Henry nie wdawał się w dywagację na temat istnienia rzekomych zjawisk paranormalnych, zawsze istniało racjonalne i naukowe wyjaśnienie wszelkich wydarzeń. To że nauka nie znała odpowiedzi czasem odpowiedzi, to nie oznacza że ich nie pozna.
***
Ciemna, ponura i zatęchła czeluść... Henry wzdrygnął się na na sam widok piwniczego wejścia. Nie miał zamiaru wchodzić tam jako pierwszy, a na pewno bez żadnego źródła oświetlenia - wolał poczekać aż reszta towarzystwa znajdzie się w piwnicy.
Gdy Henry w końcu znalazł się w piwnicy, którą oświetliły dwa świecące żółtym światłe żarówki. To co ukazało się jego oczom było jednym wielki rozgardiaszem i bałaganem. Narzędzie ogrodnicze, stare meble, skrzynie i pudła a do tego dochodził zapach pleśni i wilgoci. Oczywiście nie można było zapomnieć o ogromnej ilość wszelkiej maści pajęczaków, które wyraźnie zaznaczyły swą obecność za pomocą ogromnej ilość zwisającej i oklejającej wszystko pajęczyny. Na szczęście była mała szansa by natknąć się szczury, Henry nie miał awersji do tych zwierzaków i nawet je lubił, o ile była białe i mieszkały w laboratorium ale wolał nie wiedzieć co by zrobiły Panie gdy by na jakiegoś natrafił.
Trochę czasu zabrało im myszkowanie po kątach i zakamarkach piwnicy, sporo rzeczy trzeba było poprzestawiać i poprzesuwać.
W końcu Panie szczęśliwy trafem odnalazły coś co mogło przybliżyć ich do rozwiązani zagadki, jakiś stary notatnik lub pamiętnik. Wtedy po cały budynku rozniósł się mrożący w żyłach kobiecy krzyk, Henry chwilę się wahał po czym ruszyła na górę do jadalni.