Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2017, 19:34   #57
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu

7/12
Niezwyciężony, Tom 8- Seria Zaginiona Flota: Przestrzeń Zewnętrzna- Jack Campbell

***** - nawet, nawet
Gatunek: Military Sci-Fi
stron 499

[MEDIA]http://ecsmedia.pl/c/zaginiona-flota-przestrzen-zewnetrzna-niezwyciezony-b-iext46935540.jpg[/MEDIA]

Zastanawiałem się pomiędzy “czytelniczym fast foodem” a “fajnie się czytało” - więc wyszło - “nawet, nawet”.

Campbella czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. “Zaginioną flotę” pożerałem tomami - bardzo polubiłem głównego bohatera - Johna Geary - Kapitana niszczyciela gwiezdnego, który w obliczu wroga stawia wszystko na jedną kartę i poświęca swój okręt by ratować ochraniany konwój a potem jak przystało na honorowego kapitana ewakuuje załogę i czeka do ostatniego momentu by wskoczyć do szalupy ratunkowej. Potem 100 lat dryfuje zamrożony w kriostazie aż odnajduje go Flota Sojuszy tylko po to by dowiedział się że od 100 lat jest legendą i stawianym na piedestale herosem Sojuszu (to mnie zainteresowało w sadze - pokazanie zwykłego wojaka który nie dość że musi zmierzyć się z wrogiem to jeszcze z własną wydumaną legendą) - “Black Jackiem” - a teraz, betka, wszyscy oczekują że uratuję flotę przed atakiem wrogiego Syndykatu i to w momencie gdy flota owa jest okrążona przez Syndyków.

Perypetie Zaginionej floty faktycznie przypominają podróż BattleStar Galactica do upragnionej Ziemi. Wiele tu wątków politycznych, trochę miłosnych i wielotomowych relacji międzyludzkich. Wszelako poziom serii to jednak bardziej Star Trek (i to w najlepszym momencie Next Generations), a nie złożone relacje z Galactici.
Zresztą sam Campbell przyznaje że to Star Trek i służba w marynarce wojennej wpłynęły na jego twórczość.

Dostajemy przeto lekkostrawną, czasem troszkę infantylną sagę gwiezdną z licznymi rozbudowanymi bitwami flot i sensownym opisem dowodzenia armada statków.
Nie znam się na dowodzeniu okrętami morskimi ni w ząb ale przeniesienie koncepcji na statki kosmiczne i opis ich manewrowania, strategi bardzo mi się podobał. Było logicznie i epicko - a decyzje i rozterki Legendarnego Black Jacka czasem mimo, że nieskomplikowane wydawały się takie wciągające.
Na dłuższa metę jednak człowiek wiedział już jak wszystko się zakończy, że i tak wygra, że będzie bitwa i będzie skomplikowana strategia, że Geary będzie marudził, że nie da rady a potem nagle będzie "brilliant idea" i wszystko będzie super.
Normalnie syn Kapitana Kirka i Picarda… ups, że gender i niepoprawnie politycznie. Sory - ale tak jest. Właśnie jakoś Kirkiem i Picardem czasem mi leci. Nie zmienia to faktu że lubię całą trójkę.

W Przestrzeni zewnętrznej autor trochę zmienił podejście. Najpierw zamieszał trochę kwestie motywów niektórych postaci (Senator Rione, przedtem Wiceprezydent która chciała wydostać flotę z impasu i nie dać wojskowym przejąć władzy - teraz właściwie nie wiadomo czego pragnie i po co dalej towarzyszy Flocie), potem dał innym kapitanom więcej woli i pomyślunku by na koniec zamordować (mnie przynajmniej) opisem obcych, którzy na początku wydali się komiczni na tyle, że myślałem iż autor już robi sobie ze mnie jaja. Że nie ma pomysłu i po pijaku wymyślił se kosmita.

Ale w sumie - gdy wymyślono już prawie wszystko czasem komiczny mariaż znanych utworów może mieć sens. Ludzie wszelako uwielbiają porównywać wszystko do znanych schematów i skoro wąż może smakować jak kurczak to czemu napotkana nowa rasa nie ma wyglądać jak… mariaż krowy z niedźwiedziem…
no tak dokładnie - mamy tu krodźwiedzie. Pudum tssss…

Powiem tak - widać tendencję spadkową.
Ale wciąż Campbell pisze sprawnie - bitwy są wciągające, a każdy rozdział kończy się tak że chce się czytać dalej. I mimo momentami infantylnej intrygi ja jestem ciekaw co będzie dalej.
Książki można też traktować jako przerywnik, bo autor w każdej książce, przy przemyśleniach głównego bohatera, robi streszczenie poprzednich przygód. Więc nawet jak sięgasz po kolejny tom 6 miesiącach - szybko przypomnisz sobie co tam właściwie najważniejszego było poza tym, że lecieli, wygrali i polecieli dalej by znowu się tłuc z jakimiś krowami...
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline