Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2017, 16:38   #143
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Spodziewała się spotkać go w magazynie. O tej porze wydawało jej się, że będzie on zajęty wydawaniem sprzętu do ćwiczeń dla adeptów szkolących się pod surowym okiem sir Aleksandra.
Venora weszła do magazynu rozglądając się za kapłanem. Virgo w tej chwili akurat przebierał w kilkunastu pożółkłych kartach papieru z różnymi pieczęciami. Wydawanie oręża, czy alchemicznych wyrobów świątyni nie było jego jedynym zadaniem.
-O! Kogóż to ja widzę? A co Ty taka zarumieniona?- spytał uśmiechając się szeroko, najwyraźniej wypity przez nią bimber już dał się we znaki, przynajmniej na jej policzkach. Venora przywitała znajomka i opowiedziała o dziurawym pancerzu.
-No to kiepska sprawa…- odparł wzruszając ramionami -Taki pancerz to nie byle co i powinien nim się zająć elfi płatnerz, nie z pierwszego sortu jak podejrzewam… Wątpię byś takiego znalazła nawet tu w Suzail. Tarczą zajmie się mój dobry koleżka Boldwin. Znajdziesz go w warsztacie na zachód od bramy do naszego kompleksu świątynnego-

Paladynka wyraźnie się zmartwiła, że może nie znaleźć nikogo zdolnego naprawić jej napierśnik. Nie mogła być jednak na to zła, skoro zbroja była rzadkim egzemplarzem.
- Z pewnością odwiedzę twojego znajomego, kto wie może on będzie znał jakiegoś elfiego rzemieślnika - pomyślała na głos. - A jak ty się czujesz po naszej misji? - zapytała nie tyle z uprzejmości, co z troski o niedawnego towarzysza broni.
Mężczyzna obdarzył rozmówczynię ciepłym uśmiechem -Dzięki tobie i tej wyprawie znów poczułem się jak za młodych lat, kiedy walczyłem jak prawdziwy mąż…- odrzekł robiąc dłuższą chwilę na wzięcie oddechu -Teraz mogę siedzieć tu na tyłku aż po kres swoich dni- dodał na koniec.
Venora zaśmiała się po słowach kapłana.
- Cieszę się, że mogłam ci sprawić tą przyjemność. Ale twoja obecność była bardziej jak pomocna dla żołnierzy - odparła. - Raczej się spodziewaj, że przy kolejnej okazji znów wyciągnę cię stąd na wycieczkę - dodała uśmiechając się do niego przyjacielsko. - A teraz bywaj zdrów. Nie przeszkadzam już - skinęła do niego głową i wyszła z sali.
Rycerka w końcu wróciła do swojej celi, gdzie po skrzywieniu się na widok bałaganu jaki sama zostawiła, wzięła się za porządki. Zajęło jej to nieco czasu, ale w końcu elementy jej pancerza przestały walać się po podłodze, a co więcej były nawet oględnie oczyszczone i złożone na stos w kącie pokoju, tuż obok skrzyni z łupami z wyprawy do Grumgish. Paladynka obmyła dłonie i po wytarciu ich w suchy ręcznik wyciągnęła list. Rozwinęła go i rzuciła spojrzeniem po literach układających się w dziwny język. Zwinęła list, wzięła płaszcz, który narzuciła na siebie oraz sakiewkę, którą przywiązała do pasa pod płaszczem. Już miała wyjść, gdy przypomniała sobie o tarczy. Wzięła ją również, uznając, że po drodze załatwi również wizytę u Boldwina. Wtedy dopiero wyszła z pokoju.

Drogę do kowala pamiętała dobrze z opisu Virgo. Z resztą był to spory i elegancki budynek, z którego dudniło bicie kowalskiego młota już z dalekiej odległości. Venora widziała ten przybytek nie raz. Rycerka zaszła od tyłu, gdzie w ogrodzie za domem znajdowały się piece i kowadła. Kobieta dostrzegła dwójkę młodych mężczyzn, którzy pracowali wartko nie ociągając się nawet przez chwilę. Kiedy jednak dostrzegli urodziwą kobietę przerwali pracę i już krótką chwilę później z wnętrza kuźni wyłonił się łysy człek o szerokich barkach, liczący dobre czterdzieści wiosen.
-Co za przerwa? Do roboty kurwa…- warknął, po czym dostrzegł powód ich przerwy -No?- zapytał oschle czarnowłosą kobietę, ściągając grube, skórzane rękawice.

