Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2017, 22:04   #46
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację


Siedziała na parapecie ogromnej posiadłości, którą zajmował teraz Andre Burt - główny sekretarz Najwyższej Rady Camarilli.



Było tu aż 20 sypialni, z czego ponad połowa spełniała wszelkie standardy bezpieczeństwa, jeśli chodzi o wampirzy sen. Cała rezydencja wraz z nadejściem poranka stawała się pancerną fortecą, gdzie każde z okien chroniła nie tylko metalowa krata, ale także zdalnie spuszczana, kuloodporna roleta. Do ochrony zatrudniano w sumie 26 osób, z czego 6 to byli żołnierze Ankh. Sophe nie miała z nimi jednak zbyt wiele do czynienia, bo łazili za Andre, a ten... towarzyszył jej wyjątkowo rzadko od czasu jej przylotu - 3 dni temu. Owszem, co rusz nasyłał na nią osoby, które pomagały jej skompletować garderobę, uzbrojenie, elektronikę, nawet wybrać meble do pokoju, ale sam zaglądał tylko przelotem - raz lub dwa razy w ciągu nocy. Większośc czasu Sophie spędzała więc sama, poznając nowy dom, który jakoś wcale dla niej domem nie był. To samo dotyczyło zresztą przyjęcia, które miało rozpocząć się lada chwila. Sophie obserwowała wystrojonych ludzi i kainitów, którzy coraz częściej napływali do rezydencji. Andre zaprosił ponad setkę gości, by uświetnić jej powrót, lecz po prawdzie praktycznie nikogo nie znała.
W sumie… czuła się tu trochę jak w celi w Tybecie. Tylko tutaj nie miała co robić. Były momenty kiedy najchętniej wzięłaby miotłę i po prostu pozamiatała. A tak… Zerknęła na kolejny tom Franza Kafki. Jak tak dalej pójdzie z jej natury “wojownika” zostanie natura bibliofila. Westchnęła ciężko i poprawiła suknię.


Ostatnio nawet przestała się przejmować pokazywaniem blizn. Będzie musiała je oglądać wiecznie, przez tego cholernego kanarka. Niechętnie zerkała w stronę nadciągających tłumów. Najchętniej by tam nie schodziła i może jak dobrze pójdzie nie będzie musiała. Miała wrażenie, że wampiry odtrąciły ją tak jak kiedyś ludzie… oczywiście nie Andre. ALe był to tylko jeden kainita w morzu nieśmiertelnych.

Sięgnęła spowrotem po książkę. Może powinna znaleźć jakieś własne schronienie. Stworzyć sobie swój mały “tybet.” Uśmiechnęła się. Kto wie może zapomną o niej tej nocy. Z dołu już zaczęła rozbrzmiewać muzyka, słychać było też gwar głosów przed posiadłością, jak i od strony jeziora. Nie minęło też pół godziny, gdy kto zapukał do drzwi.

- Zapraszam. - Sophie odezwała się nie odrywając wzroku od książki. Drzwi uchyliły się, a do pomieszczenia wślizgnął się mężczyzna około 40-stki w nienagannie skrojonym garniturze i przyciętym zaroście. Elliot - niegdyś jej bezpośredni przełożony, obecnie osobisty ochroniarz.
- Dobry wieczór, Sophie - ukłonił się lekko.
Wampirzyca odłożyła książkę i obróciła się w stronę mężczyzny.
- Dobry wieczór. Jak minął dzień? - Uśmiechnęła się do niego, ale nie ruszyła się z miejsca. Nie chciała mieć ochroniarza. Miała jednak podejrzenie, że Elliott miał bronić nie tyle ją, co innych przed nią. Poza tym jak zwykle nie miała nic do gadania. - No i błagam przestań mi się kłaniać.
- Może przestanę, jak nie każesz mi siebie błagać, byś zeszła na dół. - rozłożył ręce w geście bezradności - A dzień spokojnie. Tu się tyle dzieje, że jak raz dziennie zjawia się listonosz, to zbieramy się z chłopakami na monitoringu żeby go sobie pooglądać... w ramach urozmaicenia. - uśmiechnął się krzywo.
- “Może” nie jest wystarczające bym zeszła tam bez oporów. - Sophie pomachała nogami, nie ruszając się z parapetu. Uśmiechała się, ale Elliott chyba znał ją już wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że nie cierpi takich spędowisk.- Straszne tłumy na dole?

- Nie, proszę pani. Ciężko w ogóle na kogoś się natknąć. - Elliot uśmiechnął się dyskretnie. Wiedział jak na nią działało nazywanie jej “panią”.
- Daj spokój. - Sophie prawie warknęła. Sięgnęła po książkę i wróciła do lektury. - Powiedz, że się pochorowałam.
- Wiesz, że jeśli mi się nie uda ciebie wyciągnąć, przyjdzie tutaj Andre? A wtedy i tak się zgodzisz.
- Cieszy mnie, że przypomniałeś mi o tym, że nie mam wyboru. - Odłożyła książkę i wstała. Poprawiła sukienkę i podeszła na bosaka do stojących przy łóżku butów. - Niech Pan prowadzi na to przyjęcie.
- Ej, nie zabijaj posłańca, co? - Elliot podsunął jej ramię.

