- Nie mam pojęcia, o kim mówisz, bo nie chcesz z jakiegoś powodu tego zdradzić, ale ktokolwiek to by był, nie zakładałabym, że nie ma w zapasie kolejnego szwindla. Ten zmiennokształtny, co dziabnął Liskę, nie podoba mi się jak cholera. - mówię Yutealowi, rzucając od niechcenia okiem na dół.
- Zdziwiłbyś się, Yut, popierdoleńców na świecie nie brakuje - dodaję, mój głos w przeciwieństwie do śmiechu Yuteala kipi sceptycyzmem. Gratuluję mu w myślach optymizmu, ja jestem z natury zagorzałym sceptykiem - niektórzy uznaliby, że wręcz pesymistą.
Rzucam okiem na dół i dziwię się, że dalej jest spokojnie. W głębi trochę się nawet niepokoję tą sielanką. Spodziewam się kłopotów, ale nie dzieje się nic, co by sprawiało, że trzeba by było sięgać po miecz.
- Nie żeby coś, ale nie mam za krztyny zaufania do tych małp, a spodziewam się, że magik od rybitwy czeka tylko na to, żebyśmy opuścili statek, żeby go później pouszkadzać i żebyśmy przez to utkwili u tych małp - dzielę się swoimi uwagami z Yutealem. - Co proponujesz w związku z tym, Yut?
__________________ Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't. Na emeryturze od grania. |