Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2007, 14:16   #14
Irrlicht
 
Irrlicht's Avatar
 
Reputacja: 1 Irrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znany
Joanna Marszulik #3

- Zabijcie ją... - drżące usta Joanny jeszcze przez chwilę mamlały bezgłośnie, bezwiednie wypowiadały słowa. Wkrótce jednak jej urywany, nienaturalny oddech niknął, zwalniał - środki uspokajające działały szybko.
Świat pociemniał i zawirował, jej oczy zaszła mgła. Spadała.
W cienie. Słyszała szepty i śmiechy. Śnić... Ujrzała jej twarz. Twarz małej dziewczynki.
Pamiętała to zdarzenie, jakby to było wczoraj. Lato '06, upalne dni ciągnęły się w nieskończoność, wypełniając okaleczoną pamięć zapachem zgnilizny i brudu, wrzosu i innych dzikich traw. Kloszardzi wylegujący się w najlepsze pod słońcem, rozedrgane w rozżarzonym powietrzu sylwetki ludzi.
To były fajne czasy. Zresztą, wcześniej wszystko było fajne, nawet nie miała tak zniszczonych rąk od igieł. Zresztą, jak się później wtedy zastanawiała, to chyba nawet i dragi były wtedy lepsze.
To było jak sen: właśnie skończyła zapodawać sobie speed w żyłę. Lada minuta przezroczysty płyn miał uderzyć jej do głowy. To wtedy pierwszy raz ją spotkała.
Akurat poprawiała ten kompot gandą - zaciągnęła się, wylegując się na małym wzgórku niedaleko miasta. Słońce prażyło niemiłosiernie.
- Proszę pani?
Odwróciła się i spojrzała swoimi mętnymi oczyma na małą dziewczynkę. Ile ona miała? Może osiem lat. Nie pamiętała jej imienia, zresztą nie dbała o to. Była przywiązana do swojego skręta i gotowa była walczyć o niego. Często też musiała.
- Proszę pani? - powtórzyła. Tamta zdziwiła się, że jeszcze nie uciekła. Mało ludzi poświęcało jej więcej niż przelotne spojrzenie.
Mała nie przestawała napierać, więc zapytała się, o co chodzi. Szczerze mówiąc, chyba wtedy już zioło zaczęło działać, bo nie pamięta wiele z tego zdarzenia. Jakoś doszła z nią na dworzec, ściemniało się. Rok pobytu przy tej starej traktierni zaowocował kontaktami. Mogła spać na tyłach magazynu, omijając los dworcowych ciur. Gorszy los.
Jej świadomość coraz bardziej się zaniżała. Zasnęła.
A później tylko słony smak potu w jej ustach, gdy obudziła się, leżąc przy małej. Wtedy to pierwszy raz Beata zabiła. Gdy podeszła do leżącej w dziwnej pozycji dziewczynki, znalazła stygnącego trupa. Beata złamała kark niedoszłej towarzyszcze Joanny.
I dalej... Jak przez mgłę - ucieczka, ukrycie zwłok, kryjówka. Aż wszystko ucichło. Nawet zresztą nie narobiło hałasu - tego typu tajemniczych zniknięć jest sporo. Nikt się do tego nie miesza. Bo i po co szukać tego, co nigdy nie miało zostać znalezione? Może ktoś znalazł ją pod mostem?
- Mamo... - odezwała się twarz.
- Odejdź ode mnie! To nie ja! To ona to zrobiła!
Joanna biegnie po drodze. Krew oświetla jej drogę. Przez głowę przebłyskują jej obrazy, które podsyła jej Beata.
- Nie!
- Zamknij się, mała dziwko... Zrzuć no to ubranie...
Mała krzyczy, krzyczy tak, że Joannie pękają bębenki uszu.
Zabrudziłaś mnie... Zabrudziłaś moją duszę... Mój Boże, co ja teraz zrobię? Co teraz ze mną będzie? Weszła tam... Zabrudziła moją duszę... Zabrudziła moją duszę...
Lecz biegnie. Cienka linia w ciemności znaczy kierunek jej drogi.
- Pokaż no rączkę, drogie dziecko...
ZOSTAW MNIE ZOSTAW MNIE ZOSTAW MNIE ZOSTAW MNIE
Jej droga kończy się, oto w wielkiej plamie krwi leży to, co z niej zostało. Powykręcane palce, połamane ręce, i złamany kark. Biała kość wystaje z jej prawej ręki, usta układają się w żałosny uśmiech. Puste oczy.
- Zostaw mnie! - krzyk Joanny rozbija wizję. Uciekła w nieświadomość.
 
Irrlicht jest offline