Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2017, 14:45   #88
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Kevin "Cobra 222" Walker - pilot z fantazją


Pilot nie odzywał się jak dotąd zbyt wiele bo właściwie co chciał spytać to większość najistotniejszego zapytał Carl a reszta mogła poczekać póki goście nie odpowiedzieli. Coś się tam wyklarowało z tej rozmowy pilotowi z Perły ale nadal jednak sporo było ciemnych plam w sytuacji i przebiegu dotychczasowych wydarzeń. Zwłaszcza od momentu utraty pamięci do wybudzenia się dopiero co z komorze kriogenicznej.

- Okey no fajnie, że ktoś w centrali zainteresował się zniającymi statkami i milknącymi kolonami. Ale tak fajnie jakby tak jakoś tak podejść no jak do człowieka dobra? - przerwał na chwilę pilot opierając jedną rękę za oparcie krzesła a drugą wymownie trzymając otwartą w stronę Benjamina. Ton i mina była mieszaniną irytacji i próby znalezienia jednak kompromisu.

- Macie jakieś podejrzenia co do naszej grupy za współudział w tych kłopotach. Okey. Musicie się przekonać i nas prześwietlić. Okey. Część jest zaginionych co no mnie też dziwi i niepokoi, że ich brakuje. Okey to też trzeba wyjaśnić. - przyznał by było wiadomo, że nie zgapił obiekcji jakie chyba żywyli nowi, zwłaszcza ten co wyszedł. Teraz jak sobie poukładał wszystko no pewne zachowania, zwłaszcza te zniknięcia faktycznie były trochę niepokojące. Ale też mogli zostać porwani i wzięci na zakładników czy co. Tego przecież nie wiedzieli jeszcze ani oni z Nadziei ani ci nowi.

- Ale wiecie ten kordon marines pod pełną bronią to tak niezbyt zachęca do współpracy z wami. - wystawiona dłonią zakręcił palcem łuk dookoła wskazując mniej więcej na żołnierzy co się kręcili to tu to tam i których nie dało się nie zgapić w komrach wybudzania.

- To my jesteśmy tu ofiarami napaści a traktuje się nas jak współwinnych zbrodni. - Palec Kevina powędrował dobitnie na swoją pierś przerywając na moment słowa by uwypuklić ten chyba nie do końca zauważony należycie przez ich gości detal.

- To nie jest fajne. - dodał poważnym głosem kręcąc palcem zabraniające ruchy na boki by tym prostym zdaniem i gestem podkreślić swoje niezadwolenie z takiego traktowania.

- Może nie wszystko jest jak należy ale odkąd podeszliśmy na orbitę działamy w sytuacji kryzysowej i awaryjnej. Atak na orbicie, awaryjne lądowanie, potem awaryjne zakładanie bazy no działo się tu trochę co miało pewnie mało wspólnego z planami jakie wszyscy mieli do zakładania tej kolonii. Troche wyrozmienia do tej sytuacji i jej uczestników. Znaczy dla nas. - powiedział trochę więcej znów wskazując najpierw palcem wskazującym na siebie a potem kciukiem na chłopaków siedzących obok. Na jego oko poszło im całkiem nieźle. W końcu mieli tu jednak kolonię i ci nowi nie znaleźli tu samych trupów i wraków zwalonych z orbitych czy dryfujących na orbicie. Może to nie było jak zakładał projekt ale jednak wychodzili już z dołka tylu problemów gdy stało się to dziwne coś co ich zamiotło do kriokomór. Jeszcze nie wiedział co. Ale wiedział, że tak czy naczej, prędzej czy później się dowie.

- I te machanie bronią, mundurami i popisówa na pewno nie działa na nas pozytywnie. - prychnął wyraźnie już niezadowolonym głosem znowu gdzieś na drzwi i tam gdzie pewnie byli ci żołnierze. - Co to ma być? Pokaz siły kto tu przejął władzę? Zastraszanie? Jak mamy ze sobą współpracować to ja bardzo chętnie bo też jestem ciekaw co tu jest grane i wkurza mnie to co nas ktoś wtapia co chwilę od czasu orbity. Ale te obnoszenie się z bronią i to jakoś tak, że lufami w nasza stronę a nie do zagrożeń z zewnątrz to jakoś mnie niezbyt nastaja pozytywnie do współpracy. - pokręcił głową z niezadowoleniem i założył ramiona na piersi. Spojrzał gdzies w bok na chwilę milknąć by było jasne, że ci wszyscy mundurowi kręcący się jakoś dziwnie jakby ich pilnowali jak więźniów a nie jak obrońcy przed następnymi atakami dość wyraźnie go drażnią i jątrzą.

