Dwie śmierci jednego dnia, w tym również jego brat, to dla Otwina było za dużo. Chłop sam nie wiedział co miał teraz ze sobą zrobić, we względnym spokoju utrzymywało go tylko to że Vincent był cały, chociaż on. No chyba że ... to właśnie on jest temu winny? Nie, to niemożliwe ... raczej.
Otwin teraz nie przejmował się już nawet Luisem, aktualnie miał gdzieś to czy rycerz przeżyje czy nie. Do chaty weszło dwóch chłopków. Najemnik powstał z kolan i chwycił młodego za chabety. - A wy czego tutaj? Czego akurat teraz co? Kto tu wchodził od wczorajszego wieczora? Gadaj!
Głos Otwina był donośny, ostry i szorstki, lecz gdy zdał sobie sprawę że młody jest posrany i prawdopodobnie nic nie wie, puścił go i ruszył w stronę starego. Zaniechał jednak rękoczynów i w końcu podszedł do ściany. Szedł wzdłuż niej aby znaleźć jakich punkt zaczepienia. Coś lub ktoś dostał się do środka i tak urządził jego towarzyszy. Musiał się dowiedzieć kto i jakim sposobem.
__________________ ORDNUNG MUSS SEIN Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103) |