Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2017, 21:08   #78
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
Black 2 i Amanda sama każąca się nazywać Amy ruszyły pod eskortą tej pierwszej i przewodem tej drugiej kierując się ku schodom i szybko znikając innym Parchom z oczu. Dziewczyna z blond włosami cicho klaskała bosymi stopami po podłodze ale po dywanie jaki wytłumiał odgłosy a był rozłożony na schodach poruszała się właściwie bezszelestnie. Za to prawie na pewno prowokująco i celowo kręcąc kuperkiem by podkreślić swoje walory i krągłości.
- Myślisz, że teraz mogę wyjąć pistolet? - zapytała gdy zatrzymała się na chwilę na piętrze jakby chciała się upewnić, że Chelsey nie wywinie numeru i nie zawróci zostawiając ją tu samą. Korytarz jednak wyglądał dość chaotycznie zupełnie jakby nagle wiele osób tędy przebiegło w pośpiechu. Zostawiło za sobą chaos porzuconych ubrań, torebek, butów, butelek, tacek i kto wie czego jeszcze. Widząc, że Latynoska wciąż z nią jest blondynka dość pewnie choć wyraźnie ostrożnie ruszyła w głąb korytarza. Wydawała się spięta i zdenerwowana przytłoczona tą aferą na dole i tym cichym, złowróżbnym chaosem tutaj.

Do jednych drzwi jednak podeszła pewnie. Otworzyła je po chwili wahania bo były uchylone.
- To mój pokój. Mój i dziewczyn. Przepraszam za ten bałagan. - powiedziała i w głosie zabrzmiało jej dodatkowo zniechęcenie gdy widocznie zdała sobie sprawę jak dosłownie burdelowato wygląda ten pokój teraz. Zamknęła jednak drzwi i to swoim Kluczem przystawiając swój palec co damka drzwi. Dawało nadzieję, że choć standardowy atak i zaskoczenie drzwi powinny wytrzymać. - Mamy go na spółę. Czasem któraś tu śpi albo zdrzemnie. Bo klientów obrabiamy na dole. Ale mamy prysznic! I własną toaletkę. - Amy prezentowała swój na pół prywatny na pół służbowy pokój. Na metraż był podobny do tego jaki miały Parchy dla siebie. Ale wedle słów Amy i wyglądu pokoju chyba miały go na trzy czy cztery dziewczyny. Więc zagęszczenie było tutaj jeszcze większe. No ale w przeciwieństwie do Parchów nie spędzało się większości pozostałego, niezahibernowanego życia. Poza tym faktycznie było i łóżko i na wpół otwarte drzwi do łazienki przez które widać było kabinę prysznicową, i szafy z ubraniami pokroju raczej jak najbardziej pasującym do dziewczyn pracujących w takim lokalu i całe sterty kosmetyków oraz zabawek porozrzucanych i poprzewalanych chaotycznie po większości wolnych przestrzeni w tym pokoju.

Prysznic! Bez kamer, nadzoru i do tego w zajebistym towarzystwie! Ledwo padło hasło, łapska Diaz sięgnęły do hełmu i pozbyły się go, odrzucając na najbliższe wyro. Prysznic! Z wkładką! Miała ochotę wydrzeć triumfująco szczerzący się ryj, ale jednak ogarniała że w okolicy kręciły się wciąż kurwy do odstrzału.
- Baw się dobrze Wujaszku, tylko bądź taki kochany, a nie zjebany i zostaw coś dla mnie na potem - wyśpiewała po linii ogólnej nim komunikator poszedł w pizdu razem z hełmem na wyro. Potem przyszła kolej na kurewskie rękawice, co się ściągały tak kurewsko wolno.
- Nie no Promyczku, nie ma lipy. Szkoda że mojej meliny na wolności nie widziałaś. Tam to dopiero był syf. Póki żaden frajer się nie rozkłada w kącie jest czysto, elegancko i pełna kulturwa - wymruczała do blondyny, obserwując ją z drapieżnym uśmiechem przyklejonym już chyba na stałe, gdy laska szwendała się w okolicy Parcha - Pakuj co lepsze fanty, zawijaj coś ekstra. Teraz to wszystko twoje - wskazała całe pomieszczenie i znajdujące się w nim klamoty - Moja kumpela bierze co chce.

