Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2017, 14:37   #146
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Kula ognia nie była najlepszym rozpoczęciem tajnego czyszczenia Enklawy, lecz Sherrin z ochotą zabrała się za wykonanie swojej części planu. Skrytobóstwo magów było w końcu tym, czym głównie służyła drużynie. A przynajmniej sądziła, że ekipa ma jakiś plan; do tej pory zawsze tak było. Niestety walka zaczęła się wcześniej niż calishytka zdążyła dotrzeć do drowiego czarownika; zbyt wcześnie. Nim dziewczyna celnym ciosem zgładziła magusa ten zdążył już poczynić w drużynie Srebrnej Gwiazdy znaczne spustoszenia.

Skrytobójczyni nie miała jednak czasu ani sposobności by przyjrzeć się - ani tym bardziej pomóc - ekipie prowadzonej przez paladyna i Skowyt; wielki demon przyzwany nie wiadomo skąd już atakował Livenshyię, która miała ubezpieczać Sherr. Z boku atakował go Avaron, więc Sherrin doskoczyła z drugiej flanki, lecz za późno; elfka padła martwa, rozerwana przez długie szpony szkaradzieństwa. Atakująca demona i równocześnie unikająca żuwaczek pajaków Lolth Sherrin nie miała czasu ani sposobności by pomóc tropicielce; zresztą widziała już, że żadna lecznicza mikstura tu nie zaradzi.

- Nie podołamy im wszystkim! Po nich przyjdą następni! Mélamar! Odwrót! - usłyszała nagle w głowie głos Samwisa. Czyżby reszta... Skrytobójczyni nie miała zamiaru poddawać refleksji słów najmądrzejszego członka drużyny, ani tym bardziej z nimi dyskutować. - Wiejemy!! - wrzasnęła do aktorzyny i szczupakiem skoczyła w stronę ciała Livenshyi, zgrabnie przetaczając się pod pazurami draeglotha.
- Mélamar! - wrzasnęła, łapiąc za nogę elfki. Przynajmniej tyle była jej winna. Gwiazda miała kapłanów i zasoby. Lojalność tropicielki z pewnością zostanie doceniona.



Sherrin siedziała na ciepłym piasku, tępo wpatrując się w morze. Nie mogła uwierzyć, że ich misja tak się zakończyła. I nie chodziło wcale o śmierci, których można było uniknąć lub odwrócić. Po powrocie na Wyspę spodziewała się odpoczynku, przegrupowania i ponownej szarży na Enklawę, a nie... Klapy. Bo to była klapa. Revalion i Samwise odeszli z Gwiazdy w zasadzie z dnia na dzień. Wszyscy wydawali się tak załamani porażką w podziemiach, jakby takie sytuacje nie były wpisane w życie awanturnika. Nikt nie kwapił się do powrotu do krasnoludzkiej twierdzy, wykończenia drowów czy choćby nieumarłych. Dobrze zapowiadająca się drużyna rozpadła się w mgnieniu oka i Sherrin zupełnie tego nie rozumiała. W zamyśleniu obróciła na palcu pierścień, który pozostawił jej paladyn. Nie chciała zastanawiać się czy żyłby gdyby go miał przy sobie. To był jego wybór, który ona zawsze będzie nosić w swoim sercu.

Dziewczyna westchnęła, wstała i otrzepała spodnie z piasku. Nie mogła wiecznie tu siedzieć i użalać się nad sobą. Nowe zlecenia czekały. Nowe zlecenia... i nowa drużyna najemników Srebrnej Gwiazdy.

 
Sayane jest offline