Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2017, 06:27   #79
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Grecja, Ateny, 31 stycznia 2017 roku, wczesne popołudnie

Theo odłożył książkę którą męczył w tej chwili na bok i podniósł się z łóżka. Miał na sobie typowy szpitalny strój, klapki i szlafrok. W kilku krokach pokonał dzielący go do odwiedzających dystans i wyciągnął w kierunku kobiety dłoń.
- Dzień dobry. Niezwykle miło mi panią spotkać. Życzy sobie pani żebym się do pani zwracał po kryptonimie, czy też będzie mi dane poznać pani imię?

- Witam - uśmiechnęła się miło Obdarzona i lekko ścisnęła mu dłoń. Kobieta była ubrana niczym profesjonalna bizneswoman w grafitowy kostium z długimi spodniami, o ton ciemniejszą podkreślającą jej szczupłą sylwetkę marynarką oraz buty na niewielkim obcasie. Kalipso spojrzała na Bootha i gestem głowy dała mu znać by zostawił ją samą z "megalomanem" jak to zwykło się nazywać potocznie Theo, za jego plecami.
- Mam swoje powody by pozostawać pod kryptonimem. Ale kto wie jak nasza znajomość się rozwinie? - powiedziała uprzejmym tonem i mijając go, podeszła do jego łóżka, przy którym przysiadła. - Proszę mi opowiedzieć o sobie, panie Theodorze - poprosiła spoglądając na niego swoimi dużymi błękitnymi oczami.

Mężczyzna zdjął z taboretu stojącego przy łóżku stertę książek, sam zaś usiadł na brzegu wspomnianego łóżka.
- Proszę. Od czego by tu zacząć… Niewątpliwie czytała pani raporty? - spytał szukając w oczach kobiety potwierdzenia - Cóż, “obudziłem” się pierwszego stycznia bieżącego roku na pustyni w Arabii Saudyjskiej, z dziurą w pamięci i bez żadnych ubrań. Nie wiedziałem niczego na swój temat. Żadnego imienia, żadnych wspomnień. Bezpośrednio przy mnie leżała kamienna tablica z wyrytymi na niej słowami “Nazywam się Theo”. Pismo było moje, musiałem więc wiedzieć że stracę pamięć, albo to przypuszczać. Poza tym… Ciężko mi cokolwiek więcej o sobie powiedzieć, bo sam nic nie wiem. Zastanawiałem się też nad tym czy posługiwanie się którymś z języków które znam nie przychodzi mi łatwiej, co mogłoby sugerować moją narodowość, ale niestety wszystkie są “równe”. - Theodor westchnął lekko. - Czasami niektóre miejsca wydają mi się znajome. Innym razem doświadczam “wizji”, może drobnych fragmentów mojej przyszłości, a może wymysłów mojego umysłu i to one skierowały mnie tutaj. I to w zasadzie wszystko.

Kalipso słuchała go uważnie. Po jej minie można było nawet poznać zainteresowanie.
- To brzmi jak całkiem udany sylwester - odparła mu z przyjaznym uśmiechem. Zaraz jednak spoważniała. - Może mi pan powiedzieć co pan rozumie przez określenie "nieparzysty" Obdarzony? - zapytała, lekko przekrzywiając głowę. Jej angielski, choć był perfekcyjny i mówiła w nim swobodnie to jednak posiadał dziwny akcent.

- Obdarzony z unikalną mocą, nie mającą swojego bezpośredniego odpowiednika wśród innych Obdarzonych. Macie bez wątpienia osobę z apoteozą jasnego kryształu, mocą Światła, wśród osób z ciemnymi na pewno jest ktoś z mocą Ciemności. W pewnym sensie są to dwie strony tej samej monety, ale jednak moce się znacznie różnią, nie są bliźniacze. - po jego głosie nie było czuć niepewności, ale wewnętrznie nie był aż tak pewien swojej wiedzy.

Obdarzona uniosła brew, ale w ostatniej chwili próbowała skryć zaskoczenie jego konkluzją. Zupełnie jakby sama nigdy nie spojrzała na tą kwestię w ten sposób. Chwilę milczała zastanawiając się nad jego słowami albo też nad własnymi myślami.
- Więc zgłosił się pan do SPdO z nadzieją, że po kontakcie z nimi dowie się pan coś o swoich personaliach, zgadza się? - kobieta zmieniła temat i po raz pierwszy od wejścia do pokoju Theo, spojrzała na trzymany w ręku tablet, którego ekran rozświetlił się po wczytaniu jej linii papilarnej. - Wspomniał też pan, że pana rzeczy znajdują się na dnie akwenu wodnego, który jest objęty ochroną, tak? - mówiła spokojnym tonem, który nie przejawiał żadnych przesłanek by kobieta uważała go za oszusta.

- Dokładnie tak. - potwierdził - Z tym że te rzeczy… hmm… Mam “wrażenie” że tam jest coś mojego, ale nie mam zielonego pojęcia co to jest. Mam nadzieję że rozumie pani, operowanie na uczuciach i wizjach nie jest najlepszą metodą postępowania, ale nie mam niczego innego.

Kalipso skinęła mu głową i coś włączyła na swoim tablecie. Chwilę się w niego przypatrywała.
- "Kontrola własnego metabolizmu" - zacytowała kobieta. - To dosyć... Przyziemna moc jak na “nieparzystego” Obdarzonego, nie sądzi pan? - gdy to powiedziała wbiła w niego spojrzenie, uśmiechając się dość wymownie.

Theo zaśmiał się lekko.
- Zależy od wykorzystania. Ta kontrola rozciąga się na wszystkie czynności organizmu, w tym funkcje mózgu. Powiedzmy że jestem w stanie opanować w ciągu godzin coś co innym zajmuje lata, pod warunkiem że jestem w formie zbroi oczywiście. Jaki by tu dać przykład… Wcześniej wspominałem o językach jakie znam. Znam wszystkie. Niech mnie pani sprawdzi.

Obdarzona uśmiechnęła się z wyraźnym rozbawieniem.
- W jaki sposób dostał się pan bez dokumentów z miejsca, które wskazał pan jako miejsce obudzenia się, do miejsca, w którym został pan przejęty przez SPdO? - znów ucięła temat i przeszła do kolejnego. - A to wszystko bez dokumentów - uśmiech kobiety poszerzył się.

- Część drogi pokonałem o własnych siłach, część z rosyjskimi najemnikami, ostatni fragment pokonałem na promie. - odpowiedział uczciwie.

- Skąd zdobył pan na to środki, skoro obudził się pan nagi na pustyni? - ciągnęła dalej.

- Faktycznie nie doprecyzowałem. Obudziłem się nagi, ale przy mnie leżały buty i pustynny płaszcz. Niezbyt daleko byli ludzie którzy udzielili mi pomocy. To stary arabski zwyczaj, nieznajomemu spotkanemu na pustyni należy udzielić wszelkiej możliwej pomocy w dotarciu do bezpieczeństwa.

- Czyli w skład tej arabskiej gościnności - Kalipso nieco zmrużyła oczy, po raz pierwszy wykazując niedowierzanie. - Wchodzi fundowanie nieznajomemu podróży z rosyjskimi najemnikami i bilet na prom, tak?

- Jeśli uratuje im się życie, to jak najbardziej. - swoim tonem głosu wyraźnie dał do zrozumienia że ucina temat.

- Panie Theodorze - kobieta westchnęła cicho. - Zadaję te pytania by pozbyć się niespójności. By wykluczyć założenie niektórych moich współpracowników jakoby pana amnezja nie była prawdziwa. By po analizie pana sytuacji móc panu pomóc. Jeśli ja mam panu pomóc, po potrzebuje solidnych podstaw by, choćby mój wniosek o delegację nie został uznany za próbę wyrwania się zza biurka dla udania na Grecką wyspę, tudzież marnowanie moich mocy, gdy bardziej przydatne są w innej części świata - powiedziała szczerze na czym stoją. - Wie pan całkiem sporo. A to w połączeniu z brakiem rejestracji... - cmoknęła i nieznacznie pokręciła głową na znak, że nie świadczy to na jego korzyść.