Sophie wsunęła stopy w buty na bardzo wysokim obcasie i odetchnęła. Po chwili znów spojrzała na ochroniarza z uśmiechem.
- To frustracja. - Podeszła i przyjęła podane ramię. Nawet przez marynarkę i koszulę, wydawało się jej, że wyczuwa pulsowanie krwi mężczyzny. - Mam dość tej dziwnej sytuacji. - Chwilę wpatrywała się w drzwi od pokoju. - Miejmy to już z głowy.

Elliot z pełną galanterią wyprowadził Sophie na balkonik z którego odchodziły dwa skrzydła schodów. Na dole znajdowało się kilkadziesiąt osób, z czego część tańczyła, część rozmawiała i śmiała się... Wszystko do czasu aż Sophie została zauważona. Nawet orkiestra przestała grać na jej widok. Zapadła cisza. Wypadało chyba coś powiedzieć... na szczęście za plecami wampirzycy pojawił się Andre, który odprawił gestem Elliota, po czym sam ujął dłoń Sophie i przyłożył do ust.

- Moi mili, tak jak obiecałem, oto moja piękna i mądra córa Sophie Lancaster. - mówił do zebranych, lecz to jej patrzył w oczy - Nie macie pojęcia jak bardzo się cieszę, że tu dzisiaj jest. Dlatego proszę byście zapomnieli o podziałach, o plotkach i knowaniach i dzielili zwyczajnie tę radość ze mną. Bo Sophie to osoba prawdziwie wyjątkowa. I mam nadzieję, że nie tylko dziś, ale i w przyszłości będziecie mogli się o tym przekonać. Bawmy się więc i świętujmy powrót Sophie! - znów ucałował jej dłoń, dodając cicho - Mojej Sophie…

Wampirzyca poczuła przyjemne ciepło gdy Andre jej dotknął. Skłoniła się zebranym i uśmiechnęła.
- Cieszę się mogąc widzieć Was wszystkich tutaj. - Zerknęła na wampira cały czas się uśmiechając. Po co zorganizował tą szopkę… by udowodnić co? Bo była niemal pewna, że gdzieś tam krył się jakiś ukryty plan. Uważnie przyjrzała się zebranym. Szukała jakichkolwiek znajomych twarzy. Nie znała zbyt dobrze koterii w wiedniu, jednak zauważyła kilka twarzy, które już wcześniej pojawiły się w teatrze. Tymczasem Andre objął ja w pasie i pokierował delikatnie ku schodom.

- Nie myśl o tym jak patrzą na ciebie. Myśl jak ty ich widzisz. Bądź choć raz córeczką wpływowego tatusia, dobrze? Niech oni się starają o twoją sympatię.
- Byłam raczej ciekawa kogo zaprosiłeś tato. - Schodząc po schodach dalej przyglądała się twarzom. Ciekawe czy był tu jeszcze ktoś związany z Radą. Cieszyła się bliskością Andre, a z drugiej strony chciała go więcej.
- Na bogów nie mów tak do mnie. Zaprosiłem tych, którzy się liczą... lub znają takich. Musimy uciszyć paskudne plotki na twój temat i zwalić wszystko na wpływ tego idioty Martina, dlatego proszę, nie rób niczego głupiego.
- Nie wiem czemu przeszkadza ci to określenie. - Uśmiechnęła się już do niego szeroko i szczerze. - Plotki zawsze kiedyś umierają. A co do robienia głupich rzeczy… bezpieczniej było dać mi siedzieć w pokoju. - Jeszcze raz przesunęła wzrokiem po tłumie. A więc były to wpływowe osobniki, a ona miała odgrywać teatrzyk. Cudownie. Musiała przyznać, że była nawet ciekawa ile “plotek” było prawdą.

- Po prostu bądź mądra, Sophie. Za zaufaniem idzie też zajęcie. Takie jak lubisz. Jeśli nie chcesz dłużej siedzieć w oknie i wypatrywać Romea, to zrób coś dla siebie i błyszcz. - przytulił ją do siebie, gdy skończyły się schody - Błyszcz tej nocy moją gwiazdko. - to mówiąc puścił się z nią w kipiel komplementów, gładkich słówek i fałszywych uśmiechów.

Nie skomentowała. Miała poważne obawy czy jej “mądrość” jest tym o czym myśli Andre. Z jednym się jednak zgadzała - musi znaleźć pracę zanim zwariuje. Nie bawiła się dobrze. Nienawidziła takich spędowisk. Mimo to rozmawiała starając się nie mówić nic. Uśmiechała się wobec tego do kolejnych gości, zapamiętując twarze i imiona, starając się rozpoznać z jakich są klanów. Przede wszystkim jednak słuchała, by w końcu dowiedzieć się w jaki świat ją wrzucono.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 31-03-2017 o 22:20.
Aiko jest offline