Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2017, 22:55   #46
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Przeszły do pokoi wampirzycy. Rozsiadły się w pomieszczeniu, które służyło jej trochę za garderobę. Wylądowały w nim liczne skrzynie, które Agnese przywiozła z Florencji. Część została już opróżniona, gdyż jej główna garderobiana, nie szczędizła czasu by posłac kilka przywiezionych tkanin do rzymskiego krawca i zamówić u niego coś w najnowszej modzie dla swej Pani. Pewnie minie jeszcze kilka dni nim dotrą do niej zamówione suknie.
Wampirzyca zajęła miejsce w jednym z foteli i wskazała drugi Sophie. Sama uśmiechnęła się do Gilli.
- Proszę przynieś wino dla panny di Colonna i może coś rozcieńczonego dla mnie. Niech też przyjdą tu garderobiane.

Gilla skłoniła się nisko i opuściła pokój. Otwieranie skrzyń i wyjmowanie sukni nie było czynnością prostą. Wieka były ciężkie, a drogocenne tkaniny przekładane często płótnem by nie uszkodziły się w trakcie podróży. Oddzielnie spoczywały halki, w innych miejscach suknie, a w jeszcze innych gorsety. Do tego były skrzynie z płaszczami i dodatkami. Same suknie podzielone były na codzienne, wyjściowe i te nadające się np na wyprawę na łowy. Agnese miała do tego kilka strojów do walki ale ich nie planowała pokazywać.

Prawdą było, że planowała pokazać Sophie zaledwie kilka sukni, wyjściowych, ale dosyć skromnych i łatwych do przerobienia, by mogła sobie coś wybrać. Jakiś czas temu omawiały to z Gillą i podobno ghulica przeanalizowała zasoby wampirzycy.

Chwilę rozmawiały, znów wracając do tematu tkanin, gdy powróciła Gilla niosąc dwa kielichy i prowadząc trzy garderobiane.
- Panie - podała dwa kielichy wyraźnie ułozone tak, że Sophia mogła wybrać tylko konkretny, leżący przed nią. Tak się też stało.
- Znakomite - przyznała dziewczyna leciutko próbując, tak na dotknięcie języczkiem.

Właściwie Agnese zgodziłaby się. Kwer podana do jej kielicha należała do całkiem miłej służącej, wyjątkowo smacznej pod tym względem. aczkolwiek właściwie cała służba Agnese została tak odpowiednio dobrana. - I co mi polecisz pani? - spytała Sophia trochę niepewnie. Widać dziewczyna obawiała się, czy ich rodzinny budżet wytrzyma.

Wampirzyca uśmiechnęła się. Dała znak ruchem dłoni i garderobiane otworzyły właściwe skrzynie.
- Musisz się rozebrać moja droga inaczej możesz nie dać rady ich przymierzyć, a bez tego nie ocenimy co do ciebie pasuje.

Jak na zawołanie Gilla podeszła do Sophie i wyciągnęła do niej dłoń skłaniając się lekko.
- Rozebrać się … ach oczywiście - w pierwszej chwili Sophia wydawała się zaskoczona. Rozejrzała się niepewnie, jednak skoro były tu wyłącznie kobiety, zaś Gilla chciała jej udzielić życzliwej pomocy …
- Pomożesz mi rozwiązać gorset z tyłu? - spytała ghulicę odwracając się do niej plecami. Zazwyczaj bowiem rankiem oraz wieczorem rozbierała ją i ubierała osobista sługa. Tym razem nie było jej przy niej, ale wszak ktoś inny także mógł jej pomóc.

- Oczywiście pani, będzie mi bardzo miło - odparła Gilla i już po chwili sznurki były rozwiązane. Agnese widziała, jak piersi Sophi lekko opadły niepodtrzymywane już przez część garderoby. Pod gorsetem była jeszcze suknia, halki, bielizna. Jednak Sophia przy pomocy ghulicy ściągnęła tylko suknię, skoro bowiem miała mierzyć sukienki, więcej nie było potrzebne. Agnese widziała, iż dziewczyna ma na sobie ładną, pewnie gładzoną koszulę, delikatną odpowiednio, zaś pod spodem dwie halki, pantalony, pończochy oraz buciki.

Wampirzyca z lekkim uśmiechem obserwowała kobiety. Cieszyła się, że poprosiła Gillę o krew. Gdyby nie to, mogłaby z głodu zacząć się ślinić, a Sophie z pewnością nie odebrałaby tego we właściwy sposób. Siostra Alessandra była śliczna. Młoda, drobna. Agnese tylko podejrzewała jak smaczna mogła być jej krew. Garderobiane zaczęły wypakowywać kolejne suknie. Szczęśliwie Sophia kompletnie nie wiedziała, co myśli jej wampirza koleżanka. Cieszyła się jej obecnością oraz uśmiechała do niej.
- To od której zaczniemy? - spytała dziewczyna, która jak większość dziewcząt po prostu cieszyła się na przymierzanie garderoby.
- Od lewej. - Agnese odparła lekko rozbawiona i wykonała ruch dłonią od lewej do prawej strony, gdzie na skrzyniach ułożono już kilka sukni. - To co moja droga, opowiesz mi przy okazji co nieco o sobie? Markiz wspomniał mi już co nieco o sobie.

Garderobiane chwyciły elementy pierwszej sukni i powoli wraz z Gillą zaczęły ubierać Pannę do Colonna. Drobne ciałko przykryła delikatna halka wykonana z uwielbianej przez Agnese bawełny. Wampirzyca musiała przyznać, że troszkę jej było szkoda, choć i tak cieszyła się, bo jej stroje miały stanowczo mocniej wykrojone dekolty niż garderoba Sophie.Pierwsza suknia była barwy szamargdów. Agnese szybko przypomniała sobie jak jeden z kupców pokazał jej tą tkaninę. Lekko lśniący materiał przeszywany srebrna nicią zalśnił w świetle świec.

Ubierana dziewczyna zaczęła mówić. Choć widać nieco było, że się krępuje.
- Właściwie niewiele jest do powiedzenia. Mieszkałam w pałacu niemal od zawsze. Jeśli miałam szczęście ojciec pozwalał mi wyjechać do którejś z naszych wiejskich posiadłości, gdzie przynajmniej mogłam chodzić po drzewach … ch, pani pewnie myśli o mnie, że damie nie wypada tak. Oczywiście wiem, jednak wtedy byłam jeszcze dzieckiem - wyjaśniła zarumieniona. Agnese uśmiechnęła się. Jednak nie było w tym uśmiechu nawet śladu kpiny, raczej siostrzane zrozumienie. Dała znak garderobianym by podały kolejną suknią. Ta zieleń nie do końca pasowała do oliwkowej cery Sophie. - Jednak później wszystko to stało się znacznie rzadsze. Ojciec dbał … wiesz pani, liczył, iż wyda mnie odpowiednio - nie kontynuowała tego wątku, jednak Agnese wiedziała od markiza, iż ich ojciec nie cierpiał Sophi. Widocznie dziewczyna nie chciała poruszać tego tematu, jako niezwykle nieprzyjemnego. - Później jednak odszedł, tak samo jak nasz brat, zaś Alessandro powrócił. - Garderobiane zsunęły suknię i podały kolejną, tym razem w kolorze głębokiej czerwieni. Agnese była bardzo zadowolona z tego jak mistrzowi udaly się drobne koronki i jak wplótł w nie niewielkie kamienie. - On jest inny niż reszta rodziny. Zawsze chciał być jak prawdziwy rycerz, taki szlachetny. Kochał mnie zawsze i obecnie prawnie jest moim opiekunem. Nie mogłabym sobie wyobrazić lepszego - przyznała.

Agnese chwilę przyglądała się Sophie. Dając jej znak by się obróciła. Gdy dziewczyna to zrobiła kazała podać kolejną suknię. Krój był zły. Do drobnego ciala Sophie nie do konca pasował bardzo ostro wycięty dekolt. Siostra markiza miała bowiem raczej niewielki biust.
- To trudne w tych czasach. Obecna sytuacja nie sprzyja rycerzom.
- On wie - odparła dziewczyna. - Jednak taki po prostu jest.

Agnese podniosła się i zaczęła się przechadzać wzdłuż sukni, gdy garderobiane przebierały Sophie w kolejną, tym razem barwy indygo. Delikatnie przesuwała palcem po tkaninach.
- Do tego jesteście młodzi. To musi być trudne.
- Jest trudne, ale wiesz signora, kiedy jeździłam na wieś, a teraz po mieście niekiedy, spotykam osoby, którym pewnie jest zdecydowanie trudniej niż mi. Kiedy widzę ich, myślę sobie, że skarżenie się nie przeszłoby mi … znaczy wiesz, ja po prostu i tak uważam, że mam wspaniałego brata, przyjaciółki oraz nie jest mi tak trudno, jak wielu innym - starała się wyjaśnić.

