Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2017, 00:40   #140
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Axim stał jak wryty, dysząc ciężko. Gęsto ociekał wieloma barwami posoki. Nie potrafił nawet ocenić, która krew należała do niego. Spojrzał po sobie.
Jego napierśnik był nieźle poharatany, podobnie jak rozpruta na rękawach koszula i rozcięte spodnie. Był zmęczony, jednak nie czuł pieczenia ran. Czy to szok pourazowy, czy też magia Sybill go uzdrowiła?
Sybill…

Najemnik podniósł wzrok i spojrzał na kobietę, wciąż nie dając wiary temu, co tu zaszło. Przecież ona… widział, jak obrywa. Nie miała szans z tego wyjść. On był pewien, że już ją stracili. Że przyczynił się do jej śmierci, opuszczając jej bok. Tak bardzo tego pożałował, że w tamtej chwili był gotów walczyć do upadłego. Byleby ją tylko pomścić.

A oto tutaj stała. Walkiria Wszechstwórcy. Tak jak inne wskrzeszone przez nią istoty. Czy Sybill Arunsun nadal była człowiekiem, czy naprawdę dostąpiła wywyższenia?
Ale jeśli ona była wcieleniem boga, to kim przy niej był on, Axim? Zwykłym włóczęgą, awanturnikiem. Mieczem szamotającym się po świecie. Uciekający przed własną przeszłością. Czy był godny stać przed tak wspaniałą istotą?


Opuścił bezwiednie rękę, wpatrując się w Walkirię. Ostrze wysunęło mu się z dłoni, wbijając się w piach areny. Chciał już po prostu upaść, tak jak ten miecz. Odpocząć i pozwolić potężniejszym decydować za niego. Jednak widząc słabość Sybill, ożywił się. Postąpił szybko kilka kroków dzielących go od towarzyszki i złapał ją pod ramię, pozwalając, by ta się na nim wsparła.
Przebadał ją szybkim spojrzeniem, jednak nie dostrzegł żadnych ran. Musiała więc być po prostu wyczerpana po swoim spektakularnym pokazie mocy.

- Już po wszystkim - zagaił łagodnym głosem. - Zwyciężyliśmy. Dzięki tobie, Sybill. Ale teraz musimy wracać.

Podniósł zdeterminowane spojrzenie i powiódł nim po zebranych, jakby miał zaraz dać rozkaz do wymarszu. Widząc jednak ich cześć i oddanie do osoby Walkirii, uznał, że nie ma tu już żadnego autorytetu.
Mimo to postanowił spróbować.

Złapał Sybill pod kolana i uniósł z cichym stęknięciem, obchodząc się z nią jak z porcelaną.
- Wszyscy! - zawołał, siląc się na rozkazujący ton. - Bierzcie broń oraz wszystko, co uznacie za przydatne i formować kolumnę. Wracamy do Wodnego Kryształu. Ci, którzy potrafią walczyć idą na przedzie oraz z tyłu. Kobiety oraz dzieci w środku - zakomenderował i skinął na Grzmota, był zabrał jego miecz.
- Kadle, dopilnuj, żeby zieloni nam nie przeszkadzali - zwrócił się jeszcze do stratega, jednak schodząc już z tonu. Bądź co bądź nadal był jego podwładnym.

Na koniec odszukał wzrokiem pozostałych członków drużyny. Krasnoludy Kargul i Olaf, czarodziej Esmond a nawet elfka Acelia, która w niewiadomych okolicznościach pojawiła się na arenie. Wszyscy byli cali i zdrowi. Axim pozdrowił ich skinieniem głowy, dając wyraz szacunku.


- Wracamy do domu - powiedział jeszcze cicho do Walkirii, patrząc w jej gorejące oczy z mieszanką obawy i troski.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline