Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2017, 07:18   #543
Leminkainen
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
- Ok chodźmy zobaczymy co się da zrobić. - Powiedziała Nico do Kate zakładając kurtkę.
- Spróbujcie porozmawiać z szefem. Powinien być na moście. - poradził im Eryk chyba zadowolony, że nie musi wychodzić na ten mżący poranek. Kate z kolei wyglądała na ucieszoną, że ktoś zajął się nią i jej problemem. Gdy wyszli na świat zewnętrzny nieprzyjemnie mżyło. Na dalsze odległości sprawiało wrażenie jakby mgły od zawieszonej w powietrzu drobin wilgoci. Ale ociepliło się na tyle, że choć chłodno to jednak znikneły wszystkie szrony i tafle lodu na kałużach.

Przed biurem szeryfa stał też wojskowy Hummer jakim pewnie żołnierze przywieźli tu wetaryniarę. Chronili się pod dachem biura paląc papierosy i nawet zerknęli bez większego zainteresowania na obydwie wychodzące kobiety. Kate zatrzymała się stawiając mocniej kołnierz swojej kurtki i zakładając czapkę - uszankę. Wyglądała jakby wahała się czy poprosić żołnierzy o podwózkę do mostu czy przejść się. Most było w oddali widać i brakowało im jakieś ćwierć kilometra lub podobnie. Niezbyt daleko ale jednak pogoda nie zachęcała do spacerów.

- Hej przystojniaki, podrzucicie nas do mostu? - Nico uśmiechnęła się najładniej jak umiała.
Nico albo miała ładny uśmiech albo trafiła na dżentelmeńskich żołnierzy. Jeden wciąż z papierosem w zębach wyszedł spod okapu i obszedł maskę terenówki, drugi ruszył za nim ale miał krótszą drogę bo pakował się od strony pasażera. Kierowca wyszczerzył się do nich i machnął przywająco na zachętę. - To wskakujcie dziewczyny. - rzucił do obydwu kobiet i sam wsiadł na miejsce. Silnik zaskoczył po jednym, nerwowym zgrzycie i Kate ruszyła raźno przebywając przestrzeń do w miarę suchego i ogrzewanego wnętrza pojazdu. Samochodem przebyli ten kawałek w mgnieniu oka i zatrzymali się o kilka długości samochodu od wjazdu na most. Przy nim stały dwie sylwetki zatukane w przeciwdeszczowe peleryny z czego jedna miała pod kapturem charakterystyczny kapelusz. - Dziękujemy wam bardzo! - Kate wysiadając uśmiechnęła się promiennie do obydwu żołnierzy a mijając ich pomachała im przez boczną szybę już z zewnątrz. Ci odmachnęli jej podobnie.
- Dzięki chłopaki - Nico pomachała żołnierzom po czym podeszła do stojących przy moście - Jak tam sytuacja? Jest możliwość wybrania się na spacer na tamtą stronę?


Obydwaj żołnierze pomachali jej też tak samo jak Kate i zaczęli rozjeżdżać robale i kałuże gdy zawracali maszynę. - Raczej tak. My tu stoimy by te dwa stadka nie mieszały się ze sobą. - odpowiedział szeryf.

- O to ja bym chciała wrócić do siebie zabrać parę rzeczy. Bo wyleciałam tak na wariata nic nie zdążyłam zabrać. Ale mógłby ktoś pójść ze mną? - Kate wtrąciła się przedstawiając swoja sprawę z jaką przyjechała.

- Chyba powinno być w porządku. Eliott tam był już raz z rana i wrócił cały. Ale uprzedzam cię Kate, że właśnie w twoim domu gangerzy się zatrzymali na noc. - ostrzegł szeryf weteryniarę.

- No i dlaczego? Mnie nikt nie spytał o zdanie? - kobieta nie ukrywała niezadowolenia z tego faktu.

- Pewnie potraktowali jako szpital polowy mieli rannych. Przykro mi Kate. Chyba lepiej by cię tam teraz nie było na stałe. - szeryf odpowiedział wzruszając przy tym nieco ramionami dając znać, że niezbyt coś może poradzić w tej sytuacji.

- No i tak nie zamierzałam tam wracać na stałe. Przywieźli nad ranem Gabby’ego. Był w takim ciężkim stanie. Jakby śpiączka ale nie do końca. A ja nic nie mam bo nic nie wzięłam. Nawet przebrać się nie mam w co tylko to co na grzbiecie. To pójdzie ktoś ze mną?
- wyjaśniła i zapytała Chebanka patrząc na koniec po trójce stróżów prawa.

- Przydałoby się. Nico? Eliott? - szeryf popatrzył na dwójkę swoich zastępców jakby sprawdzając które z nich jak się zachowa.

- Chętnie się przejdę, może poznam jakiegoś przystojnego Runnersa, chociaż słyszałam że najlepsza partia już wzięta… - Nico uśmiechnęła się, po chwili spoważniała - Jak tam kapitan? Jakieś wieści? *

- Uważaj Nico oni niezbyt przyjaźnie reagują na to. - powiedział szeryf wskazując na odznakę jaką cała trójka nosiła wpięte w kurtki. Kanadyjski humor chyba nie do końca przypadł do gustu tubylcom bo nikt się nie roześmiał.

- Gabby? Oh to straszne! - Kate dla odmiany przywitała zmianę tematu z nadmiarem ożywienia. - Nie chcieli mnie do niego dopuścić i musiałam czekać na zewnątrz! - poskarżyła się od razu brunetka. - Dopiero potem jak już było po wszystkim. Ale właściwie nic z nim nie robili. Ale ja też bym nie wiedziała co robić. Był w jakiejś dziwnej śpiączce, trochę majaczył ale nie mogłam zrozumieć o co chodzi. I tak odkąd go przywieźli. Chciałam z nim posiedzieć ale nic mu się nie zmienia a ja nie mam nawet ubrania na zmianę to chciałam wrócić domu po parę rzeczy ale no właśnie i żołnierze i Eryk mówili mi, że jakaś granica jest czy coś to się od razu zdenerwowałam. A jeszcze jak tam mają ci Runnerzy buszować. - Kate mówiła szybko najwyraźniej będąc jesli nie zdenerwowaną to podburzoną co najmniej. Szły obydwie przez główną ulicę już po drugiej stronie rzeki. Nico właściwie nie wiedziała gdzie Kate mieszka więc musiała zdać się na nią.

-Ok jeśli mamy iść to idźmy - Powiedziała Nico poprawiając kaptur
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline