Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-03-2017, 13:22   #111
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Niebo zaczęło pochmurnieć. Sine obłoki co chwila wypełniały niebo w innym miejscu. Jakby miało to być ów dopełnieniem, Arya odwróciła się na chwilę, by ujrzeć znajomą już kobietę. Stała po przeciwległej stronie małego placyku i przyglądała się im.

Mógł to być zwykły przypadek. Niemniej jednak, gdy spojrzenia obydwu kobiet spotkały się, z oddali uderzył pierwszy grom. Ułamek sekundy wcześniej niebo przecięła cienka błyskawica, zaraz dzieląc widnokrąg na parę części. Przed oczyma zajaśniał powidok, niepokojąco podobny do litery V.

- Na co jeszcze czekacie?! - wikary poprawił się na końskim grzbiecie.

Iskra zapłonęła. Nie wiedziała, kim jest obca kobieta, wiedziała jednak, że tak jak ona jest inna. Ona, Iskra, Rewolwerowiec... trójkąt, który nie pasował do układanki, jaką było Wildstar. Nie należeli do tego świata, toteż Arya zignorowała młodziana. Trójkąt i strzała, która była weń skierowana - magus. Arya przez chwilę patrzyła na nieznajomą po drugiej stronie placyku, po czym po prostu ruszyła przed siebie, zmierzając wprost na spotkanie tego, którego nazywali magusem.

Jedną dłonią Tarocistka trzymała luźno pęta Dzikusa, druga spoczywała w kieszeni, delikatnie prześlizgując się palcami po wierzchach kart.
To jeszcze bardziej skonfundowało chłopaka. Spojrzał ku chmurnym przestworzom, lecz nie znalazł tam odpowiedzi na problem, który pojawił się w jego życiu po raz pierwszy. W czas poprzednich alarmów wszyscy mieszkańcy znikali w domach, nim wybrzmiały ostatnie słowa alarmu.

Słowa chłopca nie wywarły żadnego wrażenia na Ahabie. Machnął ręką by mały spadał, bo nie zamierzał martwić się przechodniami. Arya miała w dłoni jedną z kart, a to nie znaczyło, by wszyscy mieli usiąść przy ognisku i piec kiełbaski z uśmiechem na ustach. Szedł dalej powoli.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 31-03-2017, 14:29   #112
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Zemsta ruszyła za parą, również ignorując ostrzeżenia młodziana. Jednak nie jego osobę.
- Mówisz to tak, jakby wcześniej spacerowanie było bezpieczne… - uśmiechnęła się cynicznie do wikarego. - dlaczego ten bóg o którym mówisz miałby was teraz ocalić… - spojrzała wymownie w kierunku gdzie spoczywało truchło chłopca - po prostu po co?… - wzruszyła ramionami wymijając młodzieńca, podążając za Tarocistką i Strzelcem.
Dwójka wreszcie ujrzała ją w pełnej krasie. Kobietę o surowym spojrzeniu; całą w czerni. Twarz miała wcale przystojną, choć dysponowała raczej męskim typem urody. Ona z kolei obserwowała kobietę o jasnej cerze i zielonych oczach. Jedno było pewne - dogadałyby się w kwestiach modowych. Tamta bowiem również faworyzowała ciemne tony, czyniąc wyjątek jedynie dla srebrnych wszywek, notabene lekko kojarzących się z symbolami magicznymi.
Jej towarzysz z kolei podzielał profesję Zemsty. Był rewolwerowcem. Mężczyzna nosił coś butnego w swej postawie, z czym ciekawie korespondował gładko uczesany wąs oraz zadbany zarost. Jeszcze więcej uwagi zdawał się poświęcać swoim coltom, które lśniły jak gdyby zdjął je z witryny sklepowej jeszcze wczoraj.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.