- Nie my tu jesteśmy zagrożeniem. Jesteśmy ofiarami. Z załogą Exalibura nie udało nam się nawiązać kontaktu. Mieliśmy bardzo ograniczone możliwości do zrobienia czegokolwiek i skupiliśmy się na przetrwaniu. - nawiązał do jednej z chyba sugestii ich gości. Myslał o tym wcześniej całkiem czesto ale jednak mieli tyle zajęć i tak skromne możliwości, że nie mieli tego jak sprawdzić. Nawet jak znaleźli w końcu podejrzany rejon gdzie mogli lądować to zostawili to "na później" bo mieli pilniejsze sprawy do załatwienia.

- Może to i oni za tym stoją bo przyznam, że też o ty myślałem. A może i nie. Może ktoś jeszcze tu jest. Nie wiem tego. Ale oni to nie my. Ich odnajdźcie i przesłuchajcie. Nam udało się tylko obliczyć przybliżony rejon gdzie mogli lądować ale nie zdążyliśmy tego sprawdzić. No chyba, że coś było w tej urwanej pamięciowej dziurze ale jak tak to nie pamiętam tego. - rozłożył ręce w geście bezradności. Chciał wykazać się dobrą wolą i chęcią współpracy by wykazać bezzasadność podejrzeń pod adresem ludzi wpakowanych do komór kriosnu w jakichś podejrzanych okolicznościach.

- Skoro części z nas nie ma w komorach hibernacyjnych to są zaginieni. Nie wiemy co się z nimi stało. Wy widzę też nie. - podniósł brwi do góry by wykazać, że nie tylko gospodarze nie wiedzą tu wszystkiego. - Nie chce być złośliwy ale nam na przykład mogłoby przyjść do głowy że to wy stoicie za ich zaginięciem. Może zabraliście ich do was na statek i ich tam trzymacie a potem wybudziliście nas i rzucacie teraz takie cwaniackie niedomówienia i oskarżenia? - znów na chwilę przerwał by pokreślić, że oskarżenia to się rzuca w tri miga i nagle człowiek od razu poważniejszy wydaje a drugi musi się tłumaczyć. - No. Widzi pan? Takie sztuczki działają w obie strony. Ja tu nie jestem jednak od rzucania oskarżeń czy co. Skoro są zaginieni to chyba i Federacja i Fundacja powinna dołożyć starań by ich odnaleźć. Mogą być porwani, jeńcami, potrzebować pomocy. Może nawet jak to oni to jakoś zostali zmuszeni i nawet jak doglądali komór to pod przymusem a teraz w ostatniej chwili ich zabrano. Mogą już nie żyć. A nie, że zaraz zorganizowali to wszystko. Póki nie ma dowodów uważam, że powinni być traktowani jak rozbitkowie. Bo poza obozem i waszym statkiem to dzicz. - nie był pewny co się stało z zaginionymi ale jakoś tak przypięcie im smroda dlatego, że ich nie było i nie mogli nic wyjaśnić i się bronic jakoś go mierziło. Może i był naiwniakiem i tamci byli jakimiś dywersantami jak sądził chyba ten co wyszedł. Ale może i nie. Mogli gdzies tam się błąkać w dziczy albi być w niewoli. Podejrzewał, że "oni" ci tajemniczy sąsiedzi co im wpadali wywinąć psikusa tam czy tu, dysponowali pewnie własnym statkiem. Może tym Exaliburem czy innym. Wtedy pewnie wiedzieliby, że zbliża się kolejny statek i mogli w ostatniej chwili zabrać zagiononych gdzieś tam. Czy z komór, czy od pilnowania komór czy jeszcze jakoś inaczej.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline