Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-03-2017, 16:40   #111
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Micha

„No i pięknie, kurwa!”

Micha z zadowoleniem patrzyła na zastawiony jedzeniem długi stół w kształcie litery H, stworzony z wielu skrzyń i różnych płyt. Żarcie to jej się naprawdę udało!

[MEDIA]http://i.huffpost.com/gen/2910448/images/n-FRIED-INSECTS-628x314.jpg[/MEDIA]

Oczywiście, najbardziej smakowita i najlepiej urządzona była środkowa część stołu, gdzie siedzieć miał Marco, Bezimienna oraz goście Kapłana. Boki zaś stołu były przeznaczone dla Elity. Większość Dzieci Feniksa znajdowało się już na swoich miejscach. Był Hiro, jego bliźniak Halo, było też kilkunastu innych utalentowanych. Był też Ivan i była Lena, którzy krążyli wokół stołów groźnie, dbając o to, by nikt nie ruszył jedzenia przed pojawieniem się Głosu Feniksa.

Na szczęście wśród Elity raczej nie było szaleńców. Toteż większość zajmowała sobie czas rozmową. Kilku chłopaczków dorwało koło studni jakąś szaraczkę. Wydawała się zresztą całkiem chętna, zważywszy na to, że chłopaki mieli gest i dali jej ćwiartkę Lekarstwa nim zaczęli.

Poza tym kilku szaraków zostało zatrudnionych w roli służby. Pozostali mieli się wynieść z placu przed świątynią, toteż w uliczkach, odchodzących od tego miejsca można było dostrzec skryte w cieniu sylwetki „gorszych” mieszkańców miasta. Wśród nich Micha rozpoznała choćby Gluta, który patrząc na nią snifał smutno swoimi girlandami.

Niestety, poza samym Marco, który jak zwykle zjawi się… gdy się zjawi, brakowało jeszcze kilku osób. Przede wszystkim „gości”, dla których Kapłan wyprawił tę ucztę. Naczelna bimbrowniczka rozejrzała się. Wiedziała, że część została wysłana na „misję” z mackowatym cieniem, ale brakowało jeszcze co najmniej dwójki - tej nowej, o której słyszała, że się uchowała spośród niewolnic i tego, którego sam Marco nazywał Generałem - Kary i Robina. Z tego, co Micha się orientowała, zostali w wieży. Może warto po nich skoczyć, skoro i tak nie miała już nic do roboty?




Amna, Keiko, Szept, Liam


Tymczasem w grupie od „Cienia” raczej nikt nie myślał o nawet najbardziej wystawnej uczcie. Ogrom szalejącego z wściekłości Blooba był przerażający. Potwór uniósł się na swoich mackach ponad Keiko, do której teraz doskoczyła Amna. Cóż jednak dziewczyna mogła zrobić? Jak ochronić siebie i koleżankę, skoro nawet Keiko okazała się być bezradna? Przecież wciąż nie rozumiała do końca swych mocy! Amna rozpaczliwie wyciągnęła dłoń w kierunku potwora, lecz to go nie powstrzymało. Cień runął w dół i przykrył swoją bagnistą postacią obie dziewczyny.

Szept już miała zdjąć maskę, aby go spacyfikować, gdy do gry wkroczyła Czikita. Jak zwykle milcząca Strażniczka zdjęła obie rękawiczki i podbiegła do Blooba by zwyczajnie… go dotknąć. I to... zadziałało! Pod jej dotykiem ciało potwora rozsypywało się niczym popiół ze spalonej kartki. Bestia zawyła i próbowała się odsunąć, lecz Czikita nie ustępowała. Krok po kroku niszczyła poczwarę, odsłaniając przy okazji Amnę i Keiko, które znów mogły swobodnie zaczerpnąć oddechu. W ten sposób w ciągu niecałej minuty Czikita odkryła kilkanaście jakby nadgryzionych ciałek różnych zmutowanych żyjątek oraz trzy ludzkie ciała. Szept i Czikita rozpoznały Salvadora, podczas gdy dwie pozostałe dziewczyny zidentyfikowały doktor Alreunę i… Liama.

Wszystkie trzy ciała były bezsprzecznie martwe. Tak samo zresztą jak Bloob. I nikt nie zwrócił uwagi na wąską smugę cienia, która po ziemi pomknęła wprost do Czikity. Malutki cień pochwycił cień milczącej Strażniczki. Wszedł w niego, stając się z nim jednością, a potem… zrobił to samo z Czikitą. Kobieta tylko przez chwilę się szarpała, jakby zadławiwszy kąsem jedzenia. Po chwili nic jej nie było... przynajmniej z zewnątrz.

Liam otworzył oczy i rozejrzał się ze zdziwieniem. Znów miał ciało! Znów miał zmysły! Znów… BYŁ! I to nie w części, niepożerany przez zombiaka we własnej głowie. To był ON… ten pierwszy. Jedyny i najprawdziwszy! Chłopak odetchnął pełną piersią, lecz przy tej czynności coś na granicy wzroku pojawiło się. Spojrzał w dół, by sprawdzić, co go rozproszyło i ujrzał dwie, ledwie okryte materiałem, całkiem dorodne… kobiece piersi. Na swojej klacie!

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/3f/b7/3b/3fb73b9e6d44d7c38fe243acfb9424c7.jpg[/MEDIA]

Tymczasem Szept, Amna i Keiko zauważyły, że po pokonaniu Blooba Czikita zaczęła jakoś dziwnie się zachowywać. Najpierw się czymś zakrztusiła, a teraz stała i ze zdziwieniem gapiła na własne cycki – jakby zobaczyła je pierwszy raz w życiu.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 25-03-2017 o 16:54.
Mira jest offline  
Stary 30-03-2017, 14:40   #112
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
tymczasem w wieży...

Nic się jednak nie stało. Objęła więc broń bardziej i zaczęła mocowanie się z jej odebraniem. Jednak topór tkwił pewnie z zmrożonej dłoni Nikolaia. Ani on, ani jego broń, nie drgnęły nawet gdy dziewczyna przyłożyła się ze wszystkich sił. Mimo wszystko nie mogła dać za wygraną... Musiała wykonać polecenie i odebrać zamrożonemu topór... Nie ważne co by się działo i nie ważne czy byłoby to możliwe... Walczyła dalej, choć całkowicie nieudolnie, a z każdą próbą coraz nerwowo.

Robin na ten widok zaczął zaśmiewać się serdecznie, a im bardziej Kara się starała wyszarpnąć broń z zamarzniętych dłoni, tym śmiech jego był donośniejszy. Przez moment też nie przerywał jej wysiłków wyraźnie czerpiąc z nich setne ubawienie. W końcu jednak wstał, podszedł do niej i położył ręce na jej dłoniach. Ta zaprzestała i minimalnie się skuliła.

- Hej. Daj spokój już. Nie da się. Nikolai przymarzł go do siebie. Nawet Ivan ich nie rozdzieli.

Oderwał jej dłonie od trzonka topora i opuścił jej wzdłuż tułowia.

- O rany. W sumie to nawet zabawna jesteś, wiesz?

Odwrócił się zostawiając ją przy zamarzniętym psioniku i odszedł w stronę rozbitego tarasu. Przez dobrą chwilę przyglądał się leżącemu u jego stóp Miastu Feniksa, a także horyzontowi, za którym gdzieś daleko rozpościerał się Eden. Kucnął na moment, po czym wstał i wrócił do Kary. Ponownie wyciągnął rękę po dłoń Kary, ale tym razem coś jej przekazał. Zimnego i twardego. Gdy spojrzała w dół zobaczyła w swoich dłoniach ostry i długi jak nóż odłamek szkła.
Robin spojrzał na Nikolaia.

- Zabij go dla mnie - poprosił.

Dziewczyna zadrżała w zwątpieniu. Ociągała się w odebraniu kawałka szkła od chłopaka.

- Śmiało - zachęcił ją i spojrzał na pogrążoną we śnie rosyjską królewnę - To przecież żaden problem, a Ty jesteś posłuszna.

Robin miał rację. Dziewczyna nie mogła odmówić. Nie mogła odmówić niczego. Ani połknięcia Lekarstwa, ani podejścia do otwartego okna, ani zabicia Szlachetnego na polecenie innego szlachetnego... Mimo to z dużym oporem odebrała kawałek szkła. Wpatrzyła się w niego z tłumioną emocją. Ze spiętym całym ciałem zbliżyła się do Nikolaia i przykucnęła obok jego głowy. Oddech Kary nabrał na intensywności. Bała się. Wiedziała, że to, co zrobi nie było dobre... Wiedziała też, że to, co ją spotka, gdy tego nie zrobi, było jeszcze gorsze. Jej ofiara się nie ruszała, mogła więc podejść do zadania w spokoju. Kawałek szkła uniosła nad głową chłopaka, szukając sensownego miejsca, w którym mogłaby nakłuć. Padło na szyję. Jeśli myślała, że Szlachetny ją zatrzyma, myliła się. Drżącą ręka zaczęła przyciskać kawałek szkła w zmrożone ciało Nikolaia. Nie było to łatwe, ciało psionika pokrywała warstwa lodu i szronu. Ten naturalny pancerz jednak pękł pod naporem ostrej krawędzi. Na szyi Nikolaia pojawiła się czerwona rysa, gdy szkło w końcu dotknęło skóry. W tym momencie Robin odsunął jej dłoń, a także i ją samą przyglądając się z uwagą powstałemu zranieniu. Wyciągnął palec i przejechał po rysie znacząc go śladem zupełnie niezamarzniętej i jak najbardziej normalnej krwi…

- Ciekawe - stwierdził oglądając palec i zastygłą na nim kropelkę. - Ale logiczne nawet. Skoro oddycha, znaczy płuca się ruszają i zamarznięte być nie mogą.

Uśmiechnął się do Kary, lecz po chwili spoważniał.

- Ale my tą drogą nigdzie nie zajdziemy. Przez to twoje posłuszeństwo śmierć nie wywołuje w tobie tych wielkich emocji, o których wspomniał Marco. Ani twoja, ani czyjaś inna. A chodzi o to, żebyś się zbuntowała. Oddaj to - wyjął z jej dłoni szklany zadzior i rzucił go na ziemię, gdzie ostrze spotkało swój koniec. - A teraz zamknij oczy i ich nie otwieraj.

Gdy to uczyniła, przez chwilę słyszała kilka jego kroków. Potem cisza. Potem znów kroki. Był blisko niej.

- Daj mi rękę - a gdy i to polecenie wykonała dodał to tak wiele razy słyszał podczas projektu Novum. - Poczujesz teraz lekkie ukłucie.

I w tej chwili poczuła jak coś ostrego i zimnego wbija się jej pod paznokieć kciuka. Ale nie tak szybko, by zaskoczenie podziałało znieczulająco. Nie miała pojęcia ile to trwa, a poruszyć się nie mogła, bo jej ruchy jak i odczuwanie ponownie zostały spowolnione. A ból trwał, trwał i trwał… Oczy przeszkliły się łzami. Mięśnie chciały się napiąć i zabrać rękę... Była to całkowicie normalna reakcja na poczynania Robina. Gdy w końcu, po Bóg wie jak długim czasie, zdołała poruszyć się normalnie i otworzyć oczy, chłopak był przy niej trzymając ją za rękę i zdawało się, że tylko ukłuł ją szklaną drzazgą, którą nadal trzymał w ręku. Był wyraźnie niezadowolony z niedostatecznego efektu spowolnienia i sięgnął po następny palec Kary, co wywołało typową reakcję na ból. Ramiona ponownie same chciały się wyrwać a twarz wykrzywiła się z obawy przed nadchodzącą krzywdą. Dodatkiem był jednak cichy nerwowy jęk.

Robin chciał zrobić jej krzywdę po raz drugi, gdy pod wieżą obiecywał, że tego nie zrobi. To musiała być kara za to, co zrobiła coś źle. Jednak nie wiedziała, co zrobiła źle i nie wiedziała jak ma się poprawić. Ukorzyła się przed chłopakiem bardziej.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 30-03-2017, 17:11   #113
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Szept widząc, że Blob padał pod wpływem mocy Czikity, odetchnęła lekko i zabrała dłoń od maski. Zagrożenie zostało zażegnane, a przynajmniej na to wyglądało. Czarnowłosa zerknęła na obie dziewczyny, które uchowały się przed dołączeniem do Blobowego żołądek-party i oceniła, czy wszystko z nimi w porządku. Ruszyła też do nich bliżej
- Wesoło było, czyż nie? - odezwała się cicho i wyglądało na to iż ponura dotąd kobieta, miała sytuacje, w których odczuwała ‘frajdę’.
Gdy Czikita przykuła jej uwagę, swoim dość dziwnym zachowaniem, Szept zmarszczyła lekko brwi i weszła między nią, a pozostałe dziewczyny, powoli podchodząc w stronę kobiety
- Czikita? - mruknęła cicho, jak robiła zazwyczaj, gdy chciała zwrócić jej uwagę na siebie. Stalowe spojrzenie wiodło po twarzy i posturze znajomej Eliciarki, próbując doszukać się jakiejś nieprawidłowości.
Amna była w ciężkim szoku. Najpierw zerknęła na Keiko czy nic jej nie dolega, a potem obróciła się w stronę Szept i Czkity. Była ciekawa co stało się z Liamem. Już chciała je o to spytać gdy zobaczyła jak Czikita z dziwnym wyrazem twarzy wpatruje się w swoje piersi. Głos utknął jej w gardle.
Tego się nie spodziewał. Cień poprowadził go krętą ścieżką ku całkowitej wolności. I wciąż Liam był na tej samej drodze, choć spoglądając w przeszłość, widział drogę, którą dane mu było przebyć. Wszystko to prowadziło go do jednego miejsca w czasie i przestrzeni, w którym stał i gapił się zaskoczony na własne, kobiece piersi. Nijak nie cieniste. Rozejrzał się. Wszyscy na niego patrzyli. Zatem… potrafił wchodzić w ciała innych? Spojrzał na resztki uzurpatora oraz trzy ciała, w tym jedno… jego. Dziwnie było patrzeć na własne, martwe ciało, ale w końcu do tego był prowadzony od samego początku, choć o tym nie wiedział. Gdzieś głęboko w sobie czuł kotłującą się czerń, ale… coś jeszcze.
Nagle pokręcił głową, odpędzając wszystko od siebie, jakby budził się ze snu. Spojrzał na czarnowłosą kobietę, która zwróciła się do niego, z odzyskaną ostrością spojrzenia. Skinął jej głową i założył uprzednio zdjęte rękawiczki.
Szept nadal uważnie przyglądała się towarzyszce, ale gdy ta odkiwnęła jej tylko głową i założyła rękawiczki, czarnowłosa uznała, że chyba wszystko w porządku i zerknęła teraz na dwie dziewczyny
- To co, wracamy? - zapytała, ale zaraz zerknęła też na ciała. No w sumie wypadałoby coś z nimi zrobić. Najpewniej będzie musiała gwizdnąć na kilku strażników, by je zabrali, bo akurat tych wolała nie zostawiać do obrobienia.
Liam popatrzył jedynie w kierunku, z którego przyszły i pokiwał głową na znak zgody.
Amna zerknęła na martwe ciało Liama i na zbierające się do odejścia kobiety.
- Wiecie… Liam pomału stawał się zombie, jeśli nie chcemy za chwilę za czymś biegać powinniście mu obciąć głowę. - Jej głos lekko drżał. Dziewczynę przytłaczała łatwość, z jaką chyba wszyscy w tym cholernym mieście byli gotowi zabić drugą osobę.
Szept zerknęła na ciało chłopaka i kiwnęła głową na słowa Amny
- Jeśli taką masz fantazję, czemu nie. Masz czym? Bo nożem mu jej raczej nie odpiłujemy… - zauważyła też to małe niedopatrzenie w propozycji dziewczyny. Czarnowłosa zerknęła po okolicy. Będzie trzeba zwołać paru strażników, żeby to ogarnęli i to najlepiej od razu, nim ruszą wspólnie na ucztę. Jak zaplanowała, tak zrobiła.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline  
Stary 30-03-2017, 23:41   #114
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Chłopak zamierzył się przed ponownym ukłuciem, które miało dla niej trwać bardzo długo, a w rzeczywistości coś koło sekundy i spojrzał na jej minę. Jakby czekał na coś, co może właśnie powinna zrobić, a czego nie robiła. I robił to wyraźnie z napięciem jednocześnie tracąc okazywaną do tej pory zimną krew...

Ścisnął jej dłoń mocno jak poprzednio tuż przed ukłuciem i...
Cisnął szklaną zadrą o podłogę.

- Cholera jasna - zaklął odwracając głowę. - Cholera, cholera, cholera!

Tym razem już krzyczał na nią.

- Kurwa!

Po czym uszczupliwszy odrobinę werbalnie emocje, zaczął chodzić to w jedną, to w drugą stronę.

- Wytłumacz mi, bo ja w ogóle tego nie rozumiem, co jest z tobą nie tak, co? Duszę cię, to się nie bronisz. Wyrzucam przez okno, to znów pod nie podłazisz. Każe ci zabić biednego Nikolaia, to się zabierasz za rzezanie mu szyi. Przecież ja nie mam siły cię tu tak cały czas zadręczać, cholerna Galaretko! Musisz się zbuntować w końcu! I przestań się trząść w końcu i racz mi może jakoś pomóc, bo ja tu na uszach staję, żebyś ty jutra dożyła!

Znowu zaczął łazić to w jedną stronę to w drugą nadal wyraźnie wkurzony. Maska spokoju całkiem opadła. Podszedł do tarasu i ponownie wyjrzał w stronę horyzontu gdzie gdzieś daleko znajdował się Eden. Tylko, że tym razem wyglądał przy tym jakoś smutno. Jak ktoś kogo przerasta brak kontroli nad sytuacją. Wypuścił smętnie powietrze i przygryzł wargi, które bezgłośnie coś powtarzały. Po czym obejrzał się na Karę i nagle przekrzywił głowę, wpatrując się w nią zagadkowo.

- Dobrze. Ostatni raz. Ostatnia szansa. Lubisz słuchać prostych rozkazów, prawda? Zatem posłuchaj tego rozkazu. Mam ochotę poczuć się zmuszony. Chcę, żebyś ty mnie zmusiła do posłuszeństwa. Żebym zrobił coś czego ty chcesz. Sprawi mi to przyjemność.

Nigdy wcześniej nie dostała takiego zadania. Ja miała niby się za niego zabrać? Co miała robić...? Odezwać się? Zacząć krzyczeć? Zacząć go bić? Znęcać się nad nim? Znęcać się tak jak robił to Salvador...?

- Więc? - spytał nieco niecierpliwie chłopak.

W końcu dziewczyna drgnęła i jak na komendę skierowała się gdzieś w zakątek pomieszczenia. Wybrzmiało przesunięcie drewnianej szuflady i parę zderzeń różnych przedmiotów. Kara wróciła, wciąż z opuszczoną głową. Trzymała w dłoniach średniej długości sznur. W głowie miała cały szereg wspomnień z udziałem Doktorka. Nie była w stanie powtórzyć dokładnie tego, co jej robił... Ale nakaz był nakazem... Sięgnęła do jego ubrania, ale w tym momencie chłopak odepchnął jej ręce. Nadal stał jednak przed nią i… czekał.

- Zmuś mnie - powtórzył rozkaz.

Kara trwała chwilę w konsternacji. Salvador używał różnych sposobów do zmuszania. Na werbalne i siłowe rozwiązania dziewczyna nie odważyła się. Za to odeszła od Robina i z tej samej szuflady wyciągnęła dość zmęczoną szpicrutę. Wróciwszy ponowiła próbę i tym razem zdzieliła sprzeciwiające się ręce Generała. Odczuwalnie, lecz bez użycia siły, czy agresji.

Syknął gdy szpicruta przejechała mu po skórze, ale zamiast prosić by tego nie powtórzyła, wyrwał jej ją z ręki i cisnął nią w kąt.

- Naprawdę? Tak cię zmuszono? “A ty! A ty!” po łapkach? - spytał drwiąco. - Nie żartuj sobie. CHCĘ ŻEBYŚ MNIE ZMUSIŁA. Tak samo jak ciebie zmuszono. Przypomnij sobie i zrób mi to, żebym czuł, że nie mam wyboru. Chcę to poczuć

Prosty rozkaz okazał się dla Kary niewykonalny. Mimo, że bardzo dobrze pamiętała, co jej robiono, kto jej to robił oraz jak robił, to nie była w stanie tego powtórzyć. Jej osoba była uwięziona w roli uległej ofiary i za nic Robin nie był w stanie wywrzeć na niej innego zachowania. Cała scena była mozolną przepychanką między buntującym się chłopakiem a dziewczyną, która nieudolnie starała się przymusić go czegokolwiek. W końcu Robin leżał na podłodze pod ścianą. Jego ręce były związane i zadarte do góry. Górę kombinezonu udało się ściągnąć. Właściwe wszystko udało się tylko dlatego, że Robin na to częściowo pozwolił. Gdyby zaparł się na całego, Kara nie byłaby w stanie jego nawet przesunąć. Już samo to, co udało się jej zrobić było dla niej problematyczne. Kara usiadła na Robina okrakiem, przypominając o przerwanej wcześniej zabawie. Ostatnim elementem "zmuszania" był pasek, który oplotła na szyi chłopaka. Gdy zacisnęła go, ich spojrzenia przypadkowo się spotkały. Źrenice dziewczyny ponownie wyparowały a jej ciało drgnęło jakby ukute. Wraz z odwróceniem głowy w bok przypadkowo pociągnęła za pasek, który tym razem zacisnął się nieoczekiwanie mocno.

Robin, do tej pory był w najlepszym razie znudzony zachowaniem Kary. Wbrew postanowieniu nie przerwał jej tylko dlatego że w pewnym momencie na myśl przyszła mu River za którą równie często musiał całą pracę robić. Zagłębił się więc w swoim sumieniu obciążając ją winą za to co ich spotkało. Co z kolei przełożyło się na martyrologiczne podniecenie i kolokwialnie rzecz ujmując sztywnego kutasa. Bo bez urazy dla Kary, która niestety bladego pojęcia nie miała o przymusie i od naukowców Novum mogłaby się od podstaw uczyć, Robin zwyczajnie o niej zapomniał. Aż do teraz. Do momentu gdy ona zaczęła dusić jego. Brak powietrza uderzył go z opóźnieniem podczas którego wizja wijącej się na nim siostry rozwiała się jakby niechętnie ukazując pogrążoną w zapomnieniu Galaretkę. Dostrzegł jej dziwne źrenice i pewnie gotów byłby się ucieszyć, ale dopiero wtedy dotarło do niego że nie może zaczerpnąć tchu. Wierzgnął najpierw niepewnie jakby niedowierzając intencjom Galaretki. Po czym wybałuszywszy oczy poczuł jak erekcja tężeje w nim w stopniu wprost proporcjonalny do rosnącego zapotrzebowania na tlen.
 
Proxy jest offline  
Stary 01-04-2017, 00:02   #115
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Keiko – oczywiście – nie zauważyła żadnej zmiany w zachowaniu Czikity. Żeby zauważyć, musiałaby przecież wcześniej ją obserwować. A Keiko nie była dobra w obserwowaniu ludzi. To było męczące, w grę wchodziło zbyt dużo zmiennych. Za to obserwowanie prania w pralce było fascynujące. Kiedyś – kiedy jeszcze była Ana – pomyliła sale i trafiła do pralni w ośrodku. Stało tam 5 pralek i 4 suszarki. Ten brak symetrii się jej nie spodobał, ale to, co działo się w jednej z pralek – bardzo. Ubrania wirowały, raz w jedną, raz w druga stronę. Czasem wlewała się woda. Czasem pralka wyciągała wodę. Czasem grała. Keiko błyskawicznie opanowała obsługę urządzenia, rozłożyła symetrycznie wszystkie ubrania do pięciu pralek i zaczęła obserwację. Niby działały tak samo, ale szybko dało się zauważyć różnice. W głośności, ale przede wszystkim w tym, ile trwały cykle wirowania – ile czasu w prawo, ile w lewo.




Spędziła w pralni bardzo dużo czasu. Nie wiedziała ile, ale chyba przegapiła ćwiczenia, obiad, a może i kolację? W każdym razie, kiedy w końcu przyszli i nakrzyczeli na nią – w sumie nie wiedziała dlaczego, nie robiła przecież nic złego – zdenerwowała się bardzo. Chcieli, żeby szła, a ona zdecydowała tam zostać. Znowu krzyczeli. Potem przyszła Ana. Coś mówiła. Ale Keiko nie chciała iść. Potem ją zabrali, choć bardzo nie chciała. Potem dostała karę. Potem następną, bo ciągle szukała pralni zamiast robić zadania. Ale kary nie pomagały. Ciągle szukała. I pewnie by w końcu znalazła, gdyby nie to, ze kazali jej spać. Spała bardzo długo. A kiedy się obudziła, nie pamiętała już o pralni. Zapomniała. To dziwne, bo miała przecież fotograficzna pamięć.

Teraz sobie przypomniała. Czikita wpatrywała się w swoją koszulkę. Nic dziwnego. Była brudna.
- Jest brudna. – zauważyła. – Może poszukamy pralni? – poczuła jak po ciele przebiega jej przyjemny dreszcz. Podobny do tego, jaki budziły palce JPM. Obcinanie głowy Liamowi stało się nagle mniej ważne…
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 01-04-2017, 23:40   #116
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację



Cień uspokajająco kołysał go, gdy w swym nowym, kobiecym ciele patrzył na własne zwłoki.

Tak musiało być. Do tego zmierzał od samego początku. Od zawsze, choć nie zdawał sobie z tego sprawy. Truchło, na które spoglądał nie należało już do niego. Nie był nim. A jednak widok był dziwny. Zupełnie jakby był bezstronnym obserwatorem własnej śmierci. Może tak właśnie było. Może umarł i odrodził się? Oczywiście zadawał sobie sprawę, że to niemożliwe w sensie fizycznym, ale jeśli spojrzeć przez szkło metafory, było w tym wiele prawdy.

Powstrzymał się od uśmiechu.
Był czarnym feniksem powstałym na popiołach dawnego życia. Czuł się z tym lekko nieswojo, ale... wcale nie najgorzej.

Wciąż miał przemożną ochotę na bardzo dokładne zbadanie swojego nowego ciała oraz jego możliwości zarówno fizycznych jak i psionicznych, co w dawnym życiu niewątpliwie zrobiłby od razu wiedziony dziecięcą ciekawością. Teraz sytuacja się zmieniła. I on się zmienił.

Nagle przyszła mu do głowy pewna myśl. Skoro przejął ciało żywej kobiety, to... co się z nią stało? Czy wciąż tam gdzieś była, a jeśli tak, co się z nią stało?

Liam spojrzał na zwracającą się do niego Keiko. Jak powinien się zachować? Jak zachowałaby się ta... Czikita? Było to najważniejsze pytanie na obecną chwilę. Psionik nie miał zbyt wiele czasu na obserwację, ale chyba trzymała się na uboczu. Dodatkowo we własnych ustach nie wyczuwał języka.
Być może się mylił, nie był nigdy specjalistą od ludzkiego zachowania, lecz wydawało mu się, iż Czikita to osoba robiąca swoje i nie wychylająca się bez potrzeby.

Lekko wzruszył ramionami w odpowiedzi na słowa Keiko i spojrzał w kierunku, z którego kobiety przyszły. Był gotów na ruszenie za pozostałymi w drogę powrotną.
W wolnej chwili będzie musiał spróbować odnaleźć poszkodowaną wewnątrz, a jednocześnie na zewnątrz siebie.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 19-04-2017 o 17:58. Powód: Zaginiony link z muzyką ;)
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 05-04-2017, 17:16   #117
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Dziwny jest ten świat…


Micha wzięła się pod boki oglądając z dumą jak wszystko zapierdala we właściwym kierunku.
I kiedy się tak brała pod boki, to i brzuch sprawdziła czy płaski, no bo to od boków już niedaleko przecież było. A jak już zaczęła dotykać brzucha, to i cycki sobie sprawdziła i uda i w ogóle… aż się Ivan zaczął gapić.

Wtedy to właśnie Micha, klepiąc się po pośladkach, zaczęła się zastanawiać, czy jej tyłek lekko nie sflaczał. Myślenie jak wiadomo powoduje ból głowy, toteż kobieta postanowiła pobiegać.
Najlepiej biegło się po schodach, a jedyne naprawdę z prawdziwego zdarzenia schody to były w burdel-wieży. Tam też ruszyła, a wiedząc, że jakaś nowa tam jest, Micha stwierdziła, że jak to mówią, udławi szczura karaluchem i upiecze oba na jednym ogniem… czy jakoś tak.
Zresztą, z nowymi trza pogadać, zainteresować się, mieć trochę dobrej woli.
A kim była Micha, jeśli nie ludziem dobrej woli, których jest przecież więcej.
I mocno w to wierzyła.

Kobieta wbiegła na samą górę, zrobiła kilkanaście przysiadów, zbiegła na dół po czym powtórzyła cały zabieg sześć razy (więcej to by jej się cyfery za bardzo mieszały).

