Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2017, 17:49   #47
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
We wspólnym śniadaniu ostatecznie Gwen nie uczestniczyła. Kiedy wszyscy się zebrali, ona akurat odchodziła od stołu i ucięła sobie krótką pogawędkę z napakowanym bokserem. Niestety, niewiele się od niego dowiedziała, chociaż też nie bardzo było czego się dowiedzieć. Rzuciła okiem na odłożoną przez niego gazetę, lecz faktycznie nic ciekawego w niej nie spostrzegła. Uśmiechnęła więc się do mężczyzny i grzecznie odmówiła bliższego poznawania się, argumentując odmowę brakiem czasu. W końcu nie przybyła do Pine Springs odpoczywać, a zająć się dziwnym śledztwem w sprawie hotelu.
Kiedy opuściła jadalnię i weszła do korytarza natknęła się na Emmę, a zaraz potem wszyscy wynajęci przez Roberta “detektywi” znaleźli się w tym samym miejscu. Co ciekawe zaczęli się wymieniać swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniami po nocy spędzonej w hotelu. Gwen jako jedyna podarowała sobie opowiadanie o nocnych koszmarach, nie widząc w tym żadnego powiązania z miejscem, a tym bardziej nie miała ochoty opowiadać o swoich snach grupie obcych jej ludzi. Zaczęła też mieć wrażenie, że wszyscy, oprócz niej, popadają w dziwną paranoję i zbiorową histerię. Pokręciła tylko głową i właśnie wtedy dołączył do nich Robert, który zaprowadził ich wszystkich do piwnicy.

Gwen czuła rosnące podekscytowanie, kiedy klapa od piwnicy powoli się otwierała, ukazując ciemne zejście do podziemi. Czyżby mieli tam znaleźć odpowiedzi na nurtujące ich pytania? Czy Moss faktycznie zostawił po sobie jakieś ślady czy chociażby wskazówki mówiące o tym, co wydarzyło się tamtej tragicznej nocy? Gwendoline czuła się niemal tak, jak przed zdemaskowaniem lidera peruwiańskiej grupy terrorystycznej, chociaż tym razem groziło jej mniejsze niebezpieczeństwo niż wtedy.
Gwen zeszła zaraz za Wesem i kiedy tylko słaby blask żarówek oświetlił piwnicę, od razu wzięła się za poszukiwania. Ziemisty zapach i wilgoć w ogóle jej nie przeszkadzały, bo wiele razy spędzała czas w znacznie gorszych warunkach. Jednak początkowe podekscytowanie malało z każdą chwilą spędzoną w piwnicy, która okazywała się nie kryć w sobie żadnych tajemnic, prócz kilku pająków. Już zamierzała oznajmić, że wraca na górę, kiedy Emma i ta dziwna Irlandka wpadły na jakiś trop. Okazało się, że znalazły stary dziennik, bardzo możliwe, że należący do któregoś z Mossów, w całkiem dobrym stanie.

Gdy gdzieś z góry rozległ się mrożący krew w żyłach kobiecy krzyk, wszyscy spojrzeli na sufit, w kierunku źródła dźwięku. Potem Wes, Henry i Emma niemalże jednocześnie wybiegli z piwnicy, zostawiając Gwen i Saoirse z dziennikiem.
Gwen początkowo również chciała pobiec, jednak uznała, że taki tłum nie był potrzebny, a ją bardziej ciekawiła zawartość dziennika, który niechybnie skończył w rękach Irlandki. Marrows spojrzała na nią wymownie i już chciała zaproponować, by ruszyły na górę przyjrzeć się notatnikowi, kiedy ich uszu dotarł okropny huk. Mimowolnie Gwen aż się wzdrygnęła, bo nie spodziewała się tak nagłych odgłosów w swoim pobliżu. Zaraz po dźwięku tłuczonego szkła rozległ się kolejny huk, tym razem zamknęła się klapa do piwnicy.
- Świetnie - skomentowała sucho Gwen, przewracając oczami.
Zaśmiała się w duchu z samej siebie, że dała się wystraszyć czemuś takiemu. Zwykły przeciąg, pomyślała, po czym ruszyła w stronę klapy i pchnęła ją.
- Idziesz? - rzuciła do Seer, po czym opuściła piwnicę. Nie było tam już zupełnie nic, co mogło przydać im się w rozwikłaniu zagadki, a czytanie dziennika było znacznie przyjemniejsze w świetle dziennym, niż przy ledwo jarzącej się żarówce.
Wychodząc, Gwen zastanawiała się, kto tak okropnie krzyczał i dlaczego. Czy stało się coś poważnego? Może powinna była pójść to sprawdzić? Nie, po co? Wkrótce pewnie dowie się wszystkiego bez konieczności udawania się na górę. Dziennik był priorytetem. Szkoda, że trzymała go ta nawiedzona Irlandka.
 
Pan Elf jest offline