Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2017, 19:14   #113
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Nie zdążyli wymienić myśli, gdy wikary wreszcie czegoś się podjął. Runął niespodziewanie tuż przed trójkę tak, że wraz z koniem stał prostopadle do ich kierunku. Był równie zdeterminowany, co przerażony.
- K-kimkolwiek jesteście, t-o przykro mi, a-ale mam swoje obowiązki. Nie m-ogę was puścić.
Był dosłownie bliski płaczu, lecz pozostał na miejscu. Nie widział, jak tuż za nim poczęła wzrastać znad ziemi pulsująca ciemność. Zdawała się miarowo rozrastać, niczym byt z własną świadomością. Nie była ona jedynie brakiem światła. Przywodziła na myśl wręcz jego zaprzeczenie. “Pożerała” wszystko inne. Wewnątrz cienia zapłonęły dwa ogniki. W miarę niespiesznego chodu lekko unosiły się, to opadały miarowo. Pozbawiona źrenic para oczu spoglądała wprost przed siebie - na miejsce, które wciąż blokował wikary.

Rewolwerowiec spojrzał z ciekawością na wikarego. Jego odwaga była godna podziwu, choć w oczach Ahaba mężczyzna był głupcem. Stawać na drodze trójce, której przeznaczeniem było podążać tam gdzie chcą. W pierwszym odruchu Rewolwerowiec chciał wyjąć broń, by przestraszyć mężczyznę lecz zamiast tego podszedł do niego tak że, patrzyli sobie prosto w oczy.

Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
Na wszystkie sprawy pod niebem
Jest czas rodzenia i czas umierania
To, co jest, już było,
A to, co ma być kiedyś, już jest
Na każdą bowiem sprawę i na każdy czyn jest czas wyznaczony
Rzekł zimnym tonem Ahab, by potem przesunąć dłonią na bok wikarego.
Wracaj do domu chłopcze, Twój czas się jeszcze nie dopełnił
Pan jest ze mną, bowiem ja jestem Jego głosem i oczami

A potem ruszył do przodu. Wiedział że, Arya podąży za nim. Takie było ich przeznaczenie. Podążać razem.
Przemowa Ahaba postawiła wikarego w prostej relacji, jaką nieletni dobrze znał. On, uniżony sługa, winien słuchać kogoś bardziej doświadczonego, kim jawił się teraz Ahab. Ostatecznie miano Preachera było czymś więcej niż efekciarską łatką.

Młodziak powoli obrócił głowę, by ujrzeć kto bezpośrednio szedł w jego kierunku. Na nic zdała się bohaterska postawa. Zrozumiał że nikomu już na siłę nie pomoże.
- Jesteście szaleni. Oby jednak Pan wam sprzyjał - rzekł tylko i szybko obrócił wierzchowca.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline