Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2017, 21:52   #115
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Zemsta wiła się wściekle i wydała nawet nieartykułowany dźwięk, kiedy magus chwycił ją i szarpnął do siebie. Nawet nie tyle z bólu (który odzczuwało przecież każde zwierzę posiadające żywe jeszcze ciało) co ze sprzeciwu na ograniczenie swojej wolności - niemocy przezwyciężenia siły jaka ją spętała. Jednak umysł Zemsty działał w jednym kierunku i natychmiast zrozumiała słowa Otchłani na własny sposób.
- Le Monde… ! - bardziej wyszczekała niż wysyczała, przez zaciśnięte usta. Obrazy w nigdy nie odpoczywającym umyśle kobiety, zaczęły układać się w przyczynowo skutkowy ciąg. Poruszała się jego śladem, próbował przekroczyć mur, na razie mu się nie udało…
I się nie uda.
Magus wydał z siebie coś zbliżonego do warknięcia.
- Lhaaa Moheee? - próbował powtórzyć imię, które Zemsta zdążyła tak znienawidzić, o ile jeszcze tliły się w niej jakieś uczucia.
Arya obserwowała rozgrywająca się przed sobą scenę, jakby była jej widzem. Kim była kobieta... kim był magus, który znał przepowiednie o niej... a może wyczytał ją teraz z oczy Iskry? Coś w tym mężczyźnie wydawało się znajomego. Coś... chciało o sobie przypomnieć, jakby wyrywając się z jej wnętrza, lecz wciąż spadało, zbyt słabe, aby się przedostać. Kobieta oparła dłoń na ramieniu Rewolwerowca.
- Jeszcze nie... - powiedziała cicho. Ten spektakl wciąż się rozgrywał. Kule zagrają. Zawsze grały. Ale jeszcze nie w tym akcie.
Czekała więc, jak i robił to Ahab. Tymczasem ciemność zamykała się wokół nich coraz szczelniej. Mrok przypominał teraz kopułę, w której wnętrzu się znaleźli. Możnaby pomyśleć, że magus przyniósł ze sobą fragment Otchłani.
Iskra czujnie obserwowała tegoż. Przez jego twarz przebiegała seria stale zmieniających się grymasów. Raz wyrażały one obraz głębokiego bólu, aby chwilę później przyodziać maskę wściekłej furii.

W głowie Zemsty panował mętlik. Dziwne obraz przewijały się w jej głowie.
W jednym z nich kobieca postać obracała się powoli pod żyrandolem. Konopny sznur skręcił jej kark, przez co skierowała głowę pod nienaturalnym kątem.
- No, to wygraliśmy Henry - powiedział ktoś obok i zaniósł się gromkim śmiechem.
Zamrugała oczami. Magus. To on…
Kolejna scena. Mały chłopiec patrzył na nią dziwnie zafascynowany.
- Pani nie jest zła - powiedział z ufnością, na jaką mogą zdobyć się tylko dzieci.

Arya widziała że nieznajoma odpływa. Źrenice uciekły jej do góry, oczy zaszły bielmem. Czerń spowijała ich już zewsząd, niemal czuła ją na własnych członkach. Jeszcze chwila, a miała stracić ze wzroku magusa oraz pochwyconą przezeń kobietę, choć stali parę kroków obok.

Jad popłyną z jej oczu.
A może jednak była to jeszcze łza?
Odchyliła głowę do tyłu po czym z impetem posłała czoło na spotkanie twarzy magusa. W tym samym momencie, jej bucior pofrunął ku jego kroczu.
- Led… Jestem Led… - starała się oddzielić w myślach własny głos od stada przekrzykujących się demonów.
Ten, który teraz stał się jej oponentem, wygiął ciało w łuk. Nie zakrzyknął jednak, ani nie okazał innego symptomu bólu. Wciąż ściskał ją i robił to tak mocno, że krew zaczęła odpływać z rąk Zemsty. Tymczasem kobietę opuszczały już siły. Ledwie zorientowała się, że wylądowała na kolanach. Skroń uderzała rytmicznym pulsem, przez jej ciało przebiegały silne dreszcze.
Podniosła z trudem głowę. Widziała już tylko magusa, który stał przed nią na tle utkanego z nocy całunu. Z każdą chwilą była wobec niego coraz bardziej bezsilna oraz słabsza
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline