Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2017, 17:37   #177
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ktoś w obejściu był, w tej chwili nawet, inaczej z komina nie unosiłby się dym. To znaczyło, że będzie z kim wymienić kilka słów, jako że na wsi, w świetle dnia, raczej witało się gości chlebem, niż widłami czy kłonicą.
Kaspar rozejrzał się by sprawdzić, czy gdzieś w pobliżu nie czai się niechętny gościom kundel, a potem podszedł do drzwi i zastukał.
Odpowiedziała mu cisza - nikt się nie odezwał, nikt nie podszedł do drzwi.

Kaspar zawrócił i ruszył w stronę stodoły.
W stodole również panowała cisza, a na głośno powiedziane "Dzień dobry" nikt nie odpowiedział. Sanie były puste, woźnica gdzieś zniknął, zaś z tyłu, tam, gdzie wożono towar lub pasażerów, były ślady krwi. Ktokolwiek jechał z tyłu - krwawił. Krew zakrzepła i była zmarznięta, ale bynajmniej nie była stara. Raczej z nocy, niż z wieczora.

W stajni nie było już nic do roboty. Kaspar jeszcze raz się rozejrzał dokoła by sprawdzić, czy czasem ktoś, nie wiedzieć czemu, kryje się gdzieś w kącie, po czym ponownie wyszedł na dwór i znów podszedł do chaty.
Jeśli się nie mylił, chata była zamknięta od środka. Zastukał, raczej dla formalności, niż z nadzieją, że ktoś otworzy, a gdy nikt nie odpowiedział, obszedł chatę dokoła.
Drugiego wejścia nie było. Nawet jeśli gdzieś znajdowała się klapa do piwnicy, to była przysypana śniegiem. Kotary w oknach były zasunięte, całkiem jakby wszyscy jeszcze spali. Spali? Na wsi? Gdzie wszyscy chodzą spać z kurami i wstają skoro świt?
A może ten ktoś, ranny, wszedł do środka i zasłabł? A nawet jeśli nie, to dlaczego się chował przed światłem dnia i przed gośćmi?

Chęć pomocy, czy ciekawość? Pewnie to drugie...

Kaspar nie zamierzał ustępować. Kilka razy walnął w drzwi rękojeścią miecza (co pewnie obudziłoby
Skobel był dość mocny i pękł dopiero po czwartej próbie - mocnym uderzeniem barkiem w drzwi.

W środku stała przestraszona Ulryka.
Kaspar stanął jak wryty, z niedowierzaniem wpatrując się w 'znalezisko'.
- Na Taala i Rhyę... szukaliśmy cię pół nocy - powiedział, gdy już odzyskał głos. - Jesteś cała i zdrowa?
- Tak - odrzekła nieufnie.
- Co zamierzasz dalej robić? Zostać tu? - Kaspar rozejrzał się dokoła. - Wrócić do domu? Oddać się pod opiekę Sióstr? Czy ruszyć w świat daleki, gdzie nikt o tobie nic nie będzie wiedzieć?
- Nie wiem.
- Nie powinieneś tu być - dodała.
- W wielu miejscach nie powinienem być - odparł szczerze Kaspar. Równocześnie rozejrzał się dokoła. Słowa dziewczyny zabrzmiały jak ostrzeżenie. - Już stąd idę - obiecał. - Powiedz mi jeszcze, skąd krew na saniach. Jeśli oczywiście możesz.
- Moim zdaniem powinnaś stąd wyjechać jak najdalej - dodał.
- To moja krew. Mam ranę po strzale. Otworzyła mi się - odpowiedziała.
- Pomóc ci jakoś, zanim sobie pójdę i zapomnę o tobie, czy dasz sobie sama radę? - spytał Kaspar.
- Dam radę - Uśmiechnęła się lekko, po raz pierwszy od chwili, gdy Kaspar wkroczył w progi chaty.
- W takim razie... nie było mnie tutaj - powiedział Kaspar. - Ale gdybyś czegoś potrzebowała, to wiesz, gdzie mnie szukać.

Jako że Ulryka nie odpowiedziała, Kaspar skinął głową po czym wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

Przez całą drogę do gospody zastanawiał się, czy powiedzieć kompanom o spotkaniu Ulryki. W końcu doszedł do wniosku, że lepiej będzie, jeśli tajemnica dziewczynki zostanie zachowana.
Przynajmniej na razie.
 
Kerm jest offline