Po wolnym preludium, którym było spokojne, metodyczne przeszukiwanie posiadłości kupca, przerwanym częściowo przez niego samego, a częściowo przez nieznaną mu jeszcze sytuację, w którą bez wątpienia zaangażowani byli jego towarzysze, wydarzenia zaczęły przyspieszać i najwyraźniej nie miały zamiaru zwalniać, mimo iż osiągały już niebezpieczną prędkość.
Theo nie przetrawił jeszcze zmiany od buszowania po domu Thedipidesa do próby uprowadzenia go, a tymczasem ktoś najwyraźniej uznał, że to za mało i czas dodać do zabawy istotę wywołaną gusłami.
Gdyby nie krzyk Stygijczyka, Theo uznałby ów humanoidalny obłok za efekt wywołany toksyną uderzającą w jego zdrowe zmysły.
Nie będąc w stanie wmyślić nic lepszego, dobył niezbyt zręcznie miecza i ciął istotę w coś, co powinno odpowiadać plecom.
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |