Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2017, 16:39   #142
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
Coś jebło.
Bynajmniej nie był to cios przeciwnika, bo w hangarze, gdzie wśród dopingujących lokalsów napierdalał się z miejscowym kiziorem padał cios za ciosem i przywykł. To były strzały, Bix krótko szlajał się z piratami, ale wizgi energetycznej broni rozpoznawał bez pudła.
- Odkładamy na potem co? Trzeba zobaczyć kto tam napierdala - jego oponent kiwnął głową i we dwóch pobiegli do wyjścia. Lokalsi zaś pozaszywali się w ciemne dziury. Młotek złapał za leżący na podłodze "francuz" do śrub stacyjnych o podniósł go jakby był to zwykły kij basebalowy. Wtedy usłyszał Nighta nadającego comem.

~*~*~

Wystrzały i krzyki rannych dochodziły ze zbyt wielu miejsc. Wróg niczym niepokojony musiał swobodnie wedrzeć się do środka. Night odrzucił pierwszą, natrętną myśl, że to Unia przeprowadza właśnie natarcie. Przed nią zostaliby przecież ostrzeżeni i to zanim statek powinien się zbliżyć. Teorię od praktyki dzieliły jednak lata świetlne, więc spodziewał się wszystkiego.

- Może wy mi powiecie! Nie wierzę, że nie ma tu cholernego monitoringu i żadnych systemów obrony stacji - strzelec sarknął - Zamiast budować SPA trzeba było montować działka w sufitach, durnie.

Nadał przez uni komunikat dla załogi.
- Atak na placówkę, powtarzam atak na placówkę. Kto znajduje się blisko sklepu braci Paddock, zalecam przebicie się i dozbrojenie. Przez chwilę osłaniam przejście, zanim ci dwaj odetną się na dobre. Odbiór.

- Jak tam dotrę to was wesprę, bez odbioru… mogą nas namierzać przez komunikatory - odezwał się znienacka Doc i równie szybko urwał kontakt.

- Oprogramowanie HUD'a zaktualizowane? - Nightfall rzucił pytająco w stronę Eddiego, patrząc z politowaniem jak ten walczy z obwodami - tym brzucha i zupełnie niepasującego dołu pancerza. Podniósł z lady swój hełm. Złorzeczył pod nosem, gdy zapięcie z cichym szczęknięciem scaliło się z mocowaniem kompozytowego kołnierza. Obserwował wskazania, szukając nowych opcji, sprawdzając czy może synchronizować obraz wyświetlacza z video scope broni. Kontrolka zamigała przyjazną zielenią, sygnalizując gotowość połączenia. Miał nadzieję, że Iss i Becky jeszcze nie wróciły z powierzchni i że pilotka zabrała ze sobą unikom. Spróbował ją wywołać. Po krótkiej wymianie zdań zrobił się spokojniejszy. Dziewczyny były w miarę bezpieczne. Upewnił się jeszcze, czy czasem to nie Unia ich atakuje.

- O czym Ty pieprzysz Nightfall? - Odezwał się nagle Alex Paddoc, przysłuchujący się jednym uchem rozmowom strzelca przez Unicom - Zaatakował nas pieprzony zdrajca, najemnik-pirat Nosaah Rhieff ze swoją załogą!

I akurat w tym momencie do warsztatów wpadł Bixiu z wielkim kluczem w łapie, w towarzystwie jakiegoś innego mięśniaka… obaj zaś mieli pokancerowane gęby. Czyżby “Młotek” próbował bliższych znajomości z tym typkiem, zanim zaczął się cały ten bajzel?
- Kogo napierdalamy? - zapytał się ciekawie Młotek i szczęka mu się uśmiechnęła od ucha do ucha. Jeden z zębów był chyba lekko obluzowany...

Strzelec próbował powiązać imię z konkretną osobą. Gdzieś słyszał, choć nie do końca kojarzył.
- Czyli jednak coś wiecie... od rana siedzę z nosem w tabelach i najwyraźniej przegapiłem przylot waszego *znajomego*. Należałoby uważniej dobierać partnerów w interesach. Crazass sam sobie winien, tylko mieszkańców stacji szkoda.

Mężczyzna poobserwował sprzęt na regałach.


- Macie może buty magnetyczne i noktowizory? Jak obrońcy w większości padną zostanie przejąć centrum dowodzenia, wyłączyć oświetlenie i sztuczną grawitację. Walka w zupełnych ciemnościach, gdzie wszystko lata w powietrzu, zabawnie, nie? Przynajmniej dla mnie. Dobra Bix, skorzystaj ze wspaniałomyślności braci Paddock, pożycz co uznasz za przydatne i w drogę. Czas zapolować. Jeszcze tylko lokalizacja Vis jest niepewna. Może jest z Dave'em na statku.

Nightfall przemieścił się do rozwidlenia korytarza przy wyjściu z warsztatu i przyczaił, obserwując, czy nikt nie nadchodzi. Po kilku chwilach rozwidleniem przebiegło czterech półnagich, wystraszonych typków, pędzących prosto do śluzy bocznego hangaru… i z tego co strzelec zauważył, wszyscy osobnicy wyglądali tak samo, różniąc się jedynie ilością posiadanego na sobie ubioru. Jakieś pierdzielone klony??

Tych kilka sobowtórów podsunęło strzelcowi niegłupi pomysł. Przecież sami mogli się sklonować, a potem upozorować śmierć całej załogi Feniksa, z rozerwanymi ciałami szybującymi w próżni i wszystkimi detalami. Zniknąć, rozpłynąć się. Albo chociaż samemu w tajemnicy przed Iss się powielić. Ten drugi zmieniałby pieluchy i chodził do nudnej roboty, a on sam mógłby siedzieć wtedy w kasynie... no dobra, biegać nocami po ulicach i rozwalać złoczyńców. Strzelanie bardziej go kręciło i być może za chwilę pojawi się nawet okazja. Chyba ktoś w końcu gonił tych cudaków, że w podskokach spierdalali.

Gdzieś w oddali coś eksplodowało, dosyć cicho, pewnie na drugim końcu bazy. Po chwili jeszcze raz… mięśniak, który przybył z Bixem, ubierał pancerz, bracia szykowali już jemu karabin i granaty… i opieprzyli Bixa.
- No co tak kurwa stoisz?! Gadaj co chcesz i do boju, bo nas tu wszystkich wystrzelają! - Ryknął po nim Eddy.

Night z kolei usłyszał przytłumione rozmowy w sąsiadującym z jego pozycją korytarzu, tym w stronę SPA. Chyba ktoś tam o czymś dyskutował…

Odgłosy rozmowy zaintrygowały strzelca, jeśli to był wróg, mógł ich zaskoczyć w trakcie narady nad sforsowaniem pomieszczenia mieszkalnego, podziałem łupów, czy innym problemem który zaprzątał właśnie głowy brzydali. Postanowił podkraść się do narożnika i sprawdzić co i jak. Nowe gadżety były świetne, wystarczyło wystawić broń, samemu pozostając za zasłoną, a układ celowniczy transmitował obraz bezpośrednio na HUD. Jetpack pozwalał z kolei na szybkie wycofanie w razie wykrycia dużego zagrożenia. Brakowało mu czegoś jeszcze, ale wszystko wychodziło w praniu, jak zwykle. Min magnetycznych, z możliwością przytwierdzenia do płaskich powierzchni i zdalnej detonacji. Uśmiechnął się pod nosem. Z wydłużoną prowadnicą wiązki, szturmówka coraz bardziej przypominała automatyczny karabin wyborowy. Cichy, zabójczy, śmierć z cieni. Nightfall przemieszczał się wzdłuż ściany próbując rozróżnić słowa.


- Uuu, tak się kurwa zamyśliłem - Odpalił Bix. Tak, tak Młotku, zamyśliłeś. Chyba zagapiłeś na plakat z fajną dupą na ścianie warsztatu. Młotek wziął się do szabrowania, niemal nic na niego nie pasowało, ale wbił się w jakąś improwizowane opancerzenie - nagolennik z jednej zbroi, napierśnik z innej, coś trzeba było dosztukować, coś wygiąć, ale w końcu się udało. Do tego napełnił torbę granatami i złapał za największe kurestwo do walki wręcz jakie mógł znaleźć. Do tego zgarnął szturmową tarczę i był gotowy do napierdalania.
- Czekaj Night! Idę z tobą!

Strzelec obserwował kolejny korytarz zza rogu, poprzez nowe bajery podłączone do karabinu, nie musząc samemu się wychylać, wystarczyło jedynie skorzystać z samej pukawki, bez narażania własnej głowy na ostrzał. Niezła zabaweczka… korytarzem szedł uzbrojony w plazmę podobną do Nightfallowej mężczyzna w lekkim pancerzu, za nim kilkoro dzieci, dwie kobiety, na końcu zaś jakiś opancerzony osobnik, również z karabinem w łapach. Ten szedł jednak tyłem do kierunku marszu, wyraźnie zabezpieczając zaplecze tego małego pochodu. Nightfall miał małą zagwozdkę. Nie był pewien, kim mogli być owi zbrojni. Czy byli to agresorzy, mający więźniów, czy może miejscowi, ewakuujący cywilów w bezpieczne miejsce? Dylematy, dylematy… i pojawiający się gdzieś za jego plecami Bix, drący na całego mordę.

Ostatecznie bardziej przypasowali strzelcowi do tych drugich. Dla pierwszej opcji nie zgadzał się kierunek przemarszu. Pojmanych niewolników zwykle ładuje się na statek, nie odwrotnie.
- Spokojnie Bix, musimy się jeszcze wstrzymać z napierdalaniem, wyglądają na cywili - odezwał się głośniej. Chciał przede wszystkim zapobiec zaskoczeniu i gwałtownym odruchom. - Czy może załoga pedała Nosaah'a bawi się w przedszkole? - rzucił zza rogu.

Zajęty podchodami wolał wyciszyć uni. Nie mógł się rozpraszać. I najwyraźniej przegapił nadchodzącą wiadomość. Bywa, jak coś ważnego, to powtórzą.
 

Ostatnio edytowane przez Cai : 26-03-2017 o 18:00. Powód: konflikt interesów ;)
Cai jest offline