26-03-2017, 15:41
|
#21 |
|
Niziołek obdarzony bezwzględną inteligencją znał jeszcze jeden sposób na podniesienie smoka. Dotyczył on prawdę powiedziawszy wszystkich istot stąpających po ziemi. A także tych fruwających czy pływających. Zgodnie z wszystkimi zasadami komedii każda stwora w której dupie znajdzie się jakiś ostro zakończony przedmiot musi przeciwstawić się pierwotnym instynktom lub zostanie wystrzelona w powietrze na kilka metrów. To mógłby być ratunek dla przygniecionego elfa. Albo elfki. Biedulki są tak do siebie podobne, iż nigdy nie wiadomo czy mamy do czynienia z dwójką osobników tej samej czy też różnej płci. Zawsze denerwowało to Ano, gdy w zamtuzach przystawiały się do niego bardziej frywolne elfy.
Nie mniej jednak, niziołek, nadal żarząc się niczym biegająca świeczka, rzucił się za smokiem. Tym razem był w uprzywilejowanej pozycji, czyli za smokiem. Logicznie rzecz ujmując znajdował się w prostej linii od swojego celu. Miejsca, gdzie najpewniej znajdował się odbyt chaosyckiej bestii. A nawet jeżeli go tam nie ma to miecz naprawi ten błąd.
Z mieczem w ręku, z pieśnią na ustach („Przez ten odbyt czerwony, czerwony, oszalałem…”) i furią w oczach rzucił się kierunku smoka. Czekał go krótki bieg, skok przez rów i wspinaczka po ogonie. Kawałek pieczywa z tłuszczem jadalnym pozyskanym ze śmietany.
|
| |