Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2017, 23:14   #108
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Nawet ktoś tak niedoświadczony w tropieniu jak Wilhelm von Dohna nie miał problemów z odnalezieniem śladów. Najwidoczniej ci, którzy je pozostawili nie starali się w jakikolwiek sposób ich zamaskować. Wilhelm, z pomocą Brewina określili liczbę znajdujących się w lesie osób na pięć, z których jedna, a wiec domniemany strażnik, przyszła wraz z nimi.

Teraz szybko, ale wciąż ostrożnie wracali na barkę, spodziewając się, że zastaną tam jakąś awanturę. Ale nic takiego nie miało miejsca. Na łodzi Moritz i Ehrl w towarzystwie dwóch marynarzy wesoło spędzali czas, popijając z bukłaka i grając w kości. Najwidoczniej kapitan Datz znajdował się w swojej kabinie pod pokładem. Gdy awanturnicy weszli na łódź, pojawił się na pokładzie i w tym samym momencie weseli kompanioni Ehrla i Moritza się ulotnili.

- No i cóż tam, panowie? Dopomogliście w potyczce? - pytał kapitan. - Nikt z was nie jest ranny? - A gdy dowiedział się co zaszło, uśmiał się zdrowo i spytał, czy można ruszać w dalszą drogę, bo do Rohrhof jeszcze sporo drogi, a skoro jacyś rabusie grasują w okolicy, to lepiej znaleźć się u celu o czasie.
 
xeper jest offline