Orianna ucieszyła się na widok Colina i Gabriela, którzy już nie byli kamiennymi posągami. Poszła w ślad za Gnorstem i również wyściskała obu. Euforia z odzyskania przyjaciół jednak szybko minęła, kiedy usłyszała słowa maga, w którego domu się znaleźli.
Obrzuciła go lodowatym spojrzeniem. Już sama nie wiedziała, który był gorszy. Ten dziwak, który uwięził ich w swojej durnej iluzji czy może Thalantyr, którego arogancja przechodziła samą siebie. Zaczęła się zastanawiać czy wszyscy magowie tacy byli i wspomniała przez chwilę swojego ojca. Szybko doszła do wniosku, że wcale nie był lepszy, bo wysyłał wszystkie swoje córki w świat w wieku piętnastu lat i już nigdy więcej się z nimi nie kontaktował. Czy i ją czekało takie samo zdziwaczenie? Czy to była cena za magię?
- Po prostu dajcie mu tę księgę. Może wykaże się PEWNĄ DOZĄ INTELIGENCJI i okaże się jednak, że potrafi COŚ WIĘCEJ, niż tylko sprowadzać na nas śmiertelne kłopoty i w końcu pozbędzie się tej przeklętej księgi - wygarnęła Orianna, która serdecznie miała dość wszelkich magów. |