Mężczyzna odetchnął lekko.
- Przepraszam, zobowiązałem się że nie wyjawię tożsamości tych osób. Wiele im zawdzięczam i zdaję sobie sprawę z tego że mogłyby być pociągnięte do odpowiedzialności karnej za niezgłoszenie spotkania z niezarejestrowanym Obdarzonym. Dość powiedzieć że zostały zaatakowane przez osoby wyposażone w broń palną, a ja… wkroczyłem do akcji. Czy mogę odpowiedzieć na jakieś inne pytania?

Kolejne westchnięcie opuściło usta kobiety.
- Dobrze... - Kalipso chwilę się zamyśliła, rozglądając po pokoju. - A teraz proszę się postawić na moim miejscu. Jak pan wie życie Obdarzonego nie jest usłane różami. Na tą chwilę, nawet jeśli wykluczymy pana przynależność czy jakiekolwiek powiązanie z organizacją nazywaną Mrokiem to pozostaje jeszcze jedna kwestia - kobieta wyłączyła tablet i położyła go na stoliku przy łóżku. Splotła swoje dłonie i wbiła spojrzenie w Theo. - Ja naprawdę chcę wierzyć, że nie ma pan z nimi nic wspólnego - wyznała. - Jednakże... Rosyjscy najemnicy, pomoc w przekraczaniu granic między państwami, finansowanie całej podróży - pokręciła głową. - Jest duże zagrożenie, że owi pana... Wybawcy... Już mają dużo na sumieniu. Prosił pan specyficznie o kogoś z żywiołem wody. Akurat tak się składa, że jest to żywioł, który bardzo dawno temu stracili, a czego po dziś dzień Mrok nie może przeboleć. Próby wywabienia konkretnych członków Światła nie są niczym niezwykłym niestety. Tak samo jak metody manipulowania postronnymi Obdarzonymi, by za ich pośrednictwem osiągnąć zamierzony przez siebie cel - spojrzenie Kalipso zrobiło się poważne, jakby mówiła o czymś z czym ma do czynienia na co dzień. - Dlatego musimy minimalizować ryzyko. Dlatego zadaję te pytania i proszę o szczere odpowiedzi.

Theo zamilkł analizując słowa Eriki. W końcu profesor nie miał sam z siebie nic przeciwko wyjawnianiu jego zaangażowania. Obiecał mu też że da mu znać jeśli Światło zgodzi się im pomóc.
- To była ekspedycja archeologiczna, prowadzona przez profesora Massashiego w dolinie Neyran. Uratowałem życie jemu i jego studentom. Wspominał że nie ma najlepszych standingów ze Światłem z powodu swoich badań. Czy jest pani usatysfakcjonowana odpowiedzią? - spytał z drobną nutką goryczy w głosie. Ten cały plan ze Światłem był jedną wielką pomyłką.

Kobieta zdawała się być niewzruszona na poirytowanie Theo.
- Dziękuję, sprawdzimy tą osobę - odparła uprzejmym tonem. - Czy ten profesor wspominał jakiego to gatunku miał złe doświadczenia ze Światłem? - zapytała.

- Jest historykiem i lansuje teorię że Obdarzeni pojawili się w historii ludzkości wiele lat przed tym co jest powszechnie uważane za prawdziwe. - odparł - Chyba próbował kiedyś prosić was o pomoc w czymś co spotkało się z odmową.