- No nie mów, że resztę kociaków też chcesz skitrać dla siebie. Nie bądź chytra. - Black 7 odpowiedział niby poważnym tonem ale jednak dało się wyczuć, że chociaż żartując udaje, że nie rozumie uwagi Black 2.

Amy roześmiała się radośnie ze słów Black 2 choć ta nie do końca była pewna czy blondynka wzięła jej słowa za żart czy po prostu odczuwała ulgę, że Chelsey aż tak nie przywiązuje wagi do wystroju jej pokoju. A sądząc po spojrzeniu bardzo chętnie za to obserwowała jak Latynoska zaczyna się pozbywać swojego pancerza i ekwipunku.
- Rozbierasz się. - oznajmiła zaciekawionym tonem i spojrzeniem. W ogóle wydawała się czuć swobodniej i dużo pewniej odkąd znalazły się zamknięte same w pokoju prawie prywatnym. Zachowanie Latynoski też wydawało ją się bawić, ciekawić i uspokajać. No i jeszcze prowokować do niecnych zachowań.
- No to teraz nie wiem… - zamruczała jak kotka i przestąpiła z nogi na nogę wykonując jakiś gest swoim kluczem. Światło się nieco przydymiło a z głośników popłynęła muzyka. - Mam ci się pomóc rozebrać… - wymruczała robiąc krok ładnie kołysząc swoimi wypukłościami i jakoś tak krocząc, że jej długie nogi wydawały się jeszcze dłuższe. Położyła dłonie na sprzączkach i zamknięciach jakie jeszcze na sobie miała i zaczęła je rozsupłać odsłaniając coraz bardziej samą Diaz spod więziennego uniformu. - Sama mam się rozebrać… - odwróciła się do Latynoski tyłem i przechyliła łapiąc ją za potylicę jedną dłonią a zaczynając rozpinać guziki swojej koszuli drugą przez co jej dekolt robił się coraz szerszy. - Czy mam ci pokazać dokładniej ten pokój… - dłoń z karku Chelsey przewędrowała wskazując na ścianę z drzwiami do łazienki. Ale też była na niej półka zawieszonymi atrybutami kowbojskimi. Przynajmniej tak wyglądał kapelusz, lasso a na dole buty.

Przez Diaz stał ciężki dylemat natury oralnej… moralnej, no jeden chuj. Prysznic z foczką, foczka na wyrze, striptiz foczki albo pomoc przy wypakowaniu oferowana… przez foczkę. Każda opcja kusiła, tym bardziej tak uroczo prezentowana. Te problemy parchatego świata ją dobijały. Tyle niepewności i ciężkich wyborów, przy których planeta opanowana przez kosmiczne kurwy schodziła na mniej zaszczytny, daleki jak wizja wyjścia na wolność plan.
Nie chcąc zaprzątać sobie głowy zadumą, wybrała opcję pośrednią. Złapała za białą, kelnerkowatą koszulę i rozdarła ją, bo po co marnować czas na rozpinanie guzików, jak tu laska stygła i się marnowała? Taka nieużywana, bezsensownie się nudząca. Materiał zatrzeszczał i poddał się, drobne zapięcia wystrzeliły dookoła. Na światło dzienne znów wyłoniła się para krągłych, bujnych cycków, które Black 2 od razu ujęła w dłonie, podnosząc jakby chciała je zważyć. Kciukami drażniła sterczące sutki, zębami podgryzała tak ślicznie podstawioną szyję. Dyszała przy tym tak, że pedofil z długoletnim stażem by się nie powstydził.
- Co masz poza kowbojkami? - wysapała, przekręcając blondynkę w ramionach tak, że stanęła przed nią frontem. Szybko złapała ją w pasie i uniosła do góry. Część problemów mogły rozwiązać wspólnie pod prysznicem, a w jakiej kolejności to się zobaczy.

Blondynka cichutko jęknęła z zaskoczenia gdy materiał jej białej koszuli rozdarł się pod szarpnięciami ramion Latynoski. Ale poza tym scenariusz zdarzeń przez nią proponowany przyjmowała z największym zadowoleniem. Mruczała i jęczała z zadowolenia czując dłonie Diaz na swoich krągłościach i jej usta na swojej szyi. Za to jej usta z kolei chętnie szukały policzka, ust, ucha czy tam gdzie akurat sięgnęły. Dziewczyna wytrzymywała bez zająknięcia wygięta w niewygodnej pozycji gdy pozwalała Black 2 obrabiać się od tyły do tego prowokująco jeszcze ocierając się łopatkami i barkami o jej piersi i brzuch.
- Och to poczekaj, pokażę ci! Usiądź! - pomysł Diaz był chyba kolejnym jej pomysłem który przypadł Amy do gustu. Gdy już znalazła się frontem do niej lekko popchnęła ją sadzając ją na podstawionym przez siebie krześle tak, że Black 2 opierała się piersią o oparcie krzesła i mogła złożyć na nim swoje ramiona. - To mój specjalny numer! Zawsze robię go na scenie albo jak ktoś zamówi. Tu jest trochę ciasno ale będzie okey. - blondyna zostawiła ją i szybko podskoczyła do półki. Wsadziła bose stopy w wysokie buty, pomocowała na spodnie ochraniacze, na nagi tors narzuciła kamizelkę i gdy nałożyła kapelusz była już jak jakaś cowgirl z rozkładówki. Potem pewnie znowu coś uruchomiła swoim Kluczem bo światła zmieniły się tak samo jak melodia. Zrobiło się prawie całkowicie ciemno i okazało się, że kostium jaki miała na sobie Amy lekko odbija słabe światło jak w jakimś ultrafiolecie. Na koniec dziewczyna wzięła z półki lasso i stanęła o kilka kroków przed siedzącą na krześle Diaz.
- Nie mam miejsca. Będę musiała skrócić. - przyznała trochę zmartwionym tonem a jej ramiona zaczęły rozkręcać lasso. Linka też okazała się odbijać światło. Amanda zaczęła okręcać i siebie i swoje lasso. Świecąca linka owijała się kierowana artystyczną dłonią Amy a jej jakoś nie przeszkadzało to zrzucić z siebie kamizelki. Wówczas linka lasso ładnie podkreślała jej apetyczne krągłości i wypukłości oświetlając bladym światłem jej ciało pozostawiając resztę jedynie w błękitnych konturach sylwetki choć nawet ta wyglądała gibko i kusząco w rytm jej pląsów, migających świateł i muzyki. Jednym a potem drugim ruchem zerwała z nóg owijacze i znów zakręciła lassem. Teraz nagle jednak wykonała wyrzut ramienia i nagle świecąca pętla poszybowała przez pokój oplatając się wokół siedzącej na krześle Latynoski. Amy szarpnęła od razu za linę tak, że Diaz poczuła jak ta zaciska się na jej szyi, piersiach, ramionach i plecach choć nie było to bolesne.
- O. I jak tak kogoś złapię na widowni. To kończę na nim. Ale czasem robię to z jakąś dziewczyną na scenie jak na popisówie. - mruknęła zadowolona z siebie i swojego pewnie bardzo okrojonego numeru.

- Niezłe Promyczku, teraz ja - Diaz mruknęła niskim głosem, szczerząc się bardzo szczęśliwie. Z tą samą miną szarpnęła więzy, przez chwilę walcząc z odruchem mordowania po wpadnięciu w pułapkę. Nie siedziała w pułapce, Promyczek nie zamierzał jej skalpować. Był miły, ona też chciała być miła. Sznur mignął w powietrzu, blondyna zachwiała się i poleciała wraz z nim do przodu. Tam gdzie rozłożone zapraszająco ramiona Parcha.

