Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2017, 10:28   #144
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Tragedia.

Tak podsumować można było całą akcję awanturników w Enklawie mrocznych elfów. Po szybkim rozprawieniu się ze strażnikami przy pomocy ognistego wybuchu weszli do środka. Później Revaliona nachodziły wątpliwości: czy aby na pewno ta kula ognista była konieczna? Wartownicy z pewnością nie byli zbyt doświadczonymi wojownikami, skoro całą czwórkę zmiotło na raz. Zaklinacz jednak uważał - i nadal uważa - że postąpił słusznie. Że huk niósł się po całej Enklawie i zaalarmował resztę "mieszkańców"? To samo zrobiły otwierane wrota, a już na pewno krzyki mordowanych strażników.

Potem jednak wszystko szlag trafił. Kiedy tylko weszli do środka, zmierzyli się twarzą w twarz z Amandraculem - drowim czarownikiem, jednym z tych po których zostali tutaj wysłani. I tak jak Revalion wcześniej zmiótł wartowników swoją kulą ognia, tak teraz dano mu wypróbować jego własnego lekarstwa. Zdążył jedynie zasłonić się ramionami i paść na ziemię, zanim wszystko dookoła niego ogarnął płomień. Gdyby nie pomoc Zoraka i jego własna mikstura lecznicza, zaklinacz pewnie by zginął tam gdzie stał. To był właśnie ten moment, kiedy przegrali.

A'arab Zaraq padł martwy pod naporem pajęczaków. Chwilę później Zorak i Livenshyia. Przez ten czas Revalion zdążył jedynie wysłać Paskuda z rzuconym wcześniej zaklęciem porażającym na Amandracula i rzucić jeden promień mrożący w jednego z pająków. Czuł się kompletnie bezradny.
- Nie podołamy im wszystkim! Po nich przyjdą następni! - Usłyszał gdzieś obok głos Samwise'a. Zaklinacz nie zamierzał się z nim sprzeczać: nikt ich tutaj nie wysłał, żeby dali się zabić. Mieli misję, zawiedli. Nie było sensu tkwić tutaj dłużej.
- Zbierzcie ciała naszych, wynosimy się stąd! - Krzyknął do pozostałych, którzy byli jeszcze przy życiu. - Aravon, przestań! To koniec, odwrót!
- Mélamar! - Krzyknął któryś z jego towarzyszy i zniknął natychmiast wraz z ciałem kolejnego.

Revalion musiał przetrzeć wciąż poczerwienione oczy, żeby lepiej widzieć okolicę. Z tego co się mógł zorientować to Sherrin zgarnęła ciało Livenshyi, zaś Samwise wziął ze sobą ciało Amandracula. Przywołał do siebie momentalnie Paskuda i chwycił A'arab Zaraqa za fraki, po czym sam krzyknął:
- Mélamar

~*~

To był koniec przygody Revaliona Artemira w Srebrnej Gwieździe. Gadatliwy zaklinacz stał się markotny i małomówny: osobiście doglądał pochówku poległych towarzyszy. Potem odszedł, zostawiając u kwatermistrza swój medalion.
Powiadają, że wyruszył na północ, do Doliny Lodowego Wichru. W sumie nic dziwnego: wszak dokąd mógł udać się mag mrozu chcący zwiększyć swoją moc?
Powiadają też, że nie wyruszył tam, żeby zdobyć moc, a żeby pomagać słabszym. Zadośćuczynić za życia utracone przez jego słabość.
Inni znowu mówili, że widziano go na dalekim Południu, w okolicach Gór Śnieżnych, gdzie miał szukać nauk u potężnego srebrnego smoka.

I wiecie co? Wszyscy mieli rację.

 
Gettor jest offline