"Co za ludzie!" - myślę sobie, zgrzytając zębami. Rozumiem, że są spięci, że niedawna walka, że wszystko... Ale nie mam kompletnie nic, NIC do roboty. Z melancholią wspominam dawne czasy. To jest poprzedni wieczór spędzony z Musą i potem rzeź atakujących nas małpoludów. Obie czynności były na swój sposób przyjemne. Wzdycham i kładę się na samym środku pokładu, spoglądając na niebo prześwitujące przez przestrzenie między balonami naszego statku.