- Oojeej. Złapałaś mnie. - Amy zatrzepotała rzęsami z przesadnie niewinną minką co też jakoś wyglądało i brzmiało prowokująco. - I jesteś taka silna. - mruknęła przesuwając dłonią po ramieniu Diaz z lekka chyba zezując na nią choć w półmroku nie była pewna. - No teraz jak mnie masz będę musiała skończyć z tobą. - powiedziała jakby to miała być jakaś kara dla niej czy porażka ale coś dziwnie kompletnie nie wydawała się tym zmartwiona. Właściwie to nawet wręcz przeciwnie. Wstała na własne nogi i przesunęła nogę nad oparciem krzesła wciskając się wręcz między nie a siedzącą na krześle Latynoskę. Położyła swoje dłonie na jej ramionach odsuwając ją nieco od siebie a potem nie odrywając tych dłoni zaczęła rozsuwać do końca kombinezon więzienny Black 2. Rozsunęła na sam dół i szarpnięciem zdarła rękawy odsłaniając koszulkę i ramiona Latynoski. Następnie zbliżyła swoje usta do ucha Chelsey.
- I na scenie to jakoś tu ich zostawiam. Ale dla prywatnych pokazach to zależy jakie klient ma życzenia. Więc jakie masz życzenia? - wyszeptała kuszącym szeptem nie zapominając napierać przy okazji swoimi piersiami na piersi Diaz oddzielone tylko koszulką Latynoski.

- Śmierdzę Parchem - Diaz obserwowała akrobacje kociaka, mrucząc przy tym i mrużąc oczy. Brakowało tylko… nie no kurwa. Nawet muzykę miały. I klimat przygaszonych świateł. Tym razem też Wujaszek nie brandzlował się za ladą, ani im nie sapał gdzieś z góry… góra. Tak, od tego trzeba było zacząć. Wstała z krzesła, podtrzymując blondynę jedną ręką w pasie, a drugą za tyłek. Pozbawione rękawic palce wsunęły się bezczelnie w mokre, miękkie wnętrze, a usta Latynoski ponownie zaatakowały te Amandy.
- Prysznic z wkładką, comprende? - oderwała się na mgnienie oka i parsknęła jej prosto w nos, niosąc w stronę łazienki.

Amanada roześmiała się wesoło słysząc życzenie Black 2. Albo z tego jak ją złapała i uniosła. Pomogła jej owijając wokół jej bioder swoje nogi i łapiąc ramionami jej szyję.
- Och Chelsey, mnie się podoba. - mruknęła Amy wciągając powietrze nozdrzami chłonąc zapach Latynoski z jej szyi, twarzy i włosów. - Ale jak chcesz to pewnie, chodź pod prysznic! - zawołała wesoło blondyna machając zachęcająco głową w stronę w półotwartych drzwi do łazienki.

Dla Diaz nie był to zbyt duży wysiłek i kilka kroków dalej znalazły się w łazience. Niezbyt dużej, podobnej do tych z pokoi hotelowych tyle, że ilość kosmetyków, ręczników, szlafroków jasno mówiła, że ktoś i to kobiecy ktoś mieszka tu od dłuższego czasu i zdążył odcisnąć na tym pomieszczeniu swoje piętno. Pomieszczenie wyczuwając ruch rozświetliło się samo ciepłym światłem. Teraz Black 2 dostrzegła, że to co brała przez uchylone drzwi za kabinę prysznicową faktycznie nią jest. Ale na dole jednak była klasyczna wanna.
- I co teraz? Puścisz mnie? Jak mnie puścisz to mogę pomóc ci się rozebrać. Albo ty możesz rozebrać mnie. - blondynka zawiesiła się znowu Latynosce w uścisku i spytała jej filuternie mrużąc oczy i przygryzając wargę. Miała na sobie nadal kapelusz, zielone dżinsy i kowbojskie buty.
Diaz zaś była w podkoszulce i kombinezonie ściągniętym mniej więcej do bioder. Wybrała opcję z rozpakowaniem prezentów - ten blond był niezły... no i miał już mniej opakowań.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline