Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2017, 21:38   #129
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację

Nie była zbyt przekonana czy zadowolona z ryzykownego pomysłu, który musiała zrealizować, żeby nie umrzeć w tym miejscu, czy to z głodu, czy wcześniej z pragnienia. Co prawda równie dobrze jej śmierć mogłaby oznaczać to, że wylądowałaby w swoim poprzednim świecie - bo właściwie czemu nie? Tyle że z powodu pewnych instynktów samozachowawczych mózg odrzucał tę myśl, traktując ją jako zbyt niepewną i ryzykowną, by trzymać się jej kurczowo.
Z drugiej strony stwór przypominał jej z wyglądu łowców od tej całej Maski i jakoś nie mogła się przełamać. Nie wiedziała na obecną chwilę - czy raczej nie pamiętała - kim jest, co Maska od niej chce i co niby takiego zrobiła dawno temu. Wiedza była ważna. Nawet by się dowiedziała, o co tu chodzi. Tylko… czy chciała się w te intryczki angażować jakkolwiek (i pewnie jeszcze raz)? Wciąż nie była nie tyle niezdecydowana, co zwyczajnie nie przekonana do walki o coś, czego nie rozumiała i nie pamiętała.
Wyłoniła się powoli zza skały, gotowa wskoczyć za nią z powrotem w razie czego. Ręce jej drżały, miała wrażenie, że nogi zmieniły się w ołów, a w gębie zaschło. Ze stresu słowa nie chciały się poskładać w pięknie retoryczną całość. Dziewczyna postanowiła w myślach policzyć do dziesięciu i wtenczas zawołać. Policzyła do dziesięciu… i na natknęła się na blokadę. Nie śmiała się odezwać.
Nic, trzeba spróbować raz jeszcze, raz, dwa, trzy, osiem...
- Em, prze… przepraszam? - zawołała do stwora, ewidentnie niezbyt pewnie. - Możnaprzeszkodzić? - niedobrze, poczerwieniała na gębie, aż ją poliki ze wstydu paliły. Nigdy nie lubiła do kogoś zagadywać, a teraz odbijało się jej to po wielokroć. Sama się zastanawiała, jak mogła być kiedyś kimś ważnym i co takiego po drodze podczas tych rzekomych reinkarnacji poszło nie tak, że stała się kontaktowo i towarzysko totalną niezdarą?
Stwór zatrzymał się wyraźnie zdziwiony.
Spod kaptura zalśniły na nią orzechowe oczy.
Przeszkodzić można? Nie. Ty jednak nie przeszkadza. Nie. Co twoja robi tu?
- Zgubiłam się - odparła Lidia lekko ochrypniętym głosem. - Szukam przełęczy do - przypomniała sobie nazwę miejsca z wizji. - Gawrachar.
- Poszukująca. Ty. Dobrze. Dobrze. Chce latarnię. Jaki grzech dźwiga? Ty? Jaki? Ja znam Gawrachar. To daleko. Bliżej jest Dom Popiołów. Może iść tam. Poszukać.
Twarz Lidii przybrała objawy typowe dla syndromu Facepalm połączonego z WTF, jednak z widoczną przewagą tego drugiego (przy pierwszym brakowało ostentacyjnego wędrowania dłoni na czoło zwieńczonej charakterystycznym plaskiem). Prawie nic nie zrozumiała z tego, co orzekł dziwny wędrowiec. Nie wiedziała, co to Dom Popiołów. Dała sobie chwilę na przetworzenie informacji, które otrzymała od stwora. Na razie nie wiedziała, póki co, za jakie grzechy tutaj trafiła, nie wspominając o tym, że nie miała zwyczaju spowiadać się ze swoich grzechów… komukolwiek, nawet księdzu (pomijając to, że nawet nie chodzała do kościoła).
- Em… Nie rozumiem, co mają grzechy do rzeczy - westchnęła, po czym dodała. - Ale co to Dom Popiołów?
- To szlak pielgrzymów - powiedział stwor. - Droga do zrozumienia. Trudna. każdy z grzech. każdy dźwiga. Dom Popiołów pomaga zajrzeć. Do siebie. Ty rozumie?
- Em… chyba zrozumiałam.
Po chwili Lidia spytała:
- Dokąd się udajesz, wędrowcze?
- Idę od dnia wyklucia po dzień, kiedy wydam ostatni oddech. Ale teraz pielgrzymuję. Pielgrzymuję do Domu Popiołów. zapomnieć. Zrozumieć. Pojąć. A ty, Pytająca istoto?
- Wyruszyłabym do przełęczy prowadzącej do Gawrachar. Ale mogę po drodze zajrzeć do tego Domu Popiołów.
Niech to, ale była głodna i spragniona. Sama była zdziwiona, że wytrzymała tyle czasu bez posiłku i picia. Krótko nad tym myślała, potrzeba dała sama o sobie znać w postaci burczenia w brzuchu.
- A jeszcze wcześniej bym coś zjadła i napiła… - westchnęła.
- Jedzenie i picie. Tak. W Domu Popiołu. Idzie?
- Trochę daleko... ale niech będzie.
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.
Ryo jest offline