Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2017, 15:56   #44
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Zatkało go. Kompletnie. Biegnąc na górę przygotowywał się, że może zastać różne sytuacje, ale nie takie coś. Kobieta była poważnie pokaleczona i nawet nie wiadomo było, jak to się stało. Bruzdy wskazywały na pazury, ale przecież to było niemożliwe - w pokoju nie mógł pojawić się nagle wielki tygrys, czy inny zwierz, który postanowił ot tak zranić Virginię Dalber, a potem wskoczyć do szafy i zniknąć. To było szaleństwo! Wes nie miał pojęcia, co się mogło tutaj wydarzyć, ale nie zamierzał stać jak słup i się przyglądać, jak kobiecina się wykrwawia.

Gdy tylko Robert wybiegł z pokoju, Taggart zrobił to samo i po chwili zrównał się z nim, wypytując o apteczkę. Przecież zanim karetka dojedzie do hotelu, rana Dalber musi zostać zabezpieczona. Dobrze, że przynajmniej lekarza mieli na miejscu. Szybko dowiedział się, że apteczka znajduje się w recepcji i zbiegł na dół wraz z Woodwardem, wypytując o nią podenerwowaną pannę Fossett. Starsza pani wytargała z szuflady sporą, zieloną walizeczkę, a stolarz niemal wyrwał ją z jej rąk i pognał na górę. Wpadł do pokoju Virgini i odciągając zatrzaski, położył apteczkę na podłodze, tuż przy nogach Morgana.


- Działaj, Henry - rzucił do towarzysza, trącając walizkę stopą. - Jakbyś potrzebował z czymś pomocy... żeby ją przytrzymać, czy cokolwiek, to wal.
Po tych słowach Wes uklęknął przy roztrzęsionej kobiecie i spojrzał w jej oczy. Nie wyglądała na zbyt przytomną, ale kto by był w takiej sytuacji.
- Panno Dalber... panno Dalber... - Popstrykał palcami na wysokości jej spojrzenia. - Co tu się wydarzyło? Kto panią tak zranił? Może pani powiedzieć?
Nie spodziewał się odpowiedzi, ale mógł chociaż spróbować. Niezależnie od tego, czy kobieta zareagowała, czy nie, Taggart zrobił miejsce Henry'emu, by ten mógł pracować przy ranach, a sam rozejrzał się po pokoju. Zajrzał do szafy i wyjrzał przez okno - cała okolica tonęła w bieli i wszystko wydawało się być w porządku. Cóż więc mogło ją tak urządzić?

Mężczyzna nie chciał dopuszczać do siebie myśli, że to jakieś nadprzyrodzone siły, ale nie znajdował innego wytłumaczenia. Kobieta wyglądała na zupełnie rozbitą, a przecież sama sobie tego nie zrobiła, bo po pierwsze ulokowanie rany by jej na to nie pozwoliło, a po drugie znaleźliby przy niej jakieś nożyczki, czy nóż. Oparty o ścianę, obserwował Virginię i pracującego przy niej Henry'ego, czując, jak chmurzy mu się nastrój. Ta sprawa coraz bardziej mu śmierdziała.
 

Ostatnio edytowane przez Kenshi : 31-03-2017 o 16:00. Powód: kosmetyka posta ;)
Kenshi jest offline