Agnese przyjrzala się jej. Krój sukni był dobry. Gorset ciut wyższy, dekolt bardziej obły. Do tego ta marszczona koronka. Jednak kolor… Wampirzyca dała znak garderobianym by rozebrały dziewczynę.
- Ludziom na wsi jest ciężko, ale mają też pewne ułatwienia. Na przykład śluby, łatwiej jest im być z kimś kto jest im bliski, niż nam. - Patrzyła jak znów ukazuje się jej nagie ciało Sophie. - Masz kogoś na oku?
- Nie, to znaczy - Sophia zawahała się - miałam narzeczonego. Jeszcze mam chyba. Przedtem nasz ojciec zaręczył nas oraz jego ojciec. To Giuliano della Rovere - wymieniła kogoś należącego do rodziny znanego kardynała, przynajmniej sądząc po nazwisku. - Decyzja naszych rodziców, ale obecnie sprawa nie została ruszona. Widujemy sie czasem z wielkich okazji, ale też tyle. Ja … nie wiem, czy miałabym go na oku. Jednak braciszek obiecał, że nie wyda mnie za mąż za kogoś, kogo nie zechcę.

Agnese podeszła do sukni wykonanej ze złotej tkaniny, haftowanej zieloną gruba nicią i wskazał by teraz ja podano. Garderobiane z uśmiechem ruszyły do pracy.
- Nie pytałam z kim cię zaręczono, tylko czy miałaś kogoś na oku. - Agnese podeszła do dziewczyny i uśmiechnęła się do niej życzliwie.
- Nieee chyyybaaa … kiedyś - widać było, że panna się trochę jąka - tańczył ze mną Emilio Orsini i chyba podobałam mu się. On mi także. Ale nasze rodziny … - urwała. - Nawet, jeśli brat się zgodziłby, to jego rodzina nigdy. Zresztą wchodząc do jego rodziny musiałabym się stać wrogiem brata, tego zaś nigdy bym nie chciała, naprawdę nigdy signora - powiedziała gorąco. chyba nie miała więc swojego skrytego ukochanego, tylko żyła takimi dziewczęcymi miłostkami, które dopiero przygotowują do prawdziwej dorosłości.

Agnese z uśmiechem patrzyła jak garderobiane zaciskają na Sophie czerwony gorset, haftowany złotą nicią. Krój był podobny do poprzedniej sukni, jednak kolor… tak ten dużo bardziej odpowiadał dziewczęcej urodzie Sophie. Wampirzyca doskonale pamiętała, że gdy była w jej wieku o jej rękę starało się kilkunastu mężczyzn. Ale cóż… należała do Medicich. Jej posag był wiele wart, za to posag Sophi pewnie nieszczególnie. Oczywiście jak na siostrzyczkę markiza.


- Ta będzie idealna. - Agnese z aprobata poprawiła koronką zdobiącą dekolt.

Dziewczyna spojrzała w lustro i chyba się zachwyciła.
- Wspaniała - przyznała pełna zachwytu. Wampirzyca widziała owe zadowolenie dziewczęce. Sophia pewnie już widziała się na balach, jak wielu młodych, przystojnych mężczyzn obserwuje ją podczas tańca. Jakby nie było, dla niej czas zamęścia powoli nadchodził, nawet jeśli szlachetnie brat nie chciał niczego ukochanej siostrzyczce narzucać oraz do czegokolwiek zmuszać. - To prawdziwie piękne, signora. Jak poproszę, może jakaś rzymska krawcowa zrobi mi podobną.

Agnese podeszła do niej od tyłu i uśmiechnęła się do Sophie w lustrze.
- To prezent… za gościnę. - Wampirzyca uśmiechnęła się. - Poproszę krawcową, która właśnie szyje mi coś by ją dopasowała.
- Prezent? - chyba dziewczynę przymurowało. Dosłownie wręcz. - Preeeezeeent, ależ signora, gościnność jest przyjemnością dla nas oraz także pomocą, pewnie wiesz, zaś suknia jest taka piękna oraz bardzo droga. Ja nie mogłabym … - widać było na twarzy Sophii walkę. Naprawdę niewątpliwie dla niej było to coś cudownego, na co tak naprawdę nie zasłużyła. Widocznie nie była wcześniej zbyt rozpieszczana podarkami.

- No, no bo się obrażę jak odmówisz. Ale zapomniałabym o czymś… - Wampirzyca podeszła do jednego z mniejszych kuferków. Akurat w ich zawartości rozeznawała się doskonale. Gdy go otworzyła pokój zamigotal od świateł odbijających się w klejnotach. Wiedziała, że Sophie nie zgodzi się na coś zbyt dużego, więc wydobyła złoty wisior z rubinami, otoczonym misternie wykonaną złotą koronką. - Będzie idealny.


Powoli podeszła i założyła go na szyję Sophie.
- Tak… teraz prezent jest kompletny. - Uśmiechnęła się i po chwili zdała sobie sprawę, że wykonała to w bardzo matczyny sposób. Ale Sophia niewątpliwie była taką dziewczyną, która wręcz prosiła się o pozytywne matkowanie. Miała sporą dozę naiwności, ale jednocześnie była całkiem bystrą dziewczyną. Starającą się stąpać po ziemi, jednak żywiącą gdzieś w głębi romantyczne ideały. szanowała jednak zasady, kochała rodzinę oraz była dobrą córką. Czegóżby ktokolwiek chciał więcej? Była niczym młody łabędź, który wkracza dopiero na scenę, żeby olśnić sobą widzów. Zaś jej pragnienie dobrej garderoby oraz zachwyt nad tym, co podarowała jej Agnese, wszak było to bardzo ludzkie, bardzo pasujące do jej płci oraz wieku. Każda chyba matka mogłaby być dumna z takiej ułożonej, naprawdę sympatycznej córki.

- Ja … - Sophia po prostu objęła Agnese, tak bardzo wdzięcznie oraz kochająco. Przytuliła się do niej szczerą sympatią, wdzięcznością oraz podziękowaniem za prawdziwą dobroć.
- Już, już. - Wampirzyca pogładziła ją po głowie. - Teraz tylko powinnaś się w tym pokazać markizowi.
- Braciszkowi bardzo chętnie, bowiem obecnie niewątpliwie nie ma oficjalnych przyjęć, do czasu pewnie wyboru nowego papieża. Wtedy zacznie się ich całe mnóstwo - Agnese także wiedziała, że taki był standard. Uciecha była patrzeć na Sophię. widać było, iż naprawdę signora sprawiła jej radość tym prezentem. - Braciszkowi chętnie, kiedy tylko powróci. Muszę być silna - powiedziała na głos do siebie. - Widać było, iż się jednak niepokoi.
- Do której wsi się udał? - Agnese odsunęła się i spojrzała na nią z uśmiechem, pod którym ukryła swój niepokój. - Jeśli nie wróci do rana poślę swoich ludzi by się wywiedzieli, czy nic się nie stało.
- No własnie nie wiem. On ruszył dosłownie z samego rana, zanim jeszcze się obudziłam, ale musiał pojechać albo do Siedmiu Wzgórz, albo do Silio. Są najblizsze. Oczywiście prawdą jest, że często wracał nawet po trzech czy czterech dniach. Pewnie to głupie, ale po prostu niepokoję się tak jak małe dziecko … - powiedziała cichutko.
- Wobec tego ja też jestem trochę jak małe dziecko, bo też się niepokoję. To, co… teraz masaż? - Zerknęła w stronę Gilli.
- Tak signora - stwierdziła ghulica.
- Wobec tego niechaj będzie masaż. Będziemy nasz niepokój dzielić na dwie, zawsze będzie łatwiej - uśmiechnęła się Sophia i zaczęła ponownie przebierać się w swoje stare stroje. - Czy ponownie w pałacowej łaźni?
Przez chwilę wampirzyca chciała zaproponować sypialnię Sophie, ale ugryzła się w język.

- Tak chyba łaźnia będzie najwygodniejsza.

Podeszła do stolika i dopiła zawartość kielicha. Jeśli miała się powstrzymać najlepiej jakby wypiła jeszcze jeden… a może dwa? Oczywiście Gilla zadbała o swoja panią. Znalazły się jakimś magicznym sposobem nawet trzy kielichy wonnej, wspaniałej krwi, która cudownie wpływała na humor oraz samopoczucie Agnese.
 
Aiko jest offline