Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2017, 12:42   #69
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Praca wspólna

Furia zdążyła się skrzywić z niesmakiem, na takie zachowanie. Wszak zapewne nie raz była świadkiem takiej obrzydliwości, ale nie miała w zamiarze kryć niezadowolenia, jakie to w niej wywoływało. Nie skomentowała, jedynie uniosła głowę patrząc z wyższością. Nie była w końcu taka niziutka, a i obcasy nieco jej dodawały. Przerzuciła oczami, kiedy pierwsza osoba zabrała głos.
- Jeżeli planujecie podejść ich i zaatakować z zaskoczenia, zróbcie od od zawietrznej. Zminimalizujecie ryzyko wykrycia was przez zwierzęta - zaczął Dijan, który przygotowywał się do zwiadu. Jego głos był spłaszczony, jednowymiarowy. Jakby nie chciał rozchodzić się w powietrzu, co mogło irytować jeszcze bardziej niż zwykle. Całe ciało łotra przybierało kolory otoczenia wtapiając się w okoliczną florę. Bez wątpienia magia eliksirów zwiększała możliwości pozostawania niezauważonym.
Mężczyzna poprawił ustawienie kuszy, sprawdził jeszcze raz, czy wszystkie bełty są poprawnie oddzielone, sękata pałka dociążona wewnątrz ołowiem jest łatwo dostępna.
- Ja mogę podejść ich od strony tajemnego przejścia i wyeliminować tych, którzy znajdą się w samym środku, ale konieczna będzie synchronizacja. Jeśli wejdziecie za wcześnie, zaalarmujecie kapłanów, jeśli za późno…. - Dijan zawiesił głos dobierając odpowiednie słowo - cóż, wtedy chyba ja będe mieć więcej problemów - powiedział w końcu drapiąc się po brodzie. Bozaf doskonale znał ryzyko planu jaki zakładał. Dokładnie go analizował podczas drogi, ale najlepiej czuł się właśnie wśród cieni, z dala od reszty hałasującej drużyny. Dlatego też rozważył wszystkie ewentualne możliwości i scenariusze ucieczki gdyby towarzysze spóźnili się z atakiem, czy to celowo, czy też nie.

- Oczywiście istnieje też opcja, żebyśmy wszyscy szli tunelem i zaatakowali ich od środka, ale nie każdy lubi być otoczony już na starcie. - dodał po chwili dając drużynie alternatywę.
- Może najpierw zdjąć strażników, zwiadowców…? - niepewnie spytała Aldona. Układanie planu bitwy stanowczo nie leżało w jej kompetencjach. - Tylko hm… chyba powinniśmy zostawić nasze czworonogi gdzieś dalej od kręgu; i ciebie Sasho też. Albo może bard zabierze je do miasta? Lepiej nie ryzykować, że znów zgłupieją od magii malarytów, a i on będzie miał dzięki Sashy jakąś ochronę.
- Co do zwierząt, z ust mi to wyjęłaś - odpowiedział Dragomir. - A ty, Sasho, lepiej pozostań w ludzkiej formie… Widziałaś, co się stało wcześniej.
- Można więc podejrzewać, że dźwięki kuszące innych by zabijali, są psioniczne? Bo jeśli nie, to stanowcze ogłuszenie by wystarczyło - Furia wzruszyła ramionami, jakby miała wszystko głęboko. Nie potrafiła przyznać, że po prostu Sasha by się im przydała. Mięso armatnie i takie tam. Nad planem bardzo chciałaby pomyśleć, jednak nie potrafiła sobie zwizualizować tego, co powiedział półork. A szkoda. Uważała, że miała tutaj największe kompetencje. Tak ogólnie, to była najlepsza - ale to wiadome.
- Nie ma sensiu tracić w walce czasu na swojaków, a i bardowi jakaś ochrona się przyda - upierałą się Aldona - Ktoś MUSI powiadomić miasto w razie gdyby nam się nie udało - już wolała nie dodawać jaki marne, według niej, mają szanse na zwycięstwo.
- Cyric nie ma wśród swoich popleczników druidów, więc nie sądzę, żeby bezpośrednio był w stanie kontrolować zwierzęta. Wspomniany sowoniedźwiedź może jednak zamieszać w głowach, i to nie tylko zwierząt. - powiedział Dijan. - Na wszelki wypadek, może faktycznie lepiej będzie nie brać zwierząt ze sobą. Większym problemem może być troll. Czy ktoś posiada broń zdolną zranić trolla?
- Szkielet trolla. - Poprawił go Abshur. - Mówiłem o szkielecie trolla.
- Ah, to problem rozwiązany - ucieszył się Bozaf. - Pozostają więc tylko ewentualne zwierzęta, jakie mogli ze sobą wziąć tropiciele. O ile oczywiście nie przestraszyły się nieumarłych.
Mogę zakraść się i sprawdzić jak wygląda sytuacja, jeśli potrzebujecie więcej czasu na przygotowanie się. - zaproponował widząc brak entuzjazmu na twarzach towarzyszy,
- Nie martw się Aldono, nie będziemy szli na pewną śmierć. Martwym nie wypłacają pieniędzy - uśmiechnął się.


- Czyli mam iść do miasta z waszymi pieskami i… nią? - Erdorowi wyraźnie ten plan się nie podobał i szukał wymówek. - No ale… bo… ale czy Sasha w ogóle chce ze mną iść? Sasha, nie chcesz, prawda?
- Że do miasta? - Zainteresowała się wilczyca. - Co za debilny pomysł. Jak bardzo się boisz iść przez las to mogę cię do granicy odprowadzić, a potem wracam. Spoko dziadek, nie będę cię gryzać. Za mocno. Chociaż nie wiesz co tracisz, życie jako wilk jest genialne!
- Dziadek…?! - Erdor najpierw się zapowietrzył, potem jedynie przewrócił oczami.
- No, to nawet ubrania nie będę potrzebowała, nie? - Stwierdziła na koniec Sasha z nadzieją.
- Może być - zgodziła się Aldona. Ważne było, żeby zająć kundle na dłuższy czas z dala od Mchu.
- To co konkretnie mam komendantowi powiedzieć? - Zapytał też bard.
- Wszystko co przekazał nam Abshur. Jesteś przecież bardem, powinieneś mieć dobrą pamięć - zirytowała się lekko Aldona. - I niech przekaże moją wypłatę rodzinie za ten spędzony w lesie czas. W końcu jeszcze żyję. - Dodała kwaśno.
- I świnie niech nakarmi - dorzuciła żartobliwie twardym tonem głosu, rogata kobieta.
- Pewnie, boczek zawsze się przyda. Co do planu. Wyskoczenie na nich od środka, nie jest głupim pomysłem, będziemy mogli atakować we wszystkich kierunkach. Tyle że najbardziej chyba nam zależy na zlikwidowaniu kapłanów jako pierwszych. Gdzie jest najbardziej prawdopodobne że będą? - Dodał swoje trzy grosze Kobuz.
- Przy posągu albo pod ziemią. - Odpowiedział niepewnie druid. - Pod ziemię schodzą, żeby się modlić we względnej samotności, zaś przy posągu odprawiają swoje rytuały.
-Daleko spod tego posągu pod ziemię? - Dopytał Kobuz zerkając na szkic, żeby jakoś spróbować to sobie wyobrazić. - Komu jeszcze podoba się najpierw zatłuczenie tych kapłanów? - Rzucił mężczyzna. Odczuwał w całym tym zgromadzeniu pewien problem. Nie widać było zbytnio przywódcy a każde z nich było nawykłe do działania osobno.

