- Nie rozetniesz mu więzów elfie. Będzie musiał paradować ze związanymi rączkami. - podniósł wpół leżącego mężczyznę z ziemi i popchnął go na przód tak, aby nie słyszał cichej ich rozmowy.
- Nie puścimy go wolno przyjacielu. Po wszystkim dostanie nóż pod żebro, a ścierwo porzucimy w puszczy. - był widocznie podenerwowany. Wzrok uciekał mu gdzieś w obłoki, a monstrualna dłoń potężnie ściskała rapier. Niegłupi Ragnwald zauważył, że chłopak rozpoznał w nim poszukiwanego rozbójnika, na którym wisi kara błyskawicznej śmierci. - Nie ufam mu, bo... myślisz, że takie chuchro przeżyłoby cios w łeb zadany ramieniem zwierzoczłeka? Może być groźny, pozbądźmy się go tu i teraz, a nawet nie musisz patrzeć, jeśli jest ci go szkoda. - nadąsał się nagle i wyprostował dumnie, naprawdę wyglądając teraz jak groźny Niedźwiedź. - I poradzę sobie w puszczy, za kogo ty mnie masz, hm? Spędziłem w niej większość życia! |