Kalipso wyraźnie zainteresowała się.
- To... Interesujące - stwierdziła, jakby w ostatniej chwili wzbroniła się przed wyrażeniem pełnego zdania na ten temat. - Dobrze więc, przejdźmy do pana mocy - kobieta założyła nogę na nogę. - Wspominał pan o wizjach i przeczuciach. Czy one objawiały się w postaci zbroi czy również w ludzkiej?

- W obydwu formach. W zbroi przydarzało mi się jak na razie to tylko po zabiciu innego Obdarzonego. W formie ludzkiej w różnych miejscach, ale jeszcze nie zdarzyło się żeby wizja wyzwoliła się w reakcji na widok kogoś. Tylko czegoś. - wyjaśnił - I jeśli mogę spytać… W wyniku mojej ostatniej potyczki umarł ktoś oprócz jednego z funkcjonariuszy SPdO? - zmienił temat.

- Yhym - pokiwała głową na pierwszą jego odpowiedź. Na pytanie natomiast nie odpowiedziała od razu. - Chyba nikt poza nim, ale sprawdzę - mówiąc to sięgnęła po tablet i zaczęła w jego zasobach szukać odpowiedzi. - W każdym razie... Jak tylko skontaktujemy się z panem profesorem i prześwietlimy go, to jak wszystko będzie w porządku to myślę że niedługo będziemy mogli coś zadziałać - dodała kierując do Theo przyjazny uśmiech. - Liczę że będzie to jakieś dwa do trzech dni - doprecyzowała.

- Rozumiem. Mogę podać jego prywatny numer telefonu. Najlepiej by było gdybym sam zadzwonił i go o naszej rozmowie poinformował, ale pewnie nie mogę tego zrobić z powodów bezpieczeństwa? - ni to spytał, ni to stwierdził, ale nie sprawiał przy tym wrażenia złego - Możecie mnie przynajmniej gdzieś przenieść? Albo zezwolić mi na wychodzenie pod “opieką” na świeże powietrze? Powiem szczerze, że tydzień spędzony w jednym małym pomieszczeniu z książkami które czytałem już wielokrotnie nie należy do najbardziej produktywnych.

- Tak to będzie pomocne gdy przekaże nam pan jego numer - skinęła głową. - Niestety jak sam pan zauważył nie możemy pozwolić na dokonanie kontaktu nim my tego człowieka nie sprawdzimy - przyznała. - Rozumiem jednak pana sytuację, więc spróbuję znaleźć dla pana ciekawsze miejsce do przebywania - uśmiechnęła się uprzejmie. - Ale na tą chwilę to mogę na pewno załatwić panu tablet z dostępem do sieci - zaproponowała.

- Byłbym wdzięczny. - skinął kobiecie głową - Czy ma pani jeszcze jakieś pytania?

- Na tą chwilę to wszystko - Kalipso wstała ze swojego miejsca. - Ah, prawie bym zapomniała. W incydencie w którym brał pan udział było wielu rannych, ale nikt poza funkcjonariuszem SPdO nie stracił życia.

- Przynajmniej tyle. Dziękuję bardzo. - odparł i podniósł się z łóżka - Jeszcze jedno, jak wygląda proces rejestracji?

- Hymmm, tak dawno się rejestrowałam, że w sumie to nie pamiętam za dokładnie - odparła w zamyśleniu. - Na pewno dokładnie opiszą twój kryształ, wymierzą go, obfotografują. Do tego pobiorą odciski palców, twoje dane osobowe... Których to nie masz, więc pewnie dostaniesz jakieś nowe - wzruszyła ramionami. - Venom przyniesie ci tablet - dodała zaraz.

- Ok, a potem? Jakieś obowiązkowe treningi? Ewaluacja psychologiczna? Test mocy? - drążył temat.

- To na pewno. Trzeba sprawdzić twoje możliwości dla bezpieczeństwa twojego i otoczenia - odpowiedziała.

- I jak będzie się to odbywać? Macie jakąś placówkę w której będziecie mnie sprawdzać? Ile czasu to typowo zajmuje? Mam nadzieję że nie brzmię na zbytnio zniecierpliwionego?