Panna Oakenfold, która przywykła do bycia traktowaną w takich miejscach niczym zagubione dziecko, które przypadkiem się znalazło w kuźni, uśmiechnęła się uprzejmie do rzemieślnika i zdjęła z pleców mocno zmaltretowaną tarczę, stawiając ją na ziemi i opierając o własną nogę.
- Potrzebuję ją naprawić, Virgo polecił mi pana - odezwała się. - Jestem lady Venora Oakenfold z zakonu Helma - przedstawiła się. - Mam też zbroję do wyklepania, ale jest w gorszym stanie. Do tego jest to elficki pancerz.
-Virgo?- powtórzył po niej -No chyba, że tak. Pokaż no tę tarczę…- kowal podszedł bliżej i pochylił się biorąc ją w swoje wielgachne łapy -Da radę naprawić… pięć złociszy. Mam trochę roboty więc poczeka trzy dni.- stwierdził bez ogródek -A elfickich metali nie ruszam. Tylko bym pogorszył sprawę dodał na koniec, po czym spojrzał na nią pytająco, czy jeszcze w czymś może jej pomóc.
- Nie ma problemu. Nie śpieszy mi się - powiedziała uprzejmym tonem i sięgnęła do swojej sakiewki wyciągając kilka monet, które zaraz podała rzemieślnikowi. - A czy... Jest pan w stanie polecić mi kogoś w Suzail, kto podjąłby się naprawy elfickiej zbroi? - zapytała.
-Jest tu pewien kowal, który pracował kiedyś, nad że tak to ujmę nie banalnymi pancerzami. Ale jeśli usłyszy, że ta zbroja była wykuta przez elfy…- zarechotał gromko -Cóż, możesz spróbować, ale pewnie wyśle cię do diabłów. To Kroto. Znajdziesz go przy zachodniej bramie. Jest bardzo zajęty… Kiedy akurat nie rzyga pod siebie. Ten krasnolud to stary pijaczyna, ale widziałem kiedyś jak pracuje… Zawsze możesz spróbować, nic ci nie szkodzi- skinął jej głową i udał się do kuźni.
- Dziękuję za informację - skinęła mu głową. - Czy dostanę jakiś kwit, że opłaciłam już naprawę? - zapytała wskazując dłonią na swoją tarczę.
-Jesteś z klasztoru Helma. Myślisz, że ryzykowałbym opinią o mojej kuźni oszukując członka tej zacnej świątyni?- zaśmiał się i zniknął Venorze z oczu.
- Raczej chciałam mieć coś co nie pozwoli mi zapomnieć, że tu ją oddałam - powiedziała za rzemieślnikiem chcąc się wytłumaczyć z tego, że chyba niechcący obraziła Boldwina.

Nie pozostawało jej jednak nic innego jak ruszyć dalej. Odwróciła się i wyszła na główną ulicę. Nieśpiesznie skierowała się do ku Kolegium mistrzów wiedzy, zostawiając sobie odwiedziny Krota na później.
Venora dość dobrze pamiętała drogę do miejsca, gdzie ostatnio rozmawiała z genialnym dziwakiem - Henkiem. Ogromna biblioteka świeciła pustkami, co rzadko się zdarzało, wszak niektórzy przychodzili tam nawet nocą. Rycerka minęła parę stolików i ujrzała z oddali Henka, który siedział na stołku, czymś mocno przejęty. Towarzystwa dotrzymywała mu dwójka ciężkozbrojnych mężczyzn z symbolami Oghmy na napierśniku i pelerynie. Trójka mężczyzn rozmawiała, energicznie gestykulując aż do chwili gdy Henk nie zauważył Venory. Mężczyzna wstał z miejsca i zostawił na chwilę rozmówców.
-Nie mogę teraz rozmawiać, przyjdź kiedy indziej- rzekł stanowczo i nawet nie zaczekał na jakąkolwiek odpowiedź, po prostu się odwrócił na pięcie i wrócił do zbrojnych.
Paladynka była zaskoczona, ale nie zamierzała przeszkadzać. Najwidoczniej rozmówcy Henka musieli przyjść z jakimś bardzo ważnym tematem. Jej prywatne sprawy musiały poczekać niezależnie od tego jak bardzo uwierała jej niewiedza o tym co krył list.
Venora bez słowa zawróciła się. Kierując się do wyjścia jeszcze pomyślała o tym, że dziwnym było to, że nie było nikogo w bibliotece, a Henk zachowywał się... Inaczej niż gdy go ostatnio widziała.
W końcu znalazła się na dziedzińcu. Rozejrzała się nie mogąc się zdecydować co dalej.
- Chyba pozostaje mi znaleźć tego krasnoluda - westchnęła i zaczęła przywoływać z pamięci opis drogi jaki podał jej Boldwin.

Idąc do Kolegium, paladynka nadłożyła nieco drogi, lecz miała jeszcze cały dzień na załatwianie swoich spraw, to też bez nerwów, nie ograniczona przez żadne zadania z klasztoru ruszyła we wskazanym przez kowala kierunku. Na miejscu natrafiła na zrujnowaną chatę, z pozamykanymi okiennicami i wiszącym tylko na jednym łańcuchu szyldem nad drzwiami. Domostwo straszyło całą okolicę, lecz Venora miała za sobą walkę z gigantem, oraz demonem, więc zaniedbana chata nie była dla niej żadnym wyzwaniem.
Podeszła do drzwi, choć jej mina wskazywała że była nie przekonana co do tego, że w tym miejscu znajdzie kogoś kto naprawi jej pancerz. Ale skoro już tu była to przynajmniej mogła to sprawdzić. Ostrożnie zapukała do drzwi, jakby obawiając się że od tego mógłby się zawalić cały budynek.
-Nie ma nikogo!- usłyszała krzyk, jakby z drugiego końca domu. Była pewna, że to wspomniany krasnoludzki kowal.
- To kto odpowiada? Duchy? - odparła w odpowiedzi paladynka. - Słyszałam, że zna się pan na elfickich pancerzach. Mam taki jeden do naprawy, ale nikt jak dotąd nie chce się za niego zabrać.
W wnętrzu domostwa zapadła cisza. Venora stała dobre kilka uderzeń serca, zanim dotarł do niej dźwięk przesuwanego mebla, a chwilę później kroki. Po chwili drzwi się otworzyły i w futrynie pojawił się mały, szpakowaty krasnal o wyjątkowo krótkiej jak na standardy tej rasy brodzie.
-A kto pyta?- uniósł brew, jakby dziwiło go, że młode dziewczę jest w posiadaniu takich szczegółów z jego życia.


Panna Oakenfold chwilę przyglądała się krasnoludowi bo nie spodziewała się, że zdecyduje się otworzyć przed nią drzwi.
- Jestem Venora, paladynka z zakonu Helma. W ostatniej walce mój elficki pancerz mocno ucierpiał. Jest praktycznie bezużyteczny z taką sporą dziurą na napierśniku - w tych krótkich słowach odpowiedziała na jego pytanie i od razu przedstawiła swoją sytuację.
Gdy rycerka tylko wypowiedziała pierwsze zdanie, krasnolud wzdrygnął się, zamknął jedno oko i szerzej otworzył drugie, co wyglądało niezwykle komicznie. Słuchając kolejnych słów Venory, mierzył ją od stóp do głów, a kiedy w końcu przestała mówić, otworzył drugie oko, zgarbił się nieco i lekko nachylił w jej stronę
-Jesteś kim?- spytał mrużąc oczy -Paladynka z czego?-
Rycerka przewróciła oczami. Bez zbroi i swojej broni była mało przekonująco, więc właśnie uznała, że do tego pili krasnolud
- Tak, wiem, nie wyglądam na wojownika. Ale mniejsza o to z jakiego zakonu jestem, istotne jest to, że mam uszkodzoną zbroję, a Boldwin mi powiedział, że jesteś w stanie mi na to coś poradzić - powiedziała Venora spoglądając na Krota wyczekująco.
-Boldwin?- spytał unosząc brew, jakby pierwszy raz słyszał to imię.
Panna Oakenfold westchnęła z rezygnacją. Najwidoczniej rzemieślnik nie przesadzał mówiąc, że krasnolud jest pijakiem i wszystko wskazywało na to, że alkohol wyżarł mu resztki rozumu i pamięci. A to bardzo źle wróżyło, by był on w stanie operować narzędziami.
- Eh, przepraszam. Niepotrzebnie pana niepokoję - powiedziała, robiąc krok do tyłu, szykując się do odejścia.
-Elfi napierśnik, czy kolczuga?- spytał, gdy Venora już się odwracała gotowa zaniechać dalszych rozmów.

Rycerka zatrzymała się.
- Napierśnik pełnej zbroi płytowej - odparła mu przyglądając mu się uważnie, niezdecydowana co myśleć o nim.
-Skąd wie, że to wąskodupców robota?- spytał znów unosząc dociekliwie brew.
- Osoba która mi ją podarowała wspomniała, że kiedyś ona miała należeć do córki elfiego generała Fingolfina z Myth Drannor - odpowiedziała mu. - To co wiem na pewno to to, że jest mistrzowsko wykonana i bardzo dobrze mi służyła. Krasnolud nagle znów się wzdrygnął, wręcz wyprostował -Mówisz o pancerzu Sirnah?- zmrużył oczy i wrócił do zgarbionej pozy -To zbroja z bardzo nietypowych stopów metali. Widziałem ją kiedyś nawet na żywo. Sirnah tak pięknie w niej wyglądała… A któż to ci podarował tak zacną zbroję?- spytał mierząc Venorę od dołu do góry.
Paladynka uniosła brwi w zdziwieniu na jego słowa. Nie miała pojęcia jak na imię było tej dla której stworzono zbroję która teraz przypadła jej do posiadania, ale ze słów krasnoluda wynikało, że musiał ją znać.
~A może to tylko jego pijackie omamy?~ pomyślała.
- Mam go od Bardocka, kupca z górnego miasta - odpowiedziała mu.
Brodacz zasępił się, lecz nic więcej nie powiedział -Przyjdź do mnie jutro najlepiej. Przynieś zbroję ze sobą. I przynieś flaszkę dobrej gorzały!- polecił.
- Dobrze... - odparła Venora, ale sama była zdziwiona swoją reakcją. - O jakiej porze przyjść? - zapytała jeszcze.
-Z rana…- burknął i zrobił minę jakby czekał czy kobieta ma mu jeszcze coś do powiedzenia.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline