Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2017, 21:47   #109
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
- Ej no weź nie oszukuj! - Zemsta wrzasnęła poprzez pękniętą szybę okna w stronę dogorywającego na skwerze rzezimieszka. Następnie kobieta strzeliła w dłoń mężczyzny, która przeszkadzała jego kichom ulać się w pełni na piach ulicy. Zemsta nie lubiła półśrodków, nie ma czegoś takiego jak “prawie martwy” ten kto wchodzi jej w drogę musi być tylko i wyłącznie w pełni, bezapelacyjnie martwy.
Facet wydał z siebie nieludzki krzyk. Pułap bólu który odczuwał, musiał go już bodaj pozbawić zmysłów. Nie miało to znaczenia. Jucha wylała się strumieniem na ziemię wraz z fioletowo-czerwonymi kichami.
Dopiero, kiedy siostry zostały przeładowane i spoczęły gotowe na jej udach, kobieta zajęła się własnym stanem. Urwała kawałek materiału, którego w pomieszczeniu nie brakło i opatrzyła postrzałową ranę.
Kiedy rozległy się dzwony a jeźdźcy pierzchli, Zemsta uśmiechnęła się z przekąsem. Nawet martwy świat wciąż targany był prawami natury. Zamieszkujące go zwierzęta, niezależnie czy pożywiały się właśnie czy polowały, musiały dostosowywać się do działających na nie żywiołów. Uciec przed ogniem, niesionym wiatrem piachem, burzą, szarańczą czy innymi. To były zasady które naginać można było tylko trochę i stosować się do nich musiała nawet sama Zemsta. Przynajmniej do czasu gdy jej wzrok spocznie na martwym ciele Le Monda.
W mieście panowało jakieś zamieszanie. Ostatni mieszkańcy biegli w kierunku ganków swoich domostw, jakby te ostały się ostatnim bastionem na padole łez. Z któregoś domu obok doszedł zduszony szloch.
Strach. Emanował zewsząd. Cokolwiek zmusiło oddział do wycofania, kładło się cieniem na duszach wszystkich mieszkańców Wildstar. Sama Zemsta nie pozostawała obojętna na zmiany, które zachodziły w okół. Niebo zdało się lekko przyćmić, a w powietrzu unosiła dziwna woń. Przywodziło to na myśl fuzję ozonu znad odległego morza i zapachu jaki czuło się w pracowni ślusarza: smaru, oleju tudzież żelaznych opiłków.
Szła przez pustą ulicę, zupełnie jakby kroczyła w mieście umarłych. Podobno takich osad nie brakowało na terenach marchii. Zupełnie opuszczonych, pozbawionych żywej duszy, choć bez żadnych śladów napaści. Tutaj miało się podobne wrażenie. Jak gdyby wszyscy mieszkańcy Wildstar zniknęli w parę chwil.
Dlatego też bez trudu zlokalizowała dwójkę ludzi. Obydwoje szli bodaj mając za nic ukryte dotąd zagrożenie. Więcej nawet. Kobieta kroczyła z podniesioną głową, jakby tylko prowokując to, co miało nadejść. Jej towarzysz był skupiony, gotowy do reakcji niczym dzikie zwierzę.
W pobliżu dostrzegła również jakiegoś jeźdźca. Twarz młodego ledwie obrosła pierwszym w życiu zarostem. Zrobił kolejne okrążenie na smagłym kucu, następnie zawrócił do dwójki.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline