Jahleed Von: I takiego batarianina pamiętam! ... Brawo, stary druhu - przecież starty się zdarzają, prawda? ... A nasza już w tym głowa ... byśmy wszyscy wyszli z tego cało. ... A po naszego kolegę wpadniemy ... niedługo.
Wyraźnie zadowolony Jahleed rozłożył ręce po czym spojrzał na Liri, potem na Quina i rzekł:
Jahleed Von: To co, kompanio? Lecimy? .... Tylko bez sztuczek, Bahram ... Teraz jesteśmy Twoją jedyną szansą na normalne życie, pamiętasz? ... Buziaki!
Co rzekłszy odwrócił się i zaczął iść ku drzwiom, sprawdziwszy najpierw ponownie czy bariery kinetyczne jego pancerza działają.
Po wyjściu Jahleed nie miał więcej planów ponad to, by bezpiecznie wrócić na statek i spokojnie omówić sytuację przy dobrym drinku. Wolał nie nadszarpywać gościnności doktora - nie ruszył więc, by sprawdzić jak się ma salarianin. Kierował się wprost do pojazdu drużyny.