Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2017, 22:48   #118
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Kara na takie przedstawienie sytuacji kiwała głową coraz wyraźniej. Zdecydowanie nie chciała wylądować przy studni a widmem takiego losu zauważalnie się przejęła. Zdecydowanie przyjęła to do wiadomości i zestresowana ukorzyła się przed Michą, a ta mogła się jej bardziej przyjrzeć.

Mała blondynka była... niby ładna, acz całkowicie różna od konkretnie zbudowanej cycatej bimbrowniczki. Spod trochę sponiewieranej sukienki kształty Kary ledwie się rysowały. Włosy były właściwie ścięte brzytwą w trochę chaotyczny sposób. Twarz umazana nieco zaschłą krwią. Nie była to ani długowłosa piękność, ani cycata seksbomba, a mimo to była w haremie Marco. Z tego powodu musiała być na nieco przegranej pozycji wśród innych koleżanek, ale wciąż się tam trzymała, więc musiała nauczyć się jakoś radzić.

Robin widząc na co się zanosi, wyszedł z wieży.
Micha kiwnęła głową.

- Dobra, zanosi się dobrze tera uważaj... - kobieta chwyciła żelaznym uściskiem lewy nadgarstek Kary. - Ciebie już chyba i tak wystarczająco jebano w życiu więc spróbuje ci jakoś tego oszczędzić, potem podziękujesz, w pigułach się kiedyś policzymy czy coś - wyjaśniła. - Teraz tak. Moc rozkminisz w desperacji, wiesz jak się ludzie brzytwy łapią czy robią inne głupie rzeczy na przykład... - podrapała się po głowie. - No nie wiem... O! No na przykład modlą się, jakby to miało komuś pomóc, hehe... No ale nic, to my też spróbujemy cię doprowadzić do takiej kaplicy psychicznej. Zaraz zacznę ci łamać paluchy, nie są ci jakoś potrzebne, druty to ty możesz obrabiać a nie na nich robić, na muzykalną też nie wyglądasz to i nie będziesz hehe - próbowała rozładować atmosferę. - Tak ci te kaluchy powykręcam że nawet jeśli ci się kiedyś zrosną to będą wyglądać jak Glucie gluty, panimajesz? No dobra, to lecim... - Micha chwyciła małego palca Kary ale zawahała się jeszcze. - Acha, mała, bo bym zapomniała. Nie ciągaj mnie za włosy czy coś, bo jak ci wykurwie z deńki to ci się pewnie nos posypie a i zęby możesz stracić a to wtedy trochę chujnia z grzybnią będzie, wiesz widziałam parę czaszek kiedyś ze złotymi zębami ale pewnie trza by ci więcej niż jednego wybić żeby tamte pasowały... Ok, gotowa?! - nie czekając na odpowiedź obróciła palec dziewczyny o jakieś 400 stopni.

Ta wrzasnęła i najeżając się chciała wyrwać od Michy swoją rękę. Od razu po tym na twarzy wymalował się ból a na oczach zakręciły się łzy. Dziewczyna zaczęła kajać się przed oprawczynią jak i ograniczać wybuch płaczu.

- O kurwa ale jaja! młoda ale ty masz miałkie kości! Niby na Marcowych jogurtach chowana jesteś no ale jak widać protein z tego nie wyłapałaś... No nic, przynajmniej jak się z bólu osrasz to zapachnie miłością - wzruszyła ramionami i puściła wykręcony palec. Własny przyłożyła wtedy do ust w geście zadumy.

- Hmm… młoda ogarnij się, bo tylko dziewiętnaście nam zostało a potem to wiesz… ripleje będą. Dobra, to dumam, że teraz kciuka ukręcim, co myślisz? Taki ci trochę zostanie małpi chwyt... - to powiedziawszy tak uczyniła.

Blondwłosa ponownie zawyła, lecz teraz bardziej szarpnęła ręką. Ból był wystarczający, by zrezygnowała ze stania w miejscu. Osunęła się na ziemię zwijając się nad pogruchotanymi palcami i sunąc po podłodze uciekała od Michy.

- Proszę... Nie... - przecisnęła zbolałym i zapłakanym głosem.

- Młoda, to ja cię proszę, szukaj musk, coś tam musi być. - Micha wiedziała, że nawet ładne dziewczyny mają mózg, bo widziała jak Marco sprawia, że takowy wylewa się uszami.

Dziewczyna zaczęła kiwać energicznie głową. Z drugiej strony przyparta do muru przyznałaby się do wszystkiego.

- Szlachetni zabierają mi wzrok... Gdy na nich spojrzę... - wydukała w końcu. - Proszę... Nie chcę więcej... Proszę, nie...

- Młoda, teraz sama jesteś eliciarą, czekaj… - Micha z ociąganiem wyciągnęła kawałek piguły i wepchnęła ją Karze do ust. Ta wierzgnęła i wybałuszyła oczy ze strachu. Zanim się zorientowała pigułka trafiła do ust a wtedy było już za późno.

Świat zgniótł się w jej głowie. Płuca zapadły się do środka a kontakt z substancją niemalże ranił. Dziewczyna zwinęła się w niemej konwulsji. Wzrok odpłynął w pustkę. Połamane palce nie robiły na niej już wrażenia. Spięte wszystkie mięśnie naprężyły się a dłonie same zaciskały się na czymkolwiek na co trafiły.

Ku zaskoczeniu... Pigułka dla Kary była torturą i nijak miało się to do wspaniałego stanu haju, ekscytacji, czy płynnego szczęścia.
 
Proxy jest offline