Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2017, 16:20   #48
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
- Tak i nie. Wyjeżdżam jutro. - Sophie uśmiechnęła się do ochroniarza. Nie wiedziała jak mu to powiedzieć, jak powiedzieć, że potrzebuje towarzystwa. Przeczesała włosy. - Ładnie śpiewasz.
- To był prywatny koncert - odrzekł zachowawczo, lecz po chwili dodał - Cieszę się, że ci się podobało.
Pochyliła głowę. Była zmieszana.
- Wybacz, ja… pomyślałam. Kiedyś mówiłeś, że mogę przyjść i… - zerknęła na niego - wiem, że nie jestem już twoim partnerem. Ja… - nie mogła tak. Jednak potrzebowała tego. Cholernego towarzystwa, kogoś kto też był ghulem. - ja… ech.

Nie dokończyła bo jego wargi zamknęły jej usta. Był taki ciepły. Krew w żyłach mężczyzny pulsowała ochoczo, wszystko w nim zdawało się takie świeże, takie... żywe. No i jakże pociągająca była jego muskularna sylwetka - ciało wytrenowane do perfekcji, doskonałe w każdym calu... To wszystko oraz dojmująca samotność sprawiły, że Sophie musiała nieco inaczej spojrzeć na Elliota tej nocy. Wampirzyca przyciągnęła go do siebie, pogłębiając pocałunek. Gdy jej język spotykał się z jego wargami, czuła to pulsowanie. Pragnęła go, chciała być dzisiaj jego. Wsunęła dłoń w jego bokserki, układając ją na jego pośladku. Przerwała pocałunek by spojrzeć na Eliotta.

- Jestem strasznie zachłanna i chcę ciebie. - Uśmiechnęła się, a jej chłodna dłoń zacisnęła się na jego pośladku.

Mężczyzna nie potrzebował innej zachęty. Lekko popchnął ją na łóżku, zdejmując z niej ubranie i pieszcząc jej ciało jednocześnie. Przy tym praktycznie nie odrywał warg od jej, drążąc językiem ścieżki, od których nawet martwe ciało Sophie przebiegały przyjemne dreszcze. Wampirzyca w tym czasie zdejmowała z ochroniarza jego nieliczne ubrania. Był taki cudownie ciepły, gorący. Przyglądała się jego nagiemu ciału. Tyle czasu a ona ogląda go po raz pierwszy. Nie dał jej jednak na to czasu. Był prawdziwie wygłodniały. Całował jej ciało chaotycznie, a gdy odsłonił nagie piersi wampirzycy, przyssał się do jednej z nich pożądliwie, drugą pieszcząc dłonią.

- To sen... prawda? - wyszeptał, wielbiąc ciało Sophie.
- Chciałbyś by był to tylko sen? - Wampirzyca zanurzyła dłoń w jego wciąż lekko wilgotnych włosach.

Spojrzał na nią z dołu jakby lekko przestraszony.
- Podstępna... - mruknął, z jeszcze większą lubieżnością całując jej skórę i schodząć po brzuszku coraz niżej i niżej…
- To cudowne Elliott. - Sophie poddała się jego pieszczotom. Były takie delikatne, gorące. Czuła jak jego ciało pulsuje i chciała to pulsowanie poczuć w sobie. Powoli przesunęła udem po jego boku. Jej chłodna skóra, dotknęła rozpalonego ciała. Sophie zamruczała z przyjemności. Mężczyzna zaś hołubił jej ciało, gładząc drżącymi dłońmi i z trudem opanowując własny temperament. Widać było, jak toczy wewnętrzną walkę i wygrywa ją, dając jak najwięcej przyjemności swojej kochance. Mężczyzna usiadł pod łóżkiem i pewnym acz delikatnym ruchem przyciągnął Sophie do siebie tak, by siedziała na skraju pościeli. Uniósł jej nogę i niespiesznie zaczął wędrować ustami od kostki, przez łydkę... kolano... udo... aż dotarł do niewielkiego klejnociku rozkoszy. Wampirzyca poczuła jak czuły język kochanka smaga jej łechtaczkę. Sophie jęknęła i rozchyliła nogi. Elliot był taki czuły. To było, aż odrobinę dziwne. Nie było w nim śladu zachłanności Andre lub Martina. Jego gorący język rozpalał jej martwe wnętrze. Chciała go i czuła że jej ciało chce naprzeć na jego język.

- Eliott… więcej. - Szepnęła, zaciskając dłoń na jego włosach. A on zaczął ją ssać tak rozkosznie i lubieżnie zarazem. Jego silne ramiona były teraz jej podnóżkiem, a męskie dłonie raz za razem pieściły zgrabne nogi wampirzycy, nie bacząc nawet na jej blizny. Elliot posłusznie spełniał wolę swej kochanki, wodząc językiem wzdłuż kwiatu jej kobiecości. Delikatnie wnikając weń, by po chwili znów zająć się maleńką perełką. Był doskonały w tym i jakże inny od drapieżnego Martina. A jednak, gdy Sophie dochodziła, oczami wyobraźni zobaczyła właśnie charakterystyczną blond czuprynę, pochylającą się nad jej łonem. Poczuła jak w jej oczach zbierają się łzy. Czy już zawsze będzie tak? Czy zawsze będzie myśleć o tym cholernym kanarku. Jęknęła z rozkoszy. Eliott był tak dobry, czuły. Czemu nie mógł zawładnąć jej głową?
- Wejdź we mnie. - Wyszeptała cicho. - Proszę.

Nie wahał się, spełnił jej prośbę, zanurzając się w niej kilkoma mocnymi pchnięciami. Patrzył teraz na nią zamglonym wzrokiem z góry, z trudem łapiąc oddech.
- Jeśli chcesz... napij się ze mnie... dłużej nie wytrzymam... jesteś zbyt kusząca... - wysapał nabierając coraz szybszego i mocnego tempa.
Gdy w nią wszedł, Sophie prawie krzyknęła. To było takie inne. Elliott rozpalał jej wnętrze. Czuła jak jego nabrzmiały członek pulsuje w jej wnętrzu. Był taki pełen krwi… czuła jak powoli narasta w niej głód.
Patrzyła w jego zamglone oczy. Nie powinna z niego pić… należał do Andre. Przyciągnęła go do siebie i powoli ze smakiem przesunęła językiem po jego szyi. Czuła jego podniecenie. Zapach jego krwi. Ucałowała rozpaloną skórę mężczyzny, czując jak jej własne kły wysuwają się. Tylko trochę… docisnęła go do siebie nogami, jednocześnie zanurzając w nim kły.
Czuła jak jej ciało przeżywa cudowny impuls. Jak jego krew zaczyna krążyć w jej ciele. Upiła mały łyk i zalizała rany, całując czule miejsce gdzie się wgryzła. Ten mały łyk wystarczył, by Elliot krzyknął i odpłynął wraz z prądem uniesienia. Czuła jak jego gorące soki rozkoszy wypełniają jej ciało podobnie, jak zrobiła to jego krew. Po chwili mężczyzna opadł na niej ciało i przytulił do siebie, gładząc jej włosy.

- Przepraszam... - szepnął cicho do jej ucha, całując je leciutko.
- Za co? - Sophie wtuliła się w niego. - To było bardzo przyjemne.
- Skończyłem tak szybko jakbym miał 10 lat mniej. - zaśmiał się nieco zażenowany, tuląc ją do siebie.
- Było wspaniale. - Ucałowała go i przytuliła policzek do jego piersi. - Noc jeszcze młoda, możemy zaraz to powtórzyć.
- A jak poczuję presję i zamknę się w sobie? - zapytał Elliot, wąchając jej włosy.

Słyszała jego bicie serca. Całowała go delikatnie, ciesząc usta jego rozgrzanym ciałem.
- Zabrałabym cię z sobą. - wyszeptała bardzo cicho, między pocałunkami.
- Hm? Dokądś się wybierasz? - mężczyzna wydawał się zaniepokojony. Spojrzał na nią teraz uważnie - To dlatego... przyszłaś?

