Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2017, 16:05   #178
Evil_Maniak
 
Evil_Maniak's Avatar
 
Reputacja: 1 Evil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputację

Jeden ze stołów karczmy był stale oblężony przez Detlefa, więc nie trudno było zebrać drużynę w jednym miejscu. Czwórka ludzi usiadła przy stole i raczyła się kawałkami tego co jadł młody Morryta. Wilczy apetyt nie opuszczał go od samego rana, a jego gardziel coraz bardziej przypominał wole. Rozmowę zaczął najbardziej wygadany.

- Słuchajcie, za Grimma musimy dać najmniej czterdzieści koron. Dzielimy na trzy czy na cztery części? - zapytał się patrząc na Morrytę. - Wiem, że nie układa wam się z krasnoludem. Mogę zatem wypłacić za ciebie jeżeli chcesz. Dodatkowo ja trafię do opactwa na dobre dwa czy trzy tygodnie. Moją zniżkę za pracę dla karczmarza przeniosę na tego z nas, który posiedzi u niego najdłużej. Tylko kto poczeka na mnie i Grimma? Póki co ile potrwa jego leczenie nie mamy pojęcia.

- Ja wyruszę pojutrze, o ile pogoda pozwoli - oznajmił Aldric. - Chociaż jeden z nas musi dotrzeć tam na czas.

- Dobra. Ja na pewno zostanę, bo jest okazja do leczenia mnie, no i nie zostawię krasnoluda samego - odparł Wagner nieco zawiedziony, że Aldric chce tak szybko ich opuścić.

- Również wyruszę - odezwał się Detlef. - Nikt nie powinien chodzić samemu po tych zdradliwych lasach. Jeżeli chodzi o pieniądze, wybaczcie, ale nie mam przy sobie takich monet. Życie nowicjusza nie przysparza mi możliwości zarobku. I nie chodzi tu o nasze animozje. Ja jestem skłonny wybaczać i oddać moją ostatnią złotą koronę, jeżeli to nam pomoże.

- Garść złota mogę dołożyć - zaoferował się Kaspar, który, nie da się ukryć, był pewien, że będzie to wyrzucony pieniądz, bowiem sądził, że prędzej czy później krasnolud ponownie wpakuje się w kłopoty, tym razem jeszcze poważniejsze. - Ale nie będę czekać do końca kuracji i również ruszę z Aldrikiem i Detlefem.

- Nie jestem w stanie zabrać ci Detlefie ostatniej sztuki złota - powiedział Wagner. - Jak chcesz to ja mogę ciebie poratować wykładając nieco na waszą podróż - dodał czeladnik. - Ja muszę się zatrzymać, bo nie wiem kiedy będzie okazja się wyleczyć i… ktoś musi zostać z Grimmem. Podobnie jak ja uważacie jego walkę za lekkomyślną, ale nawet jakby chorował na heroiczną głupotę i niekontrolowane, chroniczne gazy to nadal nasz przyjaciel. Chociaż gazy ciężko by było wytrzymać - zaśmiał się Moritz. - Dokąd zmierzacie? Gdzie będę mógł was szukać? Pewniej my wyruszymy nie wcześniej niż za cztery tygodnie, ale podejmiemy wasz trop zgodnie z naszą wiedzą i umiejętnościami.

- Będziemy próbować oczyścić swoje imiona. Przecież taki właśnie cel naszej podróży - Detlef zauważył rzeczowo.

- To wiem, ale pytałem raczej o miejsce niż ideę - powiedział Wagner.

- Krudenwald, tak jak planowaliśmy, a potem dalej do Middenheimu - przypomniał Aldric. - Którędy konkretnie, trudno teraz rzec, ale to nieistotne. Nie musicie iść naszymi śladami, byle do celu.

- Niby tak, ale jak ruszymy dokładnie waszym śladem sprawdzimy przy okazji jak dobra jest nasza maskarada - powiedział Wagner. - Jak stracimy za wiele czasu od razu ruszymy do celu.

Wspólnie ustalili też kilka szczegółów dalszej podróży. Najpierw musieli uzupełnić zapasy na podróż. Czekało ich jeszcze wiele kilometrów srogiej zimy, więc musieli być przygotowani. Postanowili nieco objuczyć Śmierdziulkę dodatkowymi kocami i jedzeniem, sami też są w stanie wypchać torby do granic możliwości. Pozostało jedynie wykonać plan i wymienić uprzejmości przed podróżą.

Detlef wiedział, że jego obżarstwo to problem, a rozwiązanie miał praktycznie pod nosem, ale z tego co mówił Eryk nie było czasu na czekanie. Nowicjusz zastanawiał się nad przywiązaniem Wagnera. Krasnolud nie zasługiwał na taką przyjaźń.

Wilkołaki również nie stanowiły problemu dla mieszkańców. Jeżeli już to były zbawieniem w walce z prawdziwym zagrożeniem. Ten jeden minotaur mógłby wyrządzić więcej zła, niż wilkołaki, które z nim walczyły. Widać Ulryk trzymał piecze nad Belsdorfem.

Detlef chciał opuścić to miejsce jak najszybciej i zrobi to z czystym sumieniem.
 
Evil_Maniak jest offline