Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2017, 08:10   #37
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Przy śniadaniu. Seer, Wes & Henry.

Saoirse podniosła wzrok znad książki na ziewającego Wesa.
- Nie wyspałeś się? Nie słyszałam żadnego szurania, stukania i nikt mi nie spał pod łóżkiem. Natomiast okno mi się w nocy otworzyło...ale zdaje się… - właściwie to się chyba nawet rozmarzyła - nikt przez nie nie wszedł. - Patrząc na przestrzeni lat, było to chyba najdłuższe zaproszenie do rozmowy jakie udało jej się zbudować.
- Też byś się nie wyspała, gdybyś miała taki realistyczny koszmar - rzucił Wes, zabierając się za jajecznicę. - Czyli noc upłynęła ci spokojnie? - Spojrzał jej w oczy i siorbnął kawy.
- Realistyczny koszmar? Czyli może jednak tutaj straszy? - uśmiechnęła się w przestrzeń - Też śniły mi się jakieś głupoty, ale u mnie to raczej norma… Najbardziej zdziwiło mnie to okno. Sprawdzałam przed zaśnięciem, czy jest w porządku. - stwierdziła.
- Więc może jednak samo się nie otworzyło. - Taggart zmarszczył brwi. - Ciekawe, czy pozostali też mieli jakieś dziwne zdarzenia w nocy.... Henry? - Drwal przeniósł spojrzenie z Seer na mężczyznę.

Henry pokiwał tylko głowa i odpowiedział grzecznie popijajac kawę.
- Tylko jakieś mary nocne, pewnie to z powodu zmęczenia, za dużo pracy, a za mało snu.
- Co do tego straszenia… wczoraj to bagatelizowałem, dzisiaj nie wiem, co o tym myśleć. Ten sen był zbyt realistyczny.
- Wes przejechał dłonią po potylicy.
- No tak, chyba jednak wolę otwarte okno, niż poderżnięte gardło - co miało chyba zabrzmieć jako żart, ale wypowiedziany został bardzo pragmatycznym tonem. - W każdym razie jesteś cały i zdrów... a słyszeliście jakieś hałasy?
- I mam nadzieję, że taki zostanę
- rzucił Wes i zmarszczył brwi. Dopiero teraz mu się przypomniało, że przed feralnym poderżnięciem gardła słyszał jakieś dziwne odgłosy. - Tak, słyszałem coś… jakby w ścianach. I suficie. Jakby szczur sobie biegał, ale przecież Rob powiedział, że nie ma szczurów. W końcu się wkurzyłem i walnąłem w ścianę, no i ustało. A potem miałem ten koszmar. A może te dziwne dźwięki też mi się śniły. Nie wiem… - Wzruszył ramionami. - Ty też słyszałaś jakieś odgłosy?
- Słuchaj,
- mniej więcej od połowy jego wypowiedzi zaczęła nerwowo stukać łyżeczką w blat - jedno jest pewne. To nie jest dzieło przypadku. Nie wiem kto to robi i jak, ale nie ma szans, żeby to był jakiś zbieg okoliczności. Hałasy, otwierane okna, koszmary. Klej z tapet, czy inne chemiczne świństwo może wywołać halucynacje, ale okna nie otworzy, nie?
- No nie
- odrzekł Wes. - I rzeczywiście coś za dużo tutaj zbiegów okoliczności. Musimy po śniadaniu sprawdzić piwnicę i strych, może tam znajdziemy coś, co rzuci trochę światła na to wszystko. Przez chwilę przeszło mi przez głowę, że ktoś rzeczywiście mógłby próbować nas tutaj podtruwać, ale to nie za bardzo trzyma się kupy. No chyba, że otwarte okno to też halucynacja. - Uśmiechnął się lekko i upił łyk kawy.

Saoirse spojrzała na niego nijakim wzrokiem.
- Tak. To mi się często zdarza. Widzę otwarte drzwi, gdzie ich nie ma… - wzrok stał się śmiertelnie poważny. - Ty też tak masz? - Na koniec ni z tego ni z owego parsknęła śmiechem.
- Załóżmy jednak, że możemy mieć dziwaczne sny, ale realność jesteśmy w stanie odróżnić.
- Ironizowałem
- powiedział z delikatnym uśmieszkiem. - Cokolwiek to jest, lepiej dowiedzmy się szybko... mam dziwne wrażenie, że to, co dzieje się obecnie jest w jakiś sposób powiązane z tym morderstwem rodziny Mossa. Śledztwo zostało umorzone, ale jakie dzikie zwierzę wpada do domu i morduje trójkę ludzi? Zwłaszcza w takim miejscu, na wzgórzu.
- Pfff… czyli musimy jednak rozważyć na poważnie opcję duchów. Chyba, że 120 letni morderca wrócił na miejsce zbrodni… Nie dowiedzieliście się, czy były jeszcze jakieś morderstwa? W archiwum nie było nic na ten temat, ale może coś zostało pominięte?
- Szeryf powiedział nam tylko o Mossach, a odkąd żyję, nie przypominam sobie, by ktoś tu kogoś zamordował. To mała społeczność, wszyscy żyją raczej w zgodzie, albo się tolerują
. - Wyjaśnił. - No nic, zobaczymy, jak nam pójdzie dzisiaj w hotelu. Warto byłoby się też dowiedzieć, czy Emma i Gwen też miały ciężką noc.
- Żeby był duch, musi być trup. Tak przynajmniej mówią specjaliści
- pomachała książką - ewentualnie jakieś mroczne siły, ale te znowu potrzebują jakiejś zbrodni. Tak czy inaczej wracamy się do tragedii Mossów, albo jeszcze wcześniej. Dziwna sprawa jednak, że duchy zrobiły sobie prawie 100 lat przerwy, czyż nie? Może jednak zbyt łatwo zbaczamy ze ścieżki zdrowego rozsądku na paranormalne manowce.
- Ja nie mówię, że to duchy, po prostu muszę przyznać, że jednak niepotrzebnie trochę sobie żartowałem z Roberta wczoraj. Tutaj może dziać się coś podejrzanego. Najpierw zniknęły figury z szachownicy, teraz oboje mieliśmy dziwne sny… pewnie przekonamy się niedługo o co w tym wszystkim chodzi
- powiedział Wes, znów ziewając, po czym skupił się na śniadaniu, popijając kawę.
- Nie ma co gdybać, coś jest na rzeczy, duchy i zjawiska paranormalne są mało racjonalnym wyjaśnieniem tego co tu się dzieję. Lepiej poczekać i wtedy wybadać o co chodzi i dlaczego.
- I tak właśnie zrobimy
- odrzekł Wes, rozglądając się delikatnie po gościach jadalni.
 
Kenshi jest offline