Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2017, 07:35   #114
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Pozostali sami. Trójka naprzeciw magusa na pogrążającym się w mrokach placu. Mężczyzna posiadał bardzo jasną cerę. Nie szło ujrzeć na nim najmniejszego zarostu, co tylko potęgowało wrażenie, że jasna cera emanowała światłem. Jego budowa ciała była dość atletyczna, choć wciąż daleka, żeby wykuwać na jej podobieństwo pomniki. Przez całą sylwetkę mężczyzny biegły napęczniałe, niebieskie żyły. Zdawały pulsować swoim rytmem pod skórą podróżnika. Poza skórzaną przepaską, nie miał na sobie nic więcej.
Kiedy znajdował się już parę kroków od nich, poczuli jak każdy włos na ciele staje im dęba. Powietrze aż buczało od naładowania. Miało się wrażenie, iż gdyby poślinić teraz palec, uderzyłby weń grom i spalił go na wiór.
Magus przystanął i przekręcił głowę niczym zaciekawione zwierzę. Jego wzrok nadal utkwiony był na wprost przed siebie. Może ignorował grupę lub był świadomy jej obecności na innym poziomie percepcji. W tym przypadku niczego nie dało się być pewnym.
Arya nie stała dokładnie na trasie magusa. Aż tak szalona nie była. Zeszła jednak z konia i czekała aż mężczyzna zrówna się z nią. Jeśli nie zmieni kierunku, będzie ich dzielić zaledwie kilka cali. Kobieta zmrużyła oczy. Powietrze przesycone było magią. Korcił ją, by spróbować zaczerpnąć z tego żywiołu, jednak obawiała się konsekwencji - nie tyle dla siebie, co dla pozbawionego magicznych talentów kochanka.
Ahab czekał. Po prostu czekał. Nie zamierzał wykonywać pierwszy ruchu. Po prostu wpatrywał się w magusa. W każdej chwili gotów był na wpakowanie mu sześć kul między oczy.
Powiada się, jakoby ciekawość, była pierwszym krokiem do Piekła. Drogi którą Zemsta dobrze znała i podążała już od dawna. Kobieta spędziła tyle nocy i dni na wpatrywaniu się w Otchłań, więc teraz oczywiście, że była ciekawa!
A czego?
Była personifikacją Zemsty, podobnie jak Magus, personifikacją Otchłani.
Zemsta chciała więc wiedzieć.
Czy Otchłań czasem mruga kiedy oddaje spojrzenie.
Magus miał już postąpić kolejny krok, lecz nagle się zatrzymał. Wzrok, w którym zdawał się tkwić jedynie czysty chaos, spoczął na tarocistce. Począł szeptać. Chyba do niej. Spierzchnięte usta przypominały swoją fakturą stary pergamin. Słowa ledwo wypływały spomiędzy jego warg, potrafiła jednak zrozumieć przynajmniej ich część.
- ...ogień roznieci tak wielki, że spłoną w nim fałszywi bogowie - głos był wężowy, szeleszczący.
Przybysz znów obrócił głowę, teraz jakby czegoś nasłuchiwał. Można było odnieść dziwne wrażenie, że nawet nie był świadom wypowiedzianego przed chwilą zdania. Teraz lustrował Zemstę. Kiedy ta patrzyła w jego oczy, wyglądało to tak, jakby spogląda przez dwa lufty hutniczego pieca. Jeśli ten człowiek (?) widział kiedyś Otchłań, to chyba żadna z żyjących istot nie była na podobny widok gotowa.
Nagle złapał ją za obydwie ręce i zacisnął z siłą żelaznych obręczy. Zęby magusa zacisnęły się, aż doszło ją ciche skrzypnięcie. Siłą zbliżył kobietę do siebie. Czuła mrowienie przebiegające przez wszystkie członki.
- Nie… może… się… przedostać… - cedził słowa, coraz mocniej zacieśniając dłonie.

 
Caleb jest offline