr Nar Cahra.
Nie był sam. Na dole trwała walka z kilkunastoma przeciwniczkami. Dobrze jej znanymi kobietami w maskach. Widać było, że mają znaczną przewagę nie tylko liczebną, ale i taktyczną. Cahr Nar cahr dostał dwie lub trzy z nich - ich nieruchome ciała leżały w kałuży krwi nad brzegiem, ale sam najwyraźniej miał problem. Stracił, jak jej się wydawało, jedną dłoń, a cały korpus ociekał mu krwią. Zapewne jego własną.
Najwyraźniej zbytni przeciągnęła rozmowę w jaskini i przybyła w ostatniej chwili.

Oczywiście pamiętała, że po śmierci zmartwychwstanie. Skoro jednak będzie porąbany na kawałki, drobne kawałki, albo straci głowę – czy jego ciało zrośnie się, czy pozostanie żywe w kawałkach? To było ważne pytanie, Megan nieco za późno uświadomiła sobie, że powinna je była zadać wcześniej.
Teraz nie było na to czasu. Nie myślała, reagowała.
Krzyknęła gardłowo, wyciągając topór. Lumina pulsowała w jej palcach , czuła jej ciepło. Krzyknęła jeszcze raz, a potem skoczyła w stronę Cahr Nar Cahra. Sięgnęła toporem , starając się zahaczyć jego przeciwniczki. Nie myślała. Pozwoliła, żeby ciało działało samo. *
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline