Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2017, 11:07   #11
Carnal Grief
Konto usunięte
 
Carnal Grief's Avatar
 
Reputacja: 1 Carnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputację
Wyszli z domku El Kabira wprost na lekko prószący śnieg, choć grafitowe, ciężkie chmury zwiastowały poważniejsze opady. Było zimno, a mroźny wiatr szarpał kurtkami i utrudniał poruszanie, przez co osłonięte wnętrza samochodów przywitali z nieskrywaną ulgą. Juri pojechał z Sigal, Juha i Kirsi osobno, zachowując odpowiedni dystans między samochodami. Wszyscy wiedzieli, gdzie muszą jechać, więc nikomu nie trzeba było nic tłumaczyć.

Godzina 15:30 czasu lokalnego,
Niedziela, 4 lutego 2024,
dzielnica Kaivopuisto,
Helsinki, Finlandia


Do dzielnicy Kaivopuisto jechali prawie pięćdziesiąt minut. Byłoby krócej, gdyby nie potężna śnieżyca, która zawisła nad całą okolicą. Korki, spieszący się gdzieś i nie zwracający na nic uwagi przechodnie, czy pługo-piaskarki skutecznie spowalniały podroż. W ogóle, Europa przechodziła właśnie kolejne uderzenie najgorszej od piętnastu lat zimy. I nawet Helsinki, dobrze przygotowane na taką pogodę, ogarnął chaos. Ciągłe odśnieżanie ulic utworzyło zaspy i pozakopywało samochody. Główny dworzec kolejowy zamknięto, a te pociągi, które wciąż kursowały, należało ustawicznie oczyszczać z lodu. Lekcje w szkołach zawieszono do odwołania, stare rury popękały, a woda, która się wylała, utworzyła ogromne tafle lodu, wstrzymując ruch tramwajowy w niektórych dzielnicach. Istny koszmar.


Kaivopuisto, lub Kaivari, jak potocznie nazywali to miejsce autochtoni było niewielką dzielnicą w której mieściły się siedziby kilku zachodnich ambasad, a także piękny park, którego serce zajmowało obserwatorium astronomiczne Ursa, udostępnione do zwiedzania turystom. Kaivari było modnym miejscem, zwłaszcza dla młodych ludzi. Nie przesadnie drogie, jednak miało opinę zamieszkiwanej przez towarzystwo lepszej kategorii. Wszystkie kamienice w tym miejsce odnowiono i zaadaptowano do obecnego stylu mieszkalnego, a w okolicy pojawiło się wiele nowych budynków, kawiarni i pubów.

Ich dziuplą, bazą, jak zwał tak zwał, okazał się być siedemdziesięciometrowy loft na czwartym piętrze odnowionej kamienicy przy Pietarinkatu 25. Temperatura wewnątrz mieszkania nie była wiele wyższa, niż na zewnątrz, więc Sigal i Juri, którzy dotarli na miejsce jako pierwsi, włączyli bojler i podkręcili termostaty w grzejnikach na maksa, przez co już po kilku minutach zaczynało robić się przyjemnie ciepło. Co prawda loft opłacany był przez El Kabira, jednak nie było sensu utrzymywać w nim ciepła, skoro czasami tygodniami nikt tu nie zaglądał. Poza tym sam Marokańczyk nie zamierzał mieć większych wydatków, niż musiał.


Juha i Kirsi dotarli na miejsce z dziesięciominutowym opóźnieniem względem pozostałych, wszystko przez kwestie bezpieczeństwa. Zresztą, kamienica posiadała domofon i nikt z zewnątrz tak naprawdę nie mógł sprawdzić, do którego konketnie mieszkania udaje się wielki Fin wraz ze swoją zgrabną towarzyszką. Dodatkowym atutem była kamera zamontowana w odbiorniku domofonu, zatem bez problemu można było zobaczyć, któż czai się na dole, przy drzwiach.

Ich "gniazdko" prezentowało się bardzo przyjemnie - obszerny salon połączony był z aneksem kuchennym, nad którym, na antresoli znajdował się niewielki pokoik do pracy. Łóżko i biurko z laptopem to było wszystko, co potrzebne Routerowi. Dalej, bliźniaczo przez ścianę, znajdowały się dwie sypialnie z pojedynczymi łóżkami i ładnie urządzoną łazienką. Klasycznie w takich domostwach. Jedyne, co różniło ten loft od innych tego typu przybytków, był ukryty za jednym z regałów pokój, gdzie można było przeczekać, gdyby do mieszkania wpadł ktoś niepowołany. W tylnej części regału, po lewej stronie, należało przydusić niewielki guzik (niewidoczny dla kogoś, kto o nim nie wie) i ukryty pokój stawał otworem.

Upewniając się, że drzwi zamknięte są na dwa zamki, schowali kurtki do szafy przy wejściu i rozgościli się w salonie. Juri od razu odpalił laptop i z fałszywego konta odnalazł Jeppe Martinena na Facebooku. Facet nie był zbyt aktywny, w większości wrzucał na tablicę jakieś śmieszne obrazki, albo komentował scenę polityczną Finlandii powołując się na jakieś artykuły z prawicowych portali. Miał jedynie dwa zdjęcia - pierwsze, profilowe, zrobione w basenie w jakichś ciepłych krajach, drugie w loży jakiegoś pubu, gdy sączył drinka w towarzystwie tlenionej blondynki.

Za oknem panowała już szarówka, a śnieg nieustannie sypał gęstymi falami. Z oddali dochodziły ich stłumione dźwięki ulicy. Mogli w spokoju skupić się na opracowaniu planu zadania.
 

Ostatnio edytowane przez Carnal Grief : 04-04-2017 o 11:09.
Carnal Grief jest offline