Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2017, 22:23   #85
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację

Berwyn, który jako pierwszy rzucił się do wyjścia przez stajnię najpierw usłyszał kobiecy pisk i rzucane, również przez kobietę wyzwiska. Gdy już znalazł się w pomieszczeniu sąsiadującym ze stajnią, w półmroku ujrzał dwie szarpiące się za włosy i zrywające z siebie ubrania, tarzające się w słomie kobiety. Jedna miała złote włosy, druga czarne. Natychmiast rozpoznał czarnowłosą. Była to jego pracodawczyni, Catalina.


Thedipides osunął się na ziemię, nieprzytomny po uderzeniu Makhara. Vanir podbiegł do niego, chwycił pod ramiona i zarzucił sobie na plecy jak wór ziemniaków. Już kierował się za Berwynem, który zniknął w drzwiach, gdy z ogrodu wytoczył się Theo. Aquilończyk był wyjątkowo blady i roztrzęsiony.

W tym samym momencie do umysłu Makhara wdarła się obca jaźń, torując sobie drogę do centrum jestestwa Stygijczyka. Słyszał w głowie czyjś głos, we własnym języku wzywający go do wyprowadzenia Thedipidesa na zewnątrz. Makhar potrząsnął głową raz i drugi, starając się uwolnić od obcej, natrętnej myśli, a potem wiedząc, że to obcy czarownik próbuje zawładnąć nad jego umysłem, skupił się i wyparł go ze świadomości.

I w tym momencie drzwi, wraz z futryną i kawałkiem ściany, wiodące do sąsiadującej z furtką na zewnątrz jadalni, eksplodowały. Zza nich, emanując złowrogą energią wypadł czarny, zimny obłok, w centrum którego jarzyły się skośne, płonące zielenią oczy. Wewnątrz chmury znajdowała się jakaś ukryta sylwetka. Widać było tylko zamazane i niewyraźne potężne łapska z błyszczącymi pazurami, pochylony byczy kark, szeroką głowę z rogami i przypominające czającego się do skoku tygrysa, muskularne ciało.

Demon natychmiast, bez chwili zastanowienia runął na najbliższego z intruzów w domu kupca, którym okazał się Stygijski czarownik. Makhar widział spadającą na niego ciemną, wirującą chmurę, z której wyłoniły się szponiaste łapy. Odskoczył na bok, słysząc świst, z którym pazury przecinają powietrze. Jeden z szponów rozciął rękaw jego szaty.
 
xeper jest offline