- Tylko odrobinę - odparła z rozbawieniem. - Tu na miejscu to zrobimy. Jak dostaniesz zgodę od lekarzy na przemianę. Serio nie polecam przemiany jeśli lekarz tego nie zaleca - dodała z powagą.

- Wiem jak to działa. Można się nabawić solidnej fobii, spazmów mięśniowych, albo bólów neuropatycznych w ludzkiej postaci. - wylał z siebie te informacje, starając się udowodnić że w pełni wie jakie są zagrożenia - W mojej subiektywnej opinii jestem gotowy, może posłałaby pani po lekarza i mielibyśmy to za sobą?

Kalipso spojrzała na Theo z politowaniem.
- Pana subiektywna opinia oparta jest na odczuciu bycia pod wpływem całkiem sporej dawki środków przeciwbólowych - powiedziała starając się nie brzmieć jakby go pouczała. - Lekarz nakazał jeszcze tydzień wypoczynku.

Theo westchnął rozdzierająco, niczym średniowieczny chłop zmuszony do pracy na polu swojego pana w niedzielę. Albo korposzczur zostający w pracy po godzinach za darmo “bo mamy bardzo ważny project w target audience i musi być gotowy na yesterday”.
- Odstawiono mnie od środków przeciwbólowych pod koniec pierwszego dnia pobytu. Wtedy niemal z bólu się przemieniłem, ale powstrzymała mnie świadomość konsekwencji. - odparł - Zresztą w drodze od Arabii do Grecji niestety byłem zmuszony walczyć o życie z innym Obdarzonym i bez problemu przybrałem postać zbroi po tygodniu, a byłem w gorszym stanie niż teraz i bez tak dobrej opieki medycznej.

Kobieta przyglądała mu się jakby był czterolatkiem, który stara się jej wmówić, że jest już dorosły i może sam o sobie decydować. Pokręciła lekko głową.
- Nie mam w zwyczaju wchodzić komuś w kompetencje, więc nie zamierzam się spierać co do zaleceń lekarza - jasno dała mu do zrozumienia, że jego megalomańskie tłumaczenia na nic mu się zdadzą. - Dobrze, jeszcze tylko jedno pytanie. Na swojej drodze od miejsca gdzie sięga pana pierwsze wspomnienie, do Grecji spotkał pan dwóch wrogich Obdarzonych. Czy ekspedycja profesora też była zaatakowana przez Obdarzonego? Bo wspomniał pan, że byli zagrożeni.

- Czas nie jest nieograniczonym zasobem, ale rozumiem. Pewnie musi mieć pani papiery na to wszystko. - zatoczył ręką koło, wskazując siebie i salę w której był, tłumiąc przy tym irytację. - Wracając do pani pytania. Spotkałem jednego Obdarzonego, to było na posterunku kontrolnym w Iraku. Wcześniej… Obóz profesora został zaatakowany przez zwykłych ludzi. Postrzelili jednego z doktorantów, jak rzuciłem się żeby zatrzymać krwawienie zaczęli strzelać do mnie i wtedy się przemieniłem. - Theo westchnął - Nie chciałem tego robić, ale nie miałem innej alternatywy.

Kalipso zbyła jego utyskiwanie na temat straty czasu i sugestie, że okłamuje go co do jego stanu zdrowia. Najwidoczniej musiała uznać, że wchodzenie w pewne dyskusje było bezcelowe.
- Tam w Arabii, pierwszego stycznia, ile miał pan mocy gdy się przemienił by pomóc profesorowi? - kobieta pociągnęła ten temat.

- Jedną. - odparł - I w zasadzie nie wiedziałem że jestem Obdarzonym. Ta informacja “pojawiła się” w moim umyśle dopiero jak się przemieniłem.

- A w tej chwili ile mocy pan ma?

- Trzy.

Pokiwała głową w zamyśleniu.
- Jak tylko przyjdzie na to czas to zaaranżuję dla pana miejsce do przemiany. Na tą chwilę proszę wypoczywać. Booth za chwilę przyniesie panu urządzenie z dostępem do internetu - stwierdziła i wyglądało na to, że już nie miała więcej pytań.

- Rozumiem. Dziękuję bardzo. - odpowiedział i ruszył w kierunku drzwi aby wypuścić kobietę.

- Gdyby jeszcze chciał pan o czymś ze mną porozmawiać to będę się starać znaleźć dla pana czas - stwierdziła po czym skinęła do niego głową i wyszła z pokoju.

***

Zostawiony samemu sobie Theodor zajął miejsce na swoim łóżku. Jeszcze raz przejrzał zgromadzone książki. Niczego nowego się z nich nie dowiedział, miał tylko uczucie strasznego deja vu gdy je czytał. Czuł się jakby był obecny w tych mitach, jakby to o nim były niektóre z tych historii, ale to uczucie zawsze mu uciekało gdy próbował się na nich skupić. Czy faktycznie był tak przedwieczny? Czy były to tylko majaki jego umysłu? Czy był tylko zadufanym w sobie dupkiem?

Westchnął i odłożył książki na taboret, które zajmowały zanim Kalipso postanowiła go odwiedzić. Kobieta zrobiła na nim wrażenie osoby profesjonalnej i dość twardo stąpającej po ziemi. Była też przy tym wyjątkowo irytująca, pytała go o duperele które z jego perspektywy nie miały najmniejszego znaczenia i wyraźnie traktowała go protekcjonalnie. Z drugiej strony ciężko było jej się dziwić. Był obcym Obdarzonym, ledwo trójką i w dodatku z “niezbyt imponującą” mocą podstawową. Czymże był przy niej, powierniczce żywiołu, zapewne czwórce, albo piątce, nadzorującą na cały kontynent, to jest Europę, kolebkę współczesnej cywilizacji? Fakt był też taki że sam zachowywał się niezbyt… Dyplomatycznie. Powinien był rozegrać to inaczej, pojechać po linii empatii i zagubienia w otaczającym go świecie, szukającego jakiegoś autorytetu który postawi rzeczywistość do pionu. Zamiast tego wyszedł na totalnego dupka.

Zgłoszenie się do Światła było błędem, co przypominał sobie po raz któryś w tym tygodniu. Tracił tylko czas, mógł zostawić temat Stymfalii na później, zamiast tego szukać wskazówek w innych miejscach. Nagle Theo uderzył się otwartą dłonią w czoło. Czemu nie pomyślał o tym wcześniej? Jak dotąd wszystkie miejsca które były z nim powiązane miały jeden wspólny motyw, piramidy. W grecji też były takie struktury, ale wszystkie były na małym obszarze. Piramidy z Argolis. Podekscytowany zaczął chodzić po pokoju. Czuł że to będzie odpowiednie miejsce i nie mógł się doczekać aż go puszczą samopas. Budowle te miały jeden zasadniczy plus, niczego w nich nie było i mimo że klasyfikowały się jako zabytki to turyści przybywali tam tylko w ostateczności. W gruncie rzeczy budowle te wyglądały jak stożkowata sterta kamieni, daleko im było do piękna Partenonu. Dodatkowo o tej porze roku istniała spora szansa że będzie jedyną osobą na miejscu, a to dawało mu spore możliwości… Mógł cofnąć budowle do świeżego stanu, bez obawy o innych ludzi, czy wścibskie oczy Światła. Zaśmiał się niczym dwulatek który dostał nową zabawkę i na powrót usiadł na łóżku. Wyciągnął ze sterty książek monografię o Teotihuacan i zapadł w lekturę, ale tak naprawdę czekał tylko aż Venom przyniesie mu tablet. Chciał zobaczyć zdjęcia interesujących go piramid.
 

Ostatnio edytowane przez Zaalaos : 05-04-2017 o 14:22.
Zaalaos jest offline