Rycerz złożywszy ręce na rękojeści miecza uklęknął z chrzęstem zbroi, modlił się do Torma i Tymory, dziękując za męstwo i szczęście w boju. Sączący się z czarodziejskich runów żrący jad spływał powoli na ziemię, z sykiem walcząc ze śniegiem i zmrożonym kamieniem. Wstał kilka chwil później.
-
Zaiste, Panna Girlaen ma rację. Jest zwyczaj by możnych chować pod posadzką kaplicy. Zacniejsze zaś rody często fundowały świątynie i klasztory, za co i miały zbudowane całe rodowe krypty pod świętymi przybytkami, w podzięce za ich łaskę i pobożność, tam całe pokolenia w trumnach i sarkofagach będą. Dalibóg, może i nasze nieszczęsne pacholę spocznie spokojnie wśród swoich zacnych przodków.
Rycerz nie chował ostrza i rozejrzał się czujnie.
-
Opatrzcie rany. Bez obaw, będę trzymał straż.