Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2017, 10:39   #19
Morfik
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Do momentu wyjazdu, starał się jak najmniej przebywać w domu. Strasznie denerwowała go cała atmosfera wielkiej przeprowadzki. Ojciec był zachwycony wyjazdem, jego głupia siostra tak samo. On niestety wciąż nie dopuszczał do siebie myśli, że niedługo wszystko się zmieni w ich życiu, a przecież tak bardzo nienawidził zmian. Dlaczego wszystko nie mogło zostać tak, jak było?

Chodził często na murek znajdujący się przy wiadukcie kolejowym. Lubił to miejsce, nikt mu tam nie przeszkadzał, mógł być totalnie sam ze swoimi myślami, czyli tak jak najbardziej lubił. Szwendał się również po swoich ulubionych miejscach w całym mieście. Gdy widział miasto, które powoli stawało się wymarłe, przez chwilę nawet myślał, że może jednak wyjazd stąd to dobry pomysł. To miasto powoli zdychało, tak samo jak on z resztą. Z jednej strony chciał coś zmienić, z drugiej nie miał na to ani siły, ani ochoty. Najchętniej leżałby całymi dniami albo łaził bez celu po całym mieście. Za każdym razem, gdy pomyślał o przeprowadzce czuł ukłucie bólu w żołądku, bał się tego wszystkiego, co nieznane, ale niestety nie mógł o tym nikomu powiedzieć. Nikt i tak by go nie zrozumiał…

Dzień przed wyjazdem, wrócił do domu późno. Chciał się jeszcze raz pożegnać z miastem, pójść ostatni raz na wiadukt kolejowy i zapalić tam ostatniego papierosa. W domu panowała cisza, Kelly musiała już spać. On pewnie przez to wszystko nawet nie zmruży oka albo zaśnie tak późno, że cały następny dzień będzie nieprzytomny.

Wszedł do swojego pokoju i zamknął drzwi. Popatrzył na swoje plakaty, radio, kolekcje płyt. Lubił to miejsce, a teraz będzie je musiał opuścić. Wszystko przez ojca… Mark był w stanie się założyć o wszystkie swoje oszczędności, że ojcu znowu nie wyjdzie i znów będą w tym samym punkcie, w którym są teraz. Przez niego, całe życie będą się przeprowadzać.

Wyjął jedyną torbę jaką miał w szafie. Duża, czarna, wbrew pozorom mogła zmieścić w sobie znacznie więcej rzeczy, niż mogło się wydawać. Spakował ciuchy, płyty, kilka książek, jakieś stare komiksy, piłkę do tenisa. Największy problem miał z plakatami, nie mógł ich schować do torbo, bo inaczej wszystkie by się pogniotły. Postanowił, że zroluje je wszystkie i będzie trzymał je cały czas w dłoniach.

Nie lubił się pakować, więc ucieszył się, że w miarę szybko mu to poszło. Walnął się na łóżko. Puścił jedną ze swoich ulubionych piosenek. Musiał się jakoś odstresować przed wyjazdem. Tego właśnie w sobie nienawidził, stresowaniem się każdą głupią sytuacją. Miał nadzieję, że sen nadejdzie szybko, jutro ciężki dzień…
 
Morfik jest offline