Celowniczy wyraźnie się przestraszył: -Tylko nie rękę! Nastawiam nią blaszkę w bombardzie! Bez ręki stracę pracę. Tylko to umiem w życiu robić, dopiero co skończyłem studia... - Tłumaczył. -Dobra, niech będzie, w takim razie wszystko już powiem. - Rzekł zrezygnowany. -Musicie iść po śladach kół bombardy, wtedy dotrzecie do naszej kryjówki. - Wytłumaczył. - Jest tam tylko Mariusz i Krzysiek. Zostali na czatach, więc pewnie już leżą pijani. -Ty podły tchórzu! - Wtrącił się ładowniczy. -Wszystko im wyśpiewałeś! Po tym wszystkim Co nam zawdzięczasz! -A co ja wam takiego zawdzięczam?! - Oburzył się celowniczy -Płatny staż z urzędu pracy za 997 miedziaków miesięcznie? I to do tego brutto! Nie będę za to dawał sobie ręki uciąć. Jeszcze jakbyście nie przyzwali tego demona, to bym się zastanowił. -Taaak?! - Zagotował się ładowniczy. -W takim razie zwalniam Cię! Możesz już nie przychodzić od jutra do roboty! Znajdziemy sobie lepszego celowniczego!
-Nie! To JA odchodzę! - Krzyknął celowniczy i rzucił się ładowniczemu do gardła. Obaj mężczyźni poczęli tarzać się i siłować ze sobą.
Ostatnio edytowane przez Mortarel : 28-03-2017 o 22:28.
|