Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2017, 21:05   #266
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Coruscant, Akademia Jedi, gabinet Wielkiego Mistrza
Gdy najemnik ich opuścił Mical rozsiadł się w fotelu składając dłonie pod brodę. Miał mocno zafrasowaną minę. Widząc jej pytające spojrzenie, szybko wyjaśnił:
- Czekają nas trudne dwa miesiące. Z wielu powodów - pogładził ją po brzuchu. - Jeśli chodzi o Sola, to Arkanianin jest świetnym fachowcem, choć ma bardzo trudny charakter. Na siłę go jednak trzymać nie zamierzam, z niewolnika nie ma pracownika. Myślę jednak, że nasze drogi jeszcze się zejdą…

Sektor 3, dzielnica Senatu
Knajpa już z zewnątrz wyglądała na taką na rzeczywiście wyższym poziomie. Pierwsze wrażenie Jona było takie, że nie ubrał się dostatecznie elegancko.
Tym bardziej, gdy zobaczył nadchodzącą Leilę Tuchani.
Porucznik była ubrana w świetną sukienkę, podkreślającą jej wysportowane kształty.
[media]http://s4.thisnext.com/media/largest_dimension/4755F10D.jpg[/media]
- Witam Rycerzu, wejdziemy? Zarezerwowałam stolik - była cały czas uśmiechnięta, a na jej policzkach wykwitł rumieniec kiedy byli bliżej siebie.
Lokal w środku okazał się bardzo przyjemny. Oczywiście stał na wysokim poziomie, ale daleko mu było do snobizmu. Z racji tego, że Jedi rzadko kiedy ubierali się inaczej niż w powłóczyste, proste płaszcze, to tutaj Baelish mógł się czuć w miarę swobodnie w swoim stroju.
Jak się po chwili rozmowy okazało, porucznik komandor na razie utrzymała swój stopień, ale nadal trwała weryfikacja, więc to mogło się mocno zmienić. Na szczęście Laila, jak kazała do siebie mówić, nie przejmowała się tym zbytnio. Ponownie pochwaliła decyzje i zaangażowanie Jona w pomoc mygettianom i jeszcze raz wyraziła żal z powodu urazu jego ręki.
Dialog pomiędzy nimi rozkręcił się bardzo szybko. Kobieta była dosyć rozgadana, a on był wdzięcznym słuchaczem, więc dograli się całkiem nieźle. Podawany regularnie przez obsługę alkohol tylko im pomagał, kiedy schodzili na coraz to różniejsze tematy.
Noc zapadła bardzo szybko, ale nie zrobiło im to większej różnicy, bo okolica była cała rozświetlona sztucznym światłem, a ruch wcale nie malał.
Wyszli tam śmiejąc się i trzymając pod ramię. Nie pamiętał zbytnio drogi powrotnej, oprócz tego, że zaoferował się oczywiście, że ją odprowadzi.

Świadomość odzyskał dopiero następnego dnia nad ranem. Obudził się w obcym pokoju na szerokim łóżku, miejsce obok w puste, ale słyszał odgłosy drugiej osoby, dochodzące zapewne z łazienki.
Jak przez mgłę pamiętał wieczór od momentu gdy wyszli z knajpy. Zdecydowanie wypił za dużo, a później się zbyt świetnie bawił, żeby oprzeć się jakiejkolwiek propozycji. Teraz zresztą nie był pewien, kto i co komu zaproponował. Na pewno zaprosiła go do swojego mieszkania.
Natomiast później…
- Hej śpiochu - Laila była odziana w szlafrok, a włosy owinięte miała ręcznikiem. - Śniadanie masz w kuchni, musimy się pospieszyć, bo za pół godziny muszę być w pracy.

Tatooine, Anchorhead, okolice kosmportu
Parker wbił się w kolejną uliczkę, dosłownie wpadając na dwóch strzelców. W wszędobylskim pyle i dymie nie był w stanie nawet rozpoznać, czy to ludzie Huttów, czy Czerwoni, a może jakiś z najemników, których sam zwerbował. Nie było czasu na dyskusję.
Pierwszego potrącił z bara przewracając go, a drugiemu prawie z przyłożenia wypalił ze strzelby w bebechy. Nie tracąc czasu na przeładowanie dobił tego leżącego kolbą swojej broni.
Oddychał ciężko. Bitwa była ostra, mięśnie miał napięte od dłuższego czasu i wreszcie wkradło się w nie zmęczenie. Trudno było też nadrobić zaległości tlenowe.
Na wszystko jednak była rada.
Uruchomił sprezentowany przez Akademię Jedi wszczep i zwiększona dawka adrenaliny popłynęła jego żyłami. Poczuł się jakby mógł pięściami ściany rozwalać. Po zmęczeniu nie pozostał żaden ślad.
Z pasa ogłuszonego kolbą strzelca oderwał granat błyskowy i rzucił go w następne przejście. Wybiegł na drogę raptem dwie sekundy po ogłuszającej eksplozji i szybko pomknął w następne przejście. Już miał w zasięgu wzroku Martella, który w wygodnej pozycji posyłał serię za serią.

Aaron również go dostrzegł i przekierował ogień, by zapewnić biegnącemu osłonę. Dwóch “Czerwonych” schowało się za kamiennym murkiem, ale pociski karabinu medyka rozpruły stare wapienie jak papier i z osłony zrobiło się sito. Schowana dwójka podzieliła los swojej osłony.
Dzięki temu Parker miał już zupełnie czystą drogę. Wystarczyło dopaść ściany kolejnego budynku i i kilkanaście sekund później doskoczy do pozycji reszty ekipy.
Tatooinczyk dostrzegł jednak ruch właśnie w owym budynku, za którym swoje stanowisko miał Martell. Ktoś ich podchodził i za dosłownie kilka sekund Cyrus może zostać zupełnie sam na polu bitwy.

Coruscant, Akademia Jedi, lądowisko
Ciężki myśliwiec powoli osiadł na jednej z wielu płyt lądowiska.
[media]http://pre14.deviantart.net/6b53/th/pre/i/2016/118/e/0/star_wars_e_9_loronar_explorer_by_adamkop-da0il8q.jpg[/media]
- Jesteśmy w domu - mruknęła siedząca za sterami Muriel.
Leżący w szeroko rozkładanym fotelu strzelca Angus skwitował to jęknięciem. Zresztą ostatnie dwa dni przespał nafaszerowany po uszy chemią. Kaylarze udało się zatamować krwawienie z jego rany na brzuchu.
Natknęli się na nieduży oddział Czerwonego Krayta już podczas wycofywania się. Spotkanie z drużyną liczącą pięciu żołnierzy nastąpiło praktycznie twarzą w twarz, podczas mijania w tym samym czasie jednego budynku. Przeciwnik był bardziej zaskoczony niż oddział Quest, więc trójka “Czerwonych” padła, nim zdążyli sięgnąć po broń. Czwartego z nich Kayalara przygwoździła mechanicznym ramieniem do ściany, miażdżąc mu czerep. Ostatni jednak zdążył poderwać ciężką strzelbę i wypalił z przyłożenia w Angusa.
Szrapnele przebiły się przez tarcze i zatrzymały na pancerzu sierżanta. Jedynie jeden z nich spenetrował płyty jego rynsztunku bojowego i utkwił głęboko w jego brzuchu.
Ani Quest, ani Photsu nie miały za sobą rozwiniętego szkolenia medycznego, zaliczyły jedynie podstawowe kursy. W związku z tym gdy dotarli do swojego transportu, zatamowali krwawienie żelem na bazie kolto i naszprycowały go chemią, by ulżyć mu w cierpieniach, do czasu otrzymania właściwej pomocy ze strony Jedi.

Laurienn odetchnęła głęboko widząc lądujący statek kosmiczny. Pierwszy z oddziałów wysłanych przez nią na misję właśnie wracał. Odebranie raportu musiało poczekać, priorytetem była pomoc ciężko rannemu. To zresztą mogło być Jedi na rękę, ponieważ nadal było brak informacji od oddziału Miry i Martella, a te powinny się pojawić już dobrych kilka dni temu.
Mical uruchomił swoje wtyki, ale zanim przyjdzie odzew może minąć trochę czasu. Każdy dzień milczenia oznaczał coraz gorsze wiadomości.

Coruscant, postój taksówek przed kliniką Alpha BioTech
Lżejszy o prawie całą swoją gotowiznę Zhar-kan przystanął i spojrzał w przestworza nad dzielnicą wypoczynkową, w której się znajdował.
Czekały go teraz zupełnie nowe widoki. Cybernetyczny implant w pustym od niedawna oczodole skanował rejon, na który Sol skierował wzrok i przesyłał do mózgu wiele nowych informacji.
Prędkość poruszających się pojazdów, skala odległości, rozpoznawanie twarzy, nagrywanie na żywo, czas, punkty o zwiększonej termice… Musiał zdecydowanie poświęcić sporo czasu na założenie kilku filtrów, ponieważ w tej chwili większość danych go po prostu rozpraszała.
W każdym razie otwierało się przed nim wiele możliwości, choć musiał zapłacić za to ponad osiemdziesiąt procent swojej gotówki. Jednak była to najlepsza z możliwych inwestycji - w samego siebie.
Przy okazji pobytu w klinice oczywiście zaproponowano potestykę ramienia, ale grzeczenie odmówił. Nie miał na to pieniędzy w tym momencie. Pułap cenowy dorównywał poziomowi obsługi w tej klinice. Będzie musiał się trochę nakombinować, żeby w miarę tanio złapać transport na Onderon.
Widząc oczekującego klienta, podjechała pod niego taksówka z droidem protokolarnym w roli kierowcy.
- Dokąd szanowny panie? - wybrzmiało zaprogramowane zapytanie.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.

Ostatnio edytowane przez Turin Turambar : 05-08-2018 o 13:27.
Turin Turambar jest offline