02-04-2017, 16:16
|
#240 |
| Trwał wyścig z czasem, wzmocnić barykady przed kolejnym szturmem. W całej osadzie wydzierano drzwi (poza oberżą), donoszono stołki i taborety. Wtym samym czasie Otto Widdenstein opatrywał rannych mieszkańców osady. Wiele pościeli zostało podartej i posłużyło za bandaże. Masz jednak świadomość, że wiele więcej (praktycznie samemu i w takim czasie) zrobić się nie dało. Nim zapadła noc umocnienia zostały odtworzone na tyle na ile się dało. Zapalono też ogniska, zgodnie z zaleceniem ucznia czarodzieja.
Następnie część z Was pozostał w karczmie korzystając z chwilowego odpoczynku, a pozostali wrócili do swych podkomendnych. Chłopi nie okazują zmęczenia, stoją wytrwale na swoich posterunkach. Wolną chwilę poświęcają na proste żarty i posiłek rwąc między sobą bochen chleba i popijając gęstym zawiesistym piwem wprost z glinianych dzbanów.
Psy ujadały, bębny łomotały, mało kto uśnie tej nocy i zazna odpoczynku.
Minęła większa część nocy, niebo jest pochmurne, ale nie pada. Jesteście pewni, że każdy z posterunków jest obserwowany, co jaki czas w gęstej mgle widać było przemykające sylwetki przeciwników. Czasem słychać (nie licząc bębnów) trzask ułamanej gałęzi, czy pojedyncze słowa w nieznanym Wam języku. Wydawać by się mogło, że taki stan rzeczy utrzyma się przynajmniej do świtu. Jednak tak się nie stało, nagły krzyk - pali się!
niesie się echem po całej osadzie, informacja w nieognieniu oka podawana jest z posterunki do posterunku, od chałup przez karczmę do innych domostw.
Młyn wodny i sąsiedni magazyn stanęły w ogniu. Po raz pierwszy dostrzegacie zwątpienie i strach w oczach niektórych z chłopów. Spora część z nich rzuca się biegiem po jakieś wiadra (wydzierając je nawet z barykad).
W łunie ognia widać uciekającą postać, która biegnie w stronę najbliższej palisady.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
Ostatnio edytowane przez pi0t : 02-04-2017 o 16:19.
|
| |