Rafael słuchał o przebiegu misji w miarę spokojnie, otwierając szerzej oczy przy bardziej soczystych i zaskakujących zwrotach akcji. Podszedł do krat i przyjrzał się zielonym zabitym przez błyskawicę Esmonda. Ciała dwóch goblinów i brązowego orka znaczyły wciąż blizny po zaklęciu. Czerwony ork podszedł do krat i rozchylił poszarpany fragment ubrania. Pokazał dużą, grubą bliznę przechodzą przez pierś i drugą na plecach. - Jedno cięcie Byka. Pokonać go mogło jedynie niebo. - Wskazał palcem na Walkirię. - My zobaczyć co niebo jeszcze nam powiedzieć. Czerwony ork odsunął się od krat wracając w cień.
Rafael ciężko usiadł na krześle spoglądając na Grzmota. Rag zagryzała już tylko wargę zębami, było odczuwalne, że musiała już powiedzieć o kilka słów za dużo wcześniej. Rafael w końcu odezwał się ponownie. - Nagrodę za swoje czyny dostaniecie, w tych okolicznościach nikt inny lepiej by sobie nie poradził. Jednak boskie interwencje i prorokowania w czasie wojny nie służą najlepiej ludności. Jako następca króla Jerzego muszę mieć na względzie… -Hahaha, ty Rafaelu następcą? Same wypowiedzenie tych słów przez Ciebie w takim tonie sugeruje zdradę i zamach na tron. Jako rycerz i doradca króla Jerzego III powinieneś wierzyć, że wciąż żyje i walczy z wrogiem w zamku. Czy przypadkiem sam nie wzniosłeś kilku toastów za to, że jesteś siódmy w kolejności do objęcia tronu? Ufam, że masz świadomość, że Lysander jest przed Tobą w tej kolejce i wraz z innymi następcami forsują siły wroga przed miastem nawet w tym momencie? Nawet boję się martwić co by się stało z Tobą, gdyby dowiedzieli się, że główny strateg wraz ze swoim elitarnym oddziałem gnije u Ciebie w lochu. - Kadle wciąż oparty o ścianę powoli zdejmował bandaż z twarzy, która przed uzdrowieniem była ciężko poturbowana.
Rafael momentalnie, aż pozieleniał na twarzy. - Wielki Strategu Królestwa, Kadle, przyjacielu czy, czy to ty? Jaa, eeee… - Rozumiem, że przez odniesione rany było trudno mnie rozpoznać, ale sama gościnność Złotych Lwów ucierpiała strasznie przez wojnę, szczególnie pomoc niesiona rannym sojusznikom.
- Jaaaa…
- Tymczasem proszę o godne tymczasowe zakwaterowanie dla siebie i moich specjalistów z elitarnego oddziału żołnierzy królestwa.
- Tak, tylko że zieloni są…
- Są częścią siatki szpiegowskiej królestwa i tego oddziału.
- Aleee…
- Długo będę jeszcze czekać, aż otworzysz tą celę?
- Nie, już, już. Straż!
Jeden z wartowników skoczył z kluczami do zamku, niezdarnie przymierzał każdy klucz. Po jego czole spływał pot, po czole Rafaela spływał potok, gdy musiał w milczeniu spoglądać na srogi wyraz twarzy bohatera wojennego i jednego z najbliższych doradców króla. - Rozumiem, że Studnia Rdzy ma się dobrze?
Rafael tylko kiwnął głową. - Ufam, że nasze zakwaterowanie się tam nie będzie problem?
Rafael blado się uśmiechnął. - Oraz posiłki i nocleg są…
- Oczywiście są…
- To dobrze. Na boga chłopcze, użyj tego najbardziej porysowanego.
Po kilku chwilach zamek w końcu się poddał, a Kadle wyszedł i uścisnął Rafaela. - Kopę lat mój giermku, dobrze widzieć cię żywego. Idziemy wypocząć, zwołaj z rana kapłanów. Czeka nas ciężka debata, a i czekamy na elitarne wynagrodzenie za usługi.
Gdy wszyscy więźniowie wyszli z cel kipiący ze złości Rafael chwycił Grzmota i Rag za ubrania przyciągając do siebie. - Idźcie z nimi, załatwcie noclegi i żarcie. Pilnujcie zielonych i miejcie oczy i uszy szeroko otwarte! Chcę wiedzieć wszystko o czym rozmawiają, szczególnie Kadle! Rag wyszczerzyła się chytrze wyciągając ręce przed siebie. - Będzie potrzebny medalion potwierdzający panie. - Przywódca z wahaniem wyciągnął medalion z emblematem Lwa i wręczył krasnoludce. |