Sophie uśmiechnęła się.
- Mogłeś nie zwrócić uwagi, ale wspomniałam na początku. Wyjeżdżam jutro. - Spoważniała ale nie przestała przesuwać dłoni po jego ciele. Czuła, że znów jest odsuwana i bolało ją to. Chciałaby być tak obojętna jak przed służą u Andre. - Tym razem Wyspy Owcze i nie, nie dlatego przyszłam. - Wtuliła się w pierś Eliotta. Mężczyzna odgarnął jej włosy i pocałował namiętnie. Najwyraźniej jednak nie czuł takiej presji, by nie mieć ochoty na powtórkę.
- Szybko wrócisz. Nie martw się. - pocieszył ją. - Powiedz na co masz ochotę. Ta noc jest twoja.

Jeśli w ogóle wróci… zabójca, który niepokoi wampiry. Szykowały się dla niej bardzo trudne, ale i interesujące łowy.
- Byś mnie wypieścił na tyle, bym nie miała ochoty na seks przez cały mój “krótki” wyjazd. - Jej dłoń zsunęła się i zacisnęła na jego penisie. - Co ty na to?
- Lubię jak jesteś taka bezpośrednia... - zamruczał, przewracając się na nią. Kiedy ich wargi ponownie złączyły się w pocałunku, a języki odnalazły siebie, Sophie poczuła jak Elliot ponownie w nią wchodzi. Tym razem bez gry wstępnej, wykorzystując ślady rozkoszy, które pozostawili poprzednim razem. Jęknęła wprost w jego usta, starając się nie przerywać pocałunku. Oplotła go nogami, jednocześnie opierając ręce na jego ramionach. Jej ciało, które nawet nie zdążyło ostygnąć po ostatnim seksie, powitało go z przyjemnością. Jej mięśnie zacisnęły się na nim, sprawiając że jeszcze dokładniej czuła każda jego nierówność.
- Sikorko... - usłyszała słodki szept kochanka w uchu, gdy brał ją coraz bardziej pożądliwie.

Otworzyła szeroko oczy i chwyciła twarz Eliotta, odsuwając ją od siebie.
- Nie… nie mów tak do mnie. - W jej głosie pojawiło się lekkie drżenie. - Proszę.
- Ale jak? - mężczyzna szczerze się zdziwił - Nie mogę mówić “Sophie”?
- Użyłeś słowa “Sikorka”... - Sophie oparła głowę o jego ramię. To nie był Martin… to nie mógł być Martin. - Wybacz… musiałam się przesłyszeć.
Czuł, że wampirzyca zacisnęła na nim dłonie, jej nogi docisnęły gom zagłębiając jego penisa w jej wnętrzu. Mógłby przysiądz, że Sophie zadrżała.
- Weź mnie mocno, błagam. - Jej głos drżał. Chciała już zapomnieć. O Martinie, o Andre… o tych cholernie zachłannych mężczyznach.

Elliot jednak wyszedł z niej i usiadł na brzegu łóżka.
- On tak do ciebie mówił, prawda? - zapytał, lecz nie czekał na odpowiedź - To nie jest dobry sposób Sophie. Nie chcę być... zastępstwem.
- Nie jesteś zastępstwem. - Sophie ułożyła głowę na jego nodze. Jej ciało było rozpalone, chciało spełnienia. Jednak nie mogła… nie chciała naciskać na Elliota. - Już myślałam, że zapomniałam, naprawę. Nie wiem czemu to tak nagle wraca.

Mężczyzna jednak nie wydawał się przekonany. Podtrzymał jej głowę delikatnie i wstał. Podszedł do okna. Stał tam chwilę, odwrócony do niej umięśnionymi, połyskującymi jeszcze od potu plecami.
- Myślę, że powinnaś już iść, Sophie. - powiedział cicho.
- Eh… nawet ty musisz mi to robić. - Sophie przyglądała się jego plecom. - Jeśli mi powiesz, że nie chcesz mnie tu widzieć, to wyjdę. Jednak przyszłam tu bo chciałam pogadać z tobą i poczuć twój dotyk, a nie by ktoś dotykał mnie zamiast Martina. - To imię ciężko przeszło jej przez gardło. Usiadła na łóżku, cały czas wpatrując się w plecy ochroniarza. Eliott był jej bliski, mimo wszystko nadal czuła, że jest jej partnerem.

Obrócił się i spojrzał na nią. Westchnął ciężko.
- Sophie, nie jestem jak Andre, nie mam dla ciebie żadnej błyskotliwej odpowiedzi, przypowieści czy nawet mądrego cytatu. Jestem prostym żołnierzem. Po prostu czuję, że to co robisz jest nie w porządku. Wobec mnie... i wobec siebie.
- Nie chcę byś był jak Andre i nie chcę byś dawał mi mądre cytaty. - Wampirzyca usiadła po turecku na jego łóżku i spojrzała mu prosto w oczy. - Powiedziałeś mi kiedyś, że jesteś moim partnerem i że jak będę potrzebowała rozmowy, wsparcia to mi jej udzielisz. - Powstrzymała się by nie odwrócić wzroku. - Ja wiem, że tego potrzebuję, jeśli jednak jest to nie w porządku wobec ciebie to mi wyjaśnij czemu. Wybacz ale też jestem tylko prostym żołnierzem.
- Wtedy, gdy to mówiłem, byłaś człowiekiem, Sophie. - odpowiedział krótko, patrząc na nią z udręką a jednocześnie jakimś uporem.

Wampirzyca wstała i zaczęła się ubierać.
- Szkoda że już nie jestem tak nieczuła jak gdy byłam człowiekiem. - Sophie stanęła w samych spodniach. - Czemu jest to nie w porządku?

Przyglądał się jej, ale nie powstrzymywał. Sam pozostawał nagi, oparty o parapet okna.
- Kiedy umiera ktoś bliski, to ludzie popadają w żałobę. I to jest normalne. Skoro wydaje ci się, że mówię do ciebie tak, jak on mówił, to znaczy, że twoja żałoba trwa. I to też normalne. Nie powinnaś z tym walczyć. Pogadać możemy zawsze. Nie musieliśmy jednak iść do łóżka. W sumie to teraz żałuję. Wiesz... marzyłem o tobie. I kiedy to marzenie się spełniło... wiem, że wciąż nie byłaś w 100% moja.
- Wiesz… gdy byłam ghulem Andre też nie mogłam być w 100% twoja. - Sophie założyła stanik i koszulkę. Przysiadła na łóżku by założyć buty. - Już nie pamiętam jak to jest, gdy wampirza krew nie steruje takimi emocjami. Dałam ci tyle ile ze mnie pozostało.
- Wybacz. Po prostu... chciałbym czegoś więcej. A wiem, że tego nie dostanę. - ostatnie zdanie Elliot powiedział prawie szeptem, lecz wampirzy zmysł słuchu i tak bez trudu wyłowił słowa.

Sophie przyglądała mu się dłuższą chwilę. Zagarnęła swoją kurtkę i podeszła do niego.
- Bardzo bym chciała choćby móc zadecydować ile mogę dać. Ale jakoś nikt mi nie chce na to pozwolić. - Uśmiechnęła się. - Całusa na pożegnanie dostanę? - Nastawiła policzek.
Mężczyzna spojrzał jej ze smutkiem w oczy. Delikatnie pogładził nadstawiony policzek.
- Wracaj szybko. - powiedział, po czym ostrożnie ucałował jej usta.
Oddała pocałunek po czym odsunęła się i narzuciła kurtkę.
- Postaram się wrócić dopiero gdy będę z siebie zadowolona. Może to chwilkę zająć. Dbaj o siebie, dobrze?
- Ty również. Będę czekał.

Sophie tylko uśmiechnęła się i opuściła pokój ochroniarza. Wróciła do siebie i zabrała się za pakowanie ciuchów. Rozmowa i seks pomogły. Oderwała się od tego wszystkiego. Co by Elliott nie myślał, ona starała się skupiać tylko na nim.
 
Aiko jest offline