- Kapłani i ten psionik, to pierwsze cele ataku - przytaknął Dijan, zdziwiony faktem, że musi powtarzać ten temat jeszcze raz. Może mówił zbyt zawiłym językiem? Może użył zbyt trudnych słów? Nie, chyba nie. Dijan uczęszczał do Akademii Magii, ale Kobuz posiadł coś, czego nie udało się do tej pory łotrowi - Władał magią… ale z drugiej strony, Bozaf nie widział księgi zaklęć, więc być może była to jakaś wrodzona zdolność magiczna? Spróbował podejść do tematu z innej strony
- Problem jaki widzę jest taki, że wchodząc do środka narażamy naszych “najmiększych” towarzyszy na atak bezpośredni. - tu spojrzał na niebiańsko-szatańską parę - W takich warunkach rzucanie zaklęć może być... bardzo stresujące, żeby nie powiedzieć trudne.
Patrząc na to czym dysponujemy, powinniśmy wykorzystać mocne strony każdego możliwie niwelując strony słabe. Pewnie powiem rzeczy oczywiste, bo każdy z nas to wie, ale “żeby nie było”:
Dragomir, Kobuz i Aldona zapewniają zbroje ramię i osłaniają czaromiotów przed bezpośrednim zagrożeniem.
~ Nie jak ostatnio, gdzie musiałem odciągać sowoniedźwiedzie ~ dodał w myślach.
- Furia, Erdor i Kendrick powinni trzymać się z dala od bezpośredniego starcia używając swojej magii tak jak potrafią najlepiej.
O, właśnie. Zapomniałbym. Erdor, następnym razem jak ktoś namiesza naszym pupilom w głowach użyj swojej magii i lutni żeby zająć je czymś i uspokoić. To chyba potrafisz? - Bozaf nie potrafił pozbyć się protekcjonizmu z głosu, gdy mówił do barda. Samo to, że uważał go za bezwartościowego było wystarczającym powodem, ale przypominanie jakimi dysponuje umiejętnościami, to już przekraczało samokontrolę łotra.
-Przecież Erdor wraca do miasta. Burzysz się, że cię nie słuchamy, a sam lepszy nie jesteś. - prychnela Furia wtracajac się w jego monolog.
- Zakładasz, że się więcej z Erdorem nie spotkamy? - zdziwił się Bozaf.
- No raczej nie będziemy wiecznie latać na polecenie miasta w takim składzie; na szczęście! - odparła Rogata nadymając policzki z poirytowania.
- Skup się na tym co teraz. - rozkazała z wyższością.
Mężczyzna wzruszył jedynie ramionami zbywając komentarz machnięciem ręki. Cierpliwość ma swoje granice. Nawet wobec płci pięknej.

- Jak dobrze ukryte jest to tajemne przejście? - spytał na koniec druida - Czy jest szansa, że kapłani je znaleźli? Uciekałeś przez nie? - Dijan wszędzie widział spisek, lub pułapkę. Jeśli posiadali zwierzęta tropiące, a patrząc na owładnięte sowoniedźwienie nie było to wykluczone, mogli z łatwością wytropić przejście i je zablokować, lub zastawić tam pułapkę. Idąc większą grupą w tunelu, ryzykowali wiele.
- Nie jest ukryte jeśli ktoś poświęcił choć chwilę, żeby rozejrzeć się w okolicy od góry. - Powiedział druid. - Jeśli jednak nikogo tam akurat nie ma, to można się przemknąć niepostrzeżenie dla obserwatorów w samych ruinach. Na wejściu i na wyjściu z przejścia są gęste krzaki, które zapewniają dobrą osłonę.
Abshur wskazał palcem krzaki kilkanaście metrów od nich. Potrzeba było chwili obserwacji, żeby zorientować się, że podwyższony teren jest po ich lewej i prawej stronie, ale nie za samymi krzakami. Najprawdopodobniej to było właśnie to “wejście”.
- W takim razie należy przyjąć, że przejście może być dość ryzykowne.
- Im dłużej tu siedzimy tym większa szansa, że nas wyniuchają, to jest ryzykowne -
mruknęła Aldona. Miała niejasne wrażenie, że w chwili ataku większość ustaleń pójdzie się paść.
- Więc chodźmy, najwyżej się przebijemy przez tą pułapkę i ich zaskoczymy podwójnie.- Stwierdził w końcu Kobuz, szykując swój miecz. Korbacz był w pogotowiu, gdyby pojawiły się szkielety, ale żywe cele lepiej było zwalczać ostrzem według niego.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...

Ostatnio edytowane przez Plomiennoluski : 02-04-2017 o 14:40. Powód: Formatowanie, gwiazdki i szepczące krakeny.
Plomiennoluski jest offline