Ostatnio edytowane przez Amon : 31-03-2017 o 17:22.
Amon jest offline  
Stary 03-04-2017, 19:14   #113
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Nie zdążyli wymienić myśli, gdy wikary wreszcie czegoś się podjął. Runął niespodziewanie tuż przed trójkę tak, że wraz z koniem stał prostopadle do ich kierunku. Był równie zdeterminowany, co przerażony.
- K-kimkolwiek jesteście, t-o przykro mi, a-ale mam swoje obowiązki. Nie m-ogę was puścić.
Był dosłownie bliski płaczu, lecz pozostał na miejscu. Nie widział, jak tuż za nim poczęła wzrastać znad ziemi pulsująca ciemność. Zdawała się miarowo rozrastać, niczym byt z własną świadomością. Nie była ona jedynie brakiem światła. Przywodziła na myśl wręcz jego zaprzeczenie. “Pożerała” wszystko inne. Wewnątrz cienia zapłonęły dwa ogniki. W miarę niespiesznego chodu lekko unosiły się, to opadały miarowo. Pozbawiona źrenic para oczu spoglądała wprost przed siebie - na miejsce, które wciąż blokował wikary.

Rewolwerowiec spojrzał z ciekawością na wikarego. Jego odwaga była godna podziwu, choć w oczach Ahaba mężczyzna był głupcem. Stawać na drodze trójce, której przeznaczeniem było podążać tam gdzie chcą. W pierwszym odruchu Rewolwerowiec chciał wyjąć broń, by przestraszyć mężczyznę lecz zamiast tego podszedł do niego tak że, patrzyli sobie prosto w oczy.

Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
Na wszystkie sprawy pod niebem
Jest czas rodzenia i czas umierania
To, co jest, już było,
A to, co ma być kiedyś, już jest
Na każdą bowiem sprawę i na każdy czyn jest czas wyznaczony
Rzekł zimnym tonem Ahab, by potem przesunąć dłonią na bok wikarego.
Wracaj do domu chłopcze, Twój czas się jeszcze nie dopełnił
Pan jest ze mną, bowiem ja jestem Jego głosem i oczami

A potem ruszył do przodu. Wiedział że, Arya podąży za nim. Takie było ich przeznaczenie. Podążać razem.
Przemowa Ahaba postawiła wikarego w prostej relacji, jaką nieletni dobrze znał. On, uniżony sługa, winien słuchać kogoś bardziej doświadczonego, kim jawił się teraz Ahab. Ostatecznie miano Preachera było czymś więcej niż efekciarską łatką.

Młodziak powoli obrócił głowę, by ujrzeć kto bezpośrednio szedł w jego kierunku. Na nic zdała się bohaterska postawa. Zrozumiał że nikomu już na siłę nie pomoże.
- Jesteście szaleni. Oby jednak Pan wam sprzyjał - rzekł tylko i szybko obrócił wierzchowca.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 04-04-2017, 07:35   #114
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Pozostali sami. Trójka naprzeciw magusa na pogrążającym się w mrokach placu. Mężczyzna posiadał bardzo jasną cerę. Nie szło ujrzeć na nim najmniejszego zarostu, co tylko potęgowało wrażenie, że jasna cera emanowała światłem. Jego budowa ciała była dość atletyczna, choć wciąż daleka, żeby wykuwać na jej podobieństwo pomniki. Przez całą sylwetkę mężczyzny biegły napęczniałe, niebieskie żyły. Zdawały pulsować swoim rytmem pod skórą podróżnika. Poza skórzaną przepaską, nie miał na sobie nic więcej.
Kiedy znajdował się już parę kroków od nich, poczuli jak każdy włos na ciele staje im dęba. Powietrze aż buczało od naładowania. Miało się wrażenie, iż gdyby poślinić teraz palec, uderzyłby weń grom i spalił go na wiór.
Magus przystanął i przekręcił głowę niczym zaciekawione zwierzę. Jego wzrok nadal utkwiony był na wprost przed siebie. Może ignorował grupę lub był świadomy jej obecności na innym poziomie percepcji. W tym przypadku niczego nie dało się być pewnym.
Arya nie stała dokładnie na trasie magusa. Aż tak szalona nie była. Zeszła jednak z konia i czekała aż mężczyzna zrówna się z nią. Jeśli nie zmieni kierunku, będzie ich dzielić zaledwie kilka cali. Kobieta zmrużyła oczy. Powietrze przesycone było magią. Korcił ją, by spróbować zaczerpnąć z tego żywiołu, jednak obawiała się konsekwencji - nie tyle dla siebie, co dla pozbawionego magicznych talentów kochanka.
Ahab czekał. Po prostu czekał. Nie zamierzał wykonywać pierwszy ruchu. Po prostu wpatrywał się w magusa. W każdej chwili gotów był na wpakowanie mu sześć kul między oczy.
Powiada się, jakoby ciekawość, była pierwszym krokiem do Piekła. Drogi którą Zemsta dobrze znała i podążała już od dawna. Kobieta spędziła tyle nocy i dni na wpatrywaniu się w Otchłań, więc teraz oczywiście, że była ciekawa!
A czego?
Była personifikacją Zemsty, podobnie jak Magus, personifikacją Otchłani.
Zemsta chciała więc wiedzieć.
Czy Otchłań czasem mruga kiedy oddaje spojrzenie.
Magus miał już postąpić kolejny krok, lecz nagle się zatrzymał. Wzrok, w którym zdawał się tkwić jedynie czysty chaos, spoczął na tarocistce. Począł szeptać. Chyba do niej. Spierzchnięte usta przypominały swoją fakturą stary pergamin. Słowa ledwo wypływały spomiędzy jego warg, potrafiła jednak zrozumieć przynajmniej ich część.
- ...ogień roznieci tak wielki, że spłoną w nim fałszywi bogowie - głos był wężowy, szeleszczący.
Przybysz znów obrócił głowę, teraz jakby czegoś nasłuchiwał. Można było odnieść dziwne wrażenie, że nawet nie był świadom wypowiedzianego przed chwilą zdania. Teraz lustrował Zemstę. Kiedy ta patrzyła w jego oczy, wyglądało to tak, jakby spogląda przez dwa lufty hutniczego pieca. Jeśli ten człowiek (?) widział kiedyś Otchłań, to chyba żadna z żyjących istot nie była na podobny widok gotowa.
Nagle złapał ją za obydwie ręce i zacisnął z siłą żelaznych obręczy. Zęby magusa zacisnęły się, aż doszło ją ciche skrzypnięcie. Siłą zbliżył kobietę do siebie. Czuła mrowienie przebiegające przez wszystkie członki.
- Nie… może… się… przedostać… - cedził słowa, coraz mocniej zacieśniając dłonie.

 
Caleb jest offline  
Stary 05-04-2017, 21:52   #115
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Zemsta wiła się wściekle i wydała nawet nieartykułowany dźwięk, kiedy magus chwycił ją i szarpnął do siebie. Nawet nie tyle z bólu (który odzczuwało przecież każde zwierzę posiadające żywe jeszcze ciało) co ze sprzeciwu na ograniczenie swojej wolności - niemocy przezwyciężenia siły jaka ją spętała. Jednak umysł Zemsty działał w jednym kierunku i natychmiast zrozumiała słowa Otchłani na własny sposób.
- Le Monde… ! - bardziej wyszczekała niż wysyczała, przez zaciśnięte usta. Obrazy w nigdy nie odpoczywającym umyśle kobiety, zaczęły układać się w przyczynowo skutkowy ciąg. Poruszała się jego śladem, próbował przekroczyć mur, na razie mu się nie udało…
I się nie uda.
Magus wydał z siebie coś zbliżonego do warknięcia.
- Lhaaa Moheee? - próbował powtórzyć imię, które Zemsta zdążyła tak znienawidzić, o ile jeszcze tliły się w niej jakieś uczucia.
Arya obserwowała rozgrywająca się przed sobą scenę, jakby była jej widzem. Kim była kobieta... kim był magus, który znał przepowiednie o niej... a może wyczytał ją teraz z oczy Iskry? Coś w tym mężczyźnie wydawało się znajomego. Coś... chciało o sobie przypomnieć, jakby wyrywając się z jej wnętrza, lecz wciąż spadało, zbyt słabe, aby się przedostać. Kobieta oparła dłoń na ramieniu Rewolwerowca.
- Jeszcze nie... - powiedziała cicho. Ten spektakl wciąż się rozgrywał. Kule zagrają. Zawsze grały. Ale jeszcze nie w tym akcie.
Czekała więc, jak i robił to Ahab. Tymczasem ciemność zamykała się wokół nich coraz szczelniej. Mrok przypominał teraz kopułę, w której wnętrzu się znaleźli. Możnaby pomyśleć, że magus przyniósł ze sobą fragment Otchłani.
Iskra czujnie obserwowała tegoż. Przez jego twarz przebiegała seria stale zmieniających się grymasów. Raz wyrażały one obraz głębokiego bólu, aby chwilę później przyodziać maskę wściekłej furii.

W głowie Zemsty panował mętlik. Dziwne obraz przewijały się w jej głowie.
W jednym z nich kobieca postać obracała się powoli pod żyrandolem. Konopny sznur skręcił jej kark, przez co skierowała głowę pod nienaturalnym kątem.
- No, to wygraliśmy Henry - powiedział ktoś obok i zaniósł się gromkim śmiechem.
Zamrugała oczami. Magus. To on…
Kolejna scena. Mały chłopiec patrzył na nią dziwnie zafascynowany.
- Pani nie jest zła - powiedział z ufnością, na jaką mogą zdobyć się tylko dzieci.

Arya widziała że nieznajoma odpływa. Źrenice uciekły jej do góry, oczy zaszły bielmem. Czerń spowijała ich już zewsząd, niemal czuła ją na własnych członkach. Jeszcze chwila, a miała stracić ze wzroku magusa oraz pochwyconą przezeń kobietę, choć stali parę kroków obok.

Jad popłyną z jej oczu.
A może jednak była to jeszcze łza?
Odchyliła głowę do tyłu po czym z impetem posłała czoło na spotkanie twarzy magusa. W tym samym momencie, jej bucior pofrunął ku jego kroczu.
- Led… Jestem Led… - starała się oddzielić w myślach własny głos od stada przekrzykujących się demonów.
Ten, który teraz stał się jej oponentem, wygiął ciało w łuk. Nie zakrzyknął jednak, ani nie okazał innego symptomu bólu. Wciąż ściskał ją i robił to tak mocno, że krew zaczęła odpływać z rąk Zemsty. Tymczasem kobietę opuszczały już siły. Ledwie zorientowała się, że wylądowała na kolanach. Skroń uderzała rytmicznym pulsem, przez jej ciało przebiegały silne dreszcze.
Podniosła z trudem głowę. Widziała już tylko magusa, który stał przed nią na tle utkanego z nocy całunu. Z każdą chwilą była wobec niego coraz bardziej bezsilna oraz słabsza
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 07-04-2017, 20:53   #116
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Ahab przyglądał się spokojnie całemu zajściu, nawet wyjął cygaro i zapalił sobie. Magus bawił się nieznajomą i kwestią czasu było kiedy będzie chciał ją wykończyć. Spojrzał się na Iskrę pytająco.

Ta przymknęła powieki i wydawało się, że odpłynęła gdzieś myślami. Odetchnęła pełną piersią, po czym jedną ręką sięgnęła do kieszeni i skierowała kartę Diabła na magusa. Nigdy nie słyszała o tarociście, który miałby odwagę użyć kart przeciwko magusom. Przypuszczała, że wszyscy szaleńcy, którzy się na to odważyli, nie mieli okazji o tym opowiedzieć, kończąc marnie. Jednak nie potrafiła tylko patrzeć.

- Czego chcesz od tej kobiety? - zapytała ostro.

Ledwie skończyła pytanie, jak karta przesunęła się między jej palcami. W ułamku kolejnej sekundy Diabeł dosłownie wystrzelił do przodu. Cała zresztą talia, zdała się ożyć. Pod wpływem nienaturalnego podmuchu płaszcz Iskry załopotał na wszystkie strony. W tym czasie jej źródło mocy dosłownie rozprysnęło się, nim właścicielka zdążyła zamknąć puzderko. To zakrawało na fizyczną niemożliwość, ale najwyraźniej nie dla magusa.

Wszystkie figury tarota wirowały wokół niej. Śmierć, Diabeł, Wieża… kolejne symbole zmieniały się jak w kalejdoskopie, wreszcie zniknęły w ciemności, gdzie nie widziała już Zemsty, ani tego któremu zadała pytanie. Za chwilę obecność Ahaba wyczuwała już tylko dzięki magicznym zmysłom, czułym na zespoloną z Losem więź.

On sam był zostawiony sam sobie i odnosił wrażenie, iż tkwi w pustce. Nawet ognik jego cygara, znajdujący się tuż przed nosem, był niewyraźnym, coraz bardziej znikającym majakiem.

Ciemność która ogarnęła Ahaba i pozostałych nie zwiastowała niczego dobrego. Dłonie Rewolwerowca znalazły się niebezpiecznie blisko rękojeści broni, ale jeszcze nie sięgał po nie. Czekał spokojnie, choć serce waliło mu coraz szybciej. Magus nie był lichym oponentem, a zlekceważenie go mogło kosztować wszystkich życie. Cierpliwość bywa cnotą.

Oddychał głęboko, i równie głęboko zaciągał się. Oczy Rewolwerowca były lekko przymrużone tak by mogły jak. najszybciej przyzwyczaić się do ciemności. Najchętniej wpakował by kulkę w łeb magusowi i poszedł na piwo. Jednak to nie była jego rozgrywka.

- Nie zostawię Cię - szepnął licząc że Arya go usłyszy.

Słyszała, lecz wciąż nic nie widziała. Ani Rewolwerowca, ani kart, ani tym bardziej magusa. Rozstanie z Tarotem było dla niej bolesne niby rozprucie brzucha i wyrwanie trzewi. Iskra jednak nie zamierzała poddawać się rozpaczy. Dzięki Ahabowi była czymś więcej niż tylko służką Losu. Kimś więcej.

- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, magusie. - rzekła wyraźnie artykułując słowa.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 08-04-2017, 12:45   #117
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację

Te jednak ugrzęzły w nicości, która poczęła wlewać się do jej ust i wypełniać trzewia. To było okropne uczucie, coś na rodzaj tonięcia, lecz bez obecności wody. Arya odpływała coraz bardziej. To samo działo się z resztą grupy. Czerń nie była już tylko wizualnym efektem. Stanowiła ich myśli, blokowała chęć walki. Na zasadzie podstępnego pasożyta zaczęła toczyć umysły. Rejestrowali jedynie wysuszone, pocięte bruzdami palce przesuwające się po ich twarzach. Oraz szept, bardzo bliski głos.
- Nie moższszsze… wyjśśśść… - tonacja przywoływała na myśl bardziej syczenie niźli ludzką mowę.
Magus wtłaczał do ich głów znaki. Każdy widział jednakże inny symbol. Tkwił w nich znajomy element, lecz pogrążone w letargu zmysły nie potrafiły określić tego dookreślić.
Przecenili swoje siły. Równie dobrze mogli być szmacianymi lalkami, które magus obrabiał w szalonym teatrze. Kiedy wszystko zdawało się być stracone, na scenę wkroczył ktoś jeszcze. Echo odbijało głos, którego nie powinni tu przecież słyszeć.
- Przybywam w imię tego, który jest ostatecznym porządkiem.
Na ułamek chwili znów byli w Wildstar. Leżeli na ziemi a magus pochylał się nad ich ciałami. Wzrok pozbawiony wyrazu powoli przeniósł się na tego, który nadchodził.
- Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę. Nie obawiam się także i ciebie. Odstąp.
Scena się urwała po raz wtóry. Pozostał tylko… głos. Bardzo władczy, nieznoszący sprzeciwu.
- Gniew jest moją modlitwą. Nie chcesz abym ją teraz odmówił, Kroczący Na Wschód.
I magus odszedł.



Arya otworzyła oczy. Otaczała ją oślepiająca jasność. Zaświaty nie wyglądały wcale najgorzej. Było jej dość miękko i ciepło, jednak największy problem posiadała ze wzrokiem. Wszystko co miała przed oczami stanowiło rozmytą, białą plamę.
Bolały ją mięśnie, co szybko sprowadziło tarocistkę na ziemię. Zatem wciąż posiadała ciało, gdyż żadna dusza nie cierpiałaby z powodu tak upierdliwego bólu. Powoli odkrywała kolejne elementy układanki. Po pierwsze, wciąż nie miała swoich kart. Po drugie, ktoś ją rozebrał - miała na sobie tylko białą, powłóczystą szatę. Et tertio wreszcie, leżała w łóżku pod jasnym baldachimem, którego kolor jeszcze niedawno tak kalał jej oczy.
Z najwyższym trudem podniosła głowę znad pierzastej poduszki. Długie, ascetyczne pomieszczenie wypełniały dwa rzędy podobnych łóżek. Obok każdego stał niewielki mebel. Ściany były gołe prócz jednej strony, na której pysznił się sporych rozmiarów witraż.


Dała radę dźwignąć ciało tak, aby ujrzeć że na dwóch innych materacach leżał ktoś jeszcze. Z trudem ogniskowała wzrok, choć mogła domyślić się już wcześniej. Jej towarzysz oraz nowo poznana kobieta nadal nie odzyskali przytomności.
 
Caleb jest offline  
Stary 11-04-2017, 12:27   #118
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Bez kart była jak kaleka. Pies bez nogi, kot bez ogona, kulawy koń - nieprzydatna karykatura samej siebie. Kiedyś by się załamała z tego powodu. Dla Tarocisty karty były cenniejsze od życia. Tragedię stanowiło uszkodzenie choćby jednej, a Iskra straciła wszystkie. Mimo to nie mogła się poddać. Jęknęła, bardziej spełzając niż schodząc z posłania. Wypełniała ją siła, której natury nie znała wcześniej, a której potęga objawiła się właśnie teraz, gdy nie miała już niczego innego. W pewnym sensie była wolna, bo przestała być Tarocistką... Była za to kobietą przepełnioną miłością do mężczyzny, który leżał obok na łóżku.

To właśnie uczucie pchało Aryę ku niemożliwemu, zmuszało by zdusiła łzy i nadludzkim wysiłkiem poruszała obolałe ciało. Musiała dotrzeć do Ahaba... Musiała go ochronić... Pokracznie i nieporadnie przemieszczając się, wreszcie dotarła do jego posłania. Z trudem podciągnęła się, aby przysiąść na krawędzi i dotknąć jego szyi - sprawdzić czy żyje. To było teraz najważniejsze.

Wyczuła miarowy puls. Jej mężczyzna nie nosił żadnych śladów walki. Był blady, może dość osłabiony, lecz nie dostrzegała nic alarmującego. Delikatnie potrząsnęła jego ramieniem.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 12-04-2017, 11:57   #119
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Ahab miał wrażenie, że wilgotny piach oblepia mu oczy. Musiał jednak zwalczyć ogólny letarg i otworzyć je. Ktoś go szturchał. Znów ten przeklęty magus? Nie. Zapach oraz dotyk były znajome i wiele milsze. Powoli rozwarł powieki i półprzytomnie spojrzał na widmo Aryi. Poważną, choć urodziwą twarz oraz długie, ciemne włosy otaczało rozmyte halo.
Jak ja kurwa nienawidzę magów. Pewnie to cisnęło się na ustach, i przechodziło przez głowę Rewolwerowcowi gdy padł na ziemię. Ból jaki przeszedł jego ciało był niczym w porównaniu z urażoną dumą. Ciemność, która go ogarnęła nie przeszkodziła mu w myśli o tym jak posyła kulę prosto w tą uśmiechniętą gębę. Jedną za drugą aż z twarzy robi się pieprzony biszkopt.

Głos a potem symbol, a potem znów głos. Słowa, które wydawały się mu być znajome. To nie był dobry dzień na śmierć, tym bardziej że, gdzieś obok niego była ona. Ayra. Imię, które dźwięczało mu w głowie nie pozwoliło się poddać. Oddał jej nie tylko swoje serce, uczucia ale i życie w opiekę. Ona zrobiła to samo. Nie mógł jej zawieść. Nie odpowiadał przed sobą samym tylko, ale odpowiadał za ich oboje. Jeśli ten skurwiel ją dotknął, Rewolwerowiec zamierzał wypruć mu flaki łyżką od zupy. Najlepiej tępą. To co czuł do niej było kotwicą, która nie pozwalała mu zatonąć. Nie zamierzał się poddać. Była jego latarnią.

Dotyk. Szturchnięcie, które miało zwiastować wybawienie. Żyła i klęczała nad nim. Oboje żyli. Ahab wypluł piasek z ust, gdy otwierał oczy. Delikatnie spróbował się podnieść. Na widok Aryi usta same się mu uśmiechnęły.
- A gdzie buziak na pobudkę? - zażartował, jednocześnie zaczął kasłać. Piasek nie był jego ulubionym pożywieniem.
Nawet nie zauważył że, nie ma broni przy sobie. A może nie chciał się wkurwiać bardziej. Po prostu patrzył szczęśliwy na kobietę, która klęczała obok niego. Żyli.
Choć jej ciało wciąż było sztywne i obolałe, Iskra spróbowała pomóc Ahabowi zmienić nieco pozycję, by mógł się wykasłać. Kiedy skończył, opuszkiem palca otarła jego wargi, po czym złożyła na nich czuły pocałunek.*
Delikatne wymiany czułości wystarczyły, aby zbudzić także Zemstę. Kobiecie będącej na co dzień tak czujną, wystarczyłby zapewne ledwie szmer, by przerwać głęboki nawet sen. Kiedy więc usta Aryi i Ahaba niechętnie odstąpiły od siebie, ujrzeli oni że spektakl posiada dodatkowego widza.
Gdy tylko usta Tarocistki dotknęły ust Rewolwerowca ten objął ją swoim ramieniem. Pocałunek był czuły, choć nie nazbyt długi. Widz, nie za bardzo go obchodził, a jej obecność totalnie mu nie przeszkadzała. Jednak gdy pocałunek dobiegł końca, Ahab postanowił wstać. Dłonią poszukał cygara, aby zorientować się że wszystkie rzeczy, nie tylko broń, zostały mu odebrane. Jedyne co miał przy sobie to prosta szata, którą w kilku miejscach przeżarły mole. Nie spodobało mu się to, ale nie zamierzał tak łatwo wpadać w gniew. Przynajmniej dopóki patrzy na nich nieznajoma.
- Nadal nie myślisz o spokojnym domku i psie? - rzucił do Aryi żartobliwie, wywołując na moment uśmiech na jej strapionym obliczu.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 13-04-2017, 08:44   #120
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Już same dźwięki jakie para wydawała ocierając się o siebie nawzajem, dał Zemście do zrozumienia iż nie stanowią teraz dlań żadnego zagrożenia. Żadne z nich nie było też oczywiście Le Mondem, nie było więc teraz konieczne zwracać nań uwagę. Przynajmniej nie kiedy były pilniejsze sprawy.
Fakt, że “spała” był dla Zemsty oszałamiający, nie pamiętała kiedy ostatnio to robiła. Mało tego, nie pamiętała nawet, kiedy ostatni raz, widziała w pod zamkniętymi powiekami coś innego niż koszmarne wizje.
Doprawdy, wolała nie sprawdzać co by teraz zobaczyła.
Jednak to co zobaczyła w czasie snu było dla niej zrozumiałe i natychmiast sprawiło iż położyła dłonie na biodra…
Siostry! nie było ich przy niej! Kobieta gwałtownie omiotła spojrzeniem okolicę.
Pomieszczenie było dość wysokie: ściany z kamienia wspinały się mozolnie, kończąc wklęsłym sklepieniem. W powietrzu czuła daleką sugestię kadzidła. Poza łożami z baldachimem oraz komódkami, nie było tu praktycznie nic więcej. Ktoś albo liczył się z kosztami lub też zwyczajnie lubił prostotę. Kiedy odwróciła się, na jej twarzy zastygły kolorowe refleksy. Witraż był misternym, starannie wypracowanym dziełem sztuki.
Zemsta nerwowo poderwała się z posłania, ruszyła ku komódkom, może w jednej z nich spoczywały jej siostry?
Arya przyjrzała się kobiecie. Brak broni okaleczył jak tak, jak brak kart w kieszeni Tarocistki.
- Ktoś ma pojęcie, co to za miejsce? - zapytała, po czym zwróciła się personalnie do nieznajomej - Chyba jesteśmy na siebie skazani na jakiś czas. Jak cię zwać? Ja jestem Arya.
Kobieta odwróciła pogrążony w mapowaniu przestrzeni wzrok na spotkanie tarocistce.
- Led. - odparła krótko. “Ołów” to nie było jakieś szczególnie popularne, żeńskie imię, ale było jedynym jakie Córka Diabła kiedykolwiek dostała od swojego ojca.
- Led Rain.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172