- Uwaga wchodzę…! - wrzasnęła otwierając szeroko drzwi do pomieszczenia gdzie znajdowała się młodzieżówka i natychmiast opadła jej szczęka na widok zastanej sceny.
- Ojapierdu… - przeczesała spocone włosy. - Co wy tak tutaj sami…? - uniosła brew.

Podczas usługiwania gościowi, zwracanie uwagi na innych, wchodzących lub wychodzących nie było nigdy odbierane pozytywnie. Cytata blondyna swoją obecnością zwróciła większą uwagę Kary na chłopaku. Przypadkowe odcięcie go od powietrza dopiero wtedy mogło być skorygowane, choć również i to nie było aktem dominacji, której żądał Robin. Pasek został poluzowany, a postawa dziewczyny skuliła się lekko jakby oczekując skar e ia za wykonany błąd.

Nie doczekała się. Robin jedyne co zrobił gdy już odzyskał normalność oddechu, to strącił ją z siebie. Był już zmęczony tą dziewczyną. A na domiar złego bolał go penis. Z nadal związanymi rękoma i bez spodni podszedł do Michy.
- Jak się u was budzi moce, u tych co się im wydaje, że ich nie mają? - zapytał.

Micha zamrugała oczami. Wydawało jej się do tej pory, że goście Marco, może i są momentami niedojebani, ale jednak rozgarnięci przynajmniej w używaniu mocy.
No ale cóż, człowiek się uczy całe życie.
Teraz dla Michy jasne stało się znacznie zastanej sceny: Młoda pomagała Robinowi się odnaleźć - następna ludzia dobrej woli.
Których jest przecież więcej!
- Aaaa okej spoko! - zawołała ochoczo Micha skracając dystans dzielący ją od faceta. Kobieta bezceremonialnie zamachnęła się by wypłacić Robinowi dwa techniczne pięściami w twarz, ale albo przesadziła z rozgrzewką, albo ktoś tu jednak jakieś mocy używał. Jej spowolnione ciosy mogły równie dobrze służyć za pokazówkę “bójki w weekend dla opornych” i Robin bez problemu ich uniknął.
- Co to miało być???
- No ruchy młoda, ruchy! przekopę mu, szybko szybko!
- ponaglała jeszcze Karę machając zachęcająco ręką i dopiero po chwili zorientowała się co się właściwie dzieje…
- O! - wzięła się pod boki zadowolona z siebie jak nic. - szybko poszło, no i nie ma za co, elita musi się trzymać razem. - Micha wyszczerzyła się do chłopaka.
Robin przez dobrą chwilę patrzył na umięśnioną blondynkę jakby niedowierzając temu co widzi i słyszy.
- Ale ty jesteś głupia - powiedział w końcu - To z nią jest problem. Z nią. - ostatnie słowa powtórzył wolno i głośno. - nie ze mną. Marco kazał obudzić w niej moc. Sądzę, że hojnie wynagrodzi tymi waszymi pigułkami tego komu się to uda. Więc masz okazję. Rozwiąż mnie i do dzieła.
Miał zamiar czym prędzej stąd wyjść.
Micha napuczyła się jednak szybko przewróciła oczami.
- Dobra, nie pierdol, za to jakbyś ty był taki mądry to pierwsze primo: byś ją sobie wyjebał a nie dał się jebać, a po drugie primo… - podrapała się po głowie - chój z drugim… - chwyciła pęta jakimi skrępowany był facet i szybko rozerwała je po czym stanęła na przeciw Kary, chwyciła w dłonie jej ramiona i wzięła głęboki oddech:
- No dobra młoda, słuchaj mnie, kurwa. Nie gadaj bo mózg przegrzejesz, za ładną masz facjatę na mizianie sobie tego organu, tak jak ja… - zaśmiała się głupawo. - Dobra, chuj uważaj: nie gadaj tylko kiwaj głową, teraz tak: Marco cię napigulił, co nie? Wiesz co się dzieje jak się człowiek napiguli, co nie? Ty żyjesz, co nie? I dalej masz fajną mordę, co nie? I Marco powiedział, że masz moc, co nie? - Micha zaczerpnęła powietrza. - No to jak Marco, kurwa, mówi że masz, to kurwa masz ty mała durna cipo jebana w sztafecie!!! - kobieta wydarła się pokrzepiająco w twarz Kary. - Moc to może być normalnie wszystko, rozpoznasz to po prostu po tym, że nie jest normalne i albo szybko sama rozkminisz albo normalnie masz przejebane - zerknęła przelotnie na Robina. - Bo na razie tylko jeden chce cię wypierdolić i ten przynajmniej jest czysty, ładny i ma fajnego chuja, nawet jak zachowuje się jak złamas, ale jak Marco straci cierpliwość, tak mniej więcej za chwilę, to młoda, mówię ci, normalnie osrasz się, bo to niemal się skończy jak studnia. Wiesz o czym mówię, nie? Bo to nie będzie jak twoja słodka robótka na wieży, gdzie cię szefo miział i od wielkiego dzwonu kilku cwaniaków, co zasłużyło. Dupo, ciebie będzie jebał każdy, a jak by ci bez pucy, taki powiedzmy Ivan zasadził wędlinę, to jak boga kocham, jajniki ci wyjdą oczami.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 05-04-2017, 22:48   #118
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Kara na takie przedstawienie sytuacji kiwała głową coraz wyraźniej. Zdecydowanie nie chciała wylądować przy studni a widmem takiego losu zauważalnie się przejęła. Zdecydowanie przyjęła to do wiadomości i zestresowana ukorzyła się przed Michą, a ta mogła się jej bardziej przyjrzeć.

Mała blondynka była... niby ładna, acz całkowicie różna od konkretnie zbudowanej cycatej bimbrowniczki. Spod trochę sponiewieranej sukienki kształty Kary ledwie się rysowały. Włosy były właściwie ścięte brzytwą w trochę chaotyczny sposób. Twarz umazana nieco zaschłą krwią. Nie była to ani długowłosa piękność, ani cycata seksbomba, a mimo to była w haremie Marco. Z tego powodu musiała być na nieco przegranej pozycji wśród innych koleżanek, ale wciąż się tam trzymała, więc musiała nauczyć się jakoś radzić.

Robin widząc na co się zanosi, wyszedł z wieży.
Micha kiwnęła głową.

- Dobra, zanosi się dobrze tera uważaj... - kobieta chwyciła żelaznym uściskiem lewy nadgarstek Kary. - Ciebie już chyba i tak wystarczająco jebano w życiu więc spróbuje ci jakoś tego oszczędzić, potem podziękujesz, w pigułach się kiedyś policzymy czy coś - wyjaśniła. - Teraz tak. Moc rozkminisz w desperacji, wiesz jak się ludzie brzytwy łapią czy robią inne głupie rzeczy na przykład... - podrapała się po głowie. - No nie wiem... O! No na przykład modlą się, jakby to miało komuś pomóc, hehe... No ale nic, to my też spróbujemy cię doprowadzić do takiej kaplicy psychicznej. Zaraz zacznę ci łamać paluchy, nie są ci jakoś potrzebne, druty to ty możesz obrabiać a nie na nich robić, na muzykalną też nie wyglądasz to i nie będziesz hehe - próbowała rozładować atmosferę. - Tak ci te kaluchy powykręcam że nawet jeśli ci się kiedyś zrosną to będą wyglądać jak Glucie gluty, panimajesz? No dobra, to lecim... - Micha chwyciła małego palca Kary ale zawahała się jeszcze. - Acha, mała, bo bym zapomniała. Nie ciągaj mnie za włosy czy coś, bo jak ci wykurwie z deńki to ci się pewnie nos posypie a i zęby możesz stracić a to wtedy trochę chujnia z grzybnią będzie, wiesz widziałam parę czaszek kiedyś ze złotymi zębami ale pewnie trza by ci więcej niż jednego wybić żeby tamte pasowały... Ok, gotowa?! - nie czekając na odpowiedź obróciła palec dziewczyny o jakieś 400 stopni.

Ta wrzasnęła i najeżając się chciała wyrwać od Michy swoją rękę. Od razu po tym na twarzy wymalował się ból a na oczach zakręciły się łzy. Dziewczyna zaczęła kajać się przed oprawczynią jak i ograniczać wybuch płaczu.

- O kurwa ale jaja! młoda ale ty masz miałkie kości! Niby na Marcowych jogurtach chowana jesteś no ale jak widać protein z tego nie wyłapałaś... No nic, przynajmniej jak się z bólu osrasz to zapachnie miłością - wzruszyła ramionami i puściła wykręcony palec. Własny przyłożyła wtedy do ust w geście zadumy.

- Hmm… młoda ogarnij się, bo tylko dziewiętnaście nam zostało a potem to wiesz… ripleje będą. Dobra, to dumam, że teraz kciuka ukręcim, co myślisz? Taki ci trochę zostanie małpi chwyt... - to powiedziawszy tak uczyniła.

Blondwłosa ponownie zawyła, lecz teraz bardziej szarpnęła ręką. Ból był wystarczający, by zrezygnowała ze stania w miejscu. Osunęła się na ziemię zwijając się nad pogruchotanymi palcami i sunąc po podłodze uciekała od Michy.

- Proszę... Nie... - przecisnęła zbolałym i zapłakanym głosem.

- Młoda, to ja cię proszę, szukaj musk, coś tam musi być. - Micha wiedziała, że nawet ładne dziewczyny mają mózg, bo widziała jak Marco sprawia, że takowy wylewa się uszami.

Dziewczyna zaczęła kiwać energicznie głową. Z drugiej strony przyparta do muru przyznałaby się do wszystkiego.

- Szlachetni zabierają mi wzrok... Gdy na nich spojrzę... - wydukała w końcu. - Proszę... Nie chcę więcej... Proszę, nie...

- Młoda, teraz sama jesteś eliciarą, czekaj… - Micha z ociąganiem wyciągnęła kawałek piguły i wepchnęła ją Karze do ust. Ta wierzgnęła i wybałuszyła oczy ze strachu. Zanim się zorientowała pigułka trafiła do ust a wtedy było już za późno.

Świat zgniótł się w jej głowie. Płuca zapadły się do środka a kontakt z substancją niemalże ranił. Dziewczyna zwinęła się w niemej konwulsji. Wzrok odpłynął w pustkę. Połamane palce nie robiły na niej już wrażenia. Spięte wszystkie mięśnie naprężyły się a dłonie same zaciskały się na czymkolwiek na co trafiły.

Ku zaskoczeniu... Pigułka dla Kary była torturą i nijak miało się to do wspaniałego stanu haju, ekscytacji, czy płynnego szczęścia.
 
Proxy jest offline  
Stary 08-04-2017, 17:43   #119
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://i.dailymail.co.uk/i/pix/2016/04/29/03/33A05D0E00000578-3564829-image-a-55_1461895462646.jpg[/MEDIA]
PARTY TIME!

Nie było czasu na dalsze „testy” nowej. Micha niemal siłą przytargała jeszcze bardziej zobojętniałą i apatyczną Karę do stołu akurat, gdy Marco zasiadł na swoim krześle o wyglądzie nieco lepszym niż pozostałe siedziska zrobione naprędce przez Ivana i Lenę. Mężczyzna w masce skierował swój wzrok najpierw na Michę, potem na Karę, a na końcu na Robina. Nie powiedział jednak nic.

Z jednego boku Kapłana siedziała jak zwykle strapiona Bezimienna, z drugiego… sam Głos Feniksa przegonił Lenę, by ustąpiła Keiko siedziska po jego prawicy.


Czekając aż wszyscy eliciarze siądą przy stoleMarco zwrócił się do Amny, Czikity i Szept:

- Rozumiem, że problem z ugryzionym przez zombiaka kolegą rozwiązany?
- Definitywnie
– odparła cicho Szept, a Kapłan skinął z aprobatą głową.

Na środku placu koło studni zapłonęło ognisko.
Ponieważ była to pierwsza tego rodzaju uczta w Mieście Feniksa, nawet tubylcy czuli się nieswojo, zerkając po sobie, by mieć pojęcie jak winni się zachować podczas tej przedziwnej wieczerzy. Kiedy Marco podniósł się ze swego krzesła by przemówić, jedni wstali, inni siedzieli jak zaklęci, wpatrując w ogień, który rósł w oczach dzięki Kelly – uzdolnionej piromance.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/f1/1c/9b/f11c9b05ce7486b052dbb9a18635ec61.jpg[/MEDIA]

Zaklęcie przybrało na sile, gdy mężczyzna z torby przy pasku wyjął ludzką głowę i rzucił przed siebie na piach, tak aby każdy mógł ją obejrzeć. Mimo makabrycznych wybroczyn czerep bezsprzecznie należał do Generała Daio.

- Spotkaliśmy się tu, moi mili, z wielu powodów. Zacznę od tych najważniejszych. – odezwał się swoim czystym głosem Marco. - Dzisiejsza uczta miała być dodatkiem do egzekucji naszego wroga, człowieka, który skrzywdził wieku… wielu z nas. Jednak spirala nienawiści, którą ten człowiek, niejaki Daio, wokół siebie nakreślił dopadła go wcześniej niż my. – wskazał na Robina Ten oto chłopak, dziś już mężczyzna, zabił go własnoręcznie by zemścić się za wyrządzone krzywdy i dołączyć do wybrańców Feniksa jako Generał.

Wśród zgromadzonych przeszły pomruki, większość oczu zwróciła się teraz na Robina.

- Pytacie, po co nam Generał? – zapytał Marco wyławiając jedno z pytań, które krążyły pomiędzy Elitą – Kiedyś obiecałem wam, że ta kupa śmieci, którą nazwaliśmy domem, to dopiero początek. To my jesteśmy teraz najdoskonalszym gatunkiem zamieszkującym ziemię i to nam należą się jej największe dobra. Czas bym dotrzymał słowa... Oto nastał czas, by uzdolnieni upomnieli się o to, co im się należy. Za dwie doby wyruszamy na Eden!

Znów dał zebranym trochę czasu na szepty. Tym razem głosy były bardziej podniecone, wesołe lub… zajadłe nawet. Były jednak też obawy. Choć tych było zdecydowanie mniej, Marco nie zamierzał ich zignorować, śpiesząc z tłumaczeniem:

- Edeńczycy walczą obecnie z armią nieumarłych. Jakkolwiek skończy się to starcie, zwycięzcy będą na pewno osłabieni. To nasza szansa. Tym większa, że w naszych zastępach pojawiły się dwie nowe córy – wskazał Amnę, a potem Karę które jeszcze dziś zaprezentują wam swoje umiejętności. Wciąż mam też nadzieję, że nasi goście jednak z nami zostaną. – teraz zwrócił się przede wszystkim do KeikoNie spieszcie się. Wiedzcie jednak, że dziś padnie pytanie czy chcecie zostać Dziećmi Feniksa. Jeśli tak, dołączycie do naszej armii. Oczywiście w roli dowódców lub innych, zgodnych z waszymi predyspozycjami. Jeśli zaś postanowicie odejść… będzie tak, jak mówiłem od początku. Ruszycie swoją drogą. Dopóki nie będziecie przeszkadzać nam lub działać na niekorzyść Dzieci Feniksa, pozostaniemy względem odchodzących neutralni. – Marco zrobił krótką przerwę, po czym rozłożył zapraszająco ramiona - Jednak… noc wciąż jest młoda, a wy, moi przyjaciele, na pewno jesteście głodni. Jedzcie, pijcie i weselcie się. Dziś świętujemy powstanie Armii Feniksa!

Po tych słowach rozległy się już gromkie oklaski i wiwaty.

[MEDIA]http://i45.tinypic.com/9tg047.jpg[/MEDIA]

Przypałętało się też kilku szaraków z prowizorycznymi instrumentami muzycznymi. Dzika kakofonia dźwięków wypełniła eter.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 08-04-2017 o 17:54.
Mira jest offline  
Stary 15-04-2017, 18:45   #120
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Trzymajcie mnie w pięciu…


- Stać! - wrzasnęła Micha kiedy eliciarstwo nacierało na żarło - to chyba zatrute! - kobieta wypchnęła się na przód i chwyciła “podejrzany” udziec. Obwąchała poczym… bezceremonialnie się wgryzła.
- Żartowałam! - wydukała przez zapchane usta, zadowolona, że dopadła najlepszy kąsek.
Amna dłuższą chwilę wpatrywała się przerażona w głowę Daio. A więc Robin go zabił… nie chciała nawet zerkać w stronę psionika. Tak jak nie za bardzo miała ochotę patrzeć na siedzącą obok Marco, Keiko. Tyle zostało z psioników. Generał i ulubienica kapłana.
Z zamyślenia wyrwał ją okrzyk Michy. Widząc jak kobieta chwyciła kawałek mięsa zdała sobie sprawę, jak bardzo jest głodna. Nie zastanawiając się sięgnęła do półmiska, z którego wydobyła jedzenie Micha, mając nadzieje, że uda się jej to przełknąć. Wgryzła się w kawał mięsa, starając się go nie wąchać. Ewentualną prezentacja będzie się martwić, gdy już się naje.
Niema pochwała od strony Kapłana była tym, co Szept potrzebowała, by czuć się już spokojniej na ten czas. Nie lubiła spraw nie załatwionych. Więc gdy wszyscy wzięli się za jedzenie i ona chwilę przy stole siedziała. Widok łba Daio nie zrobił na niej większego wrażenia. Widziała już dziś kilka trupów, jeszcze jeden w lewo czy w prawo wiosny nie czynił, zwłaszcza że dzisiejsze inne śmierci były bardziej ekscytujące, niż po prostu okazana głowa. Rzuciła tylko krótko wzrokiem w stronę, jak zawsze głośnej Michy, pokręciła głową i spojrzała na całe jedzenie. Niestety, nie była fanką pożywiania się w ogromnym gronie. Powód był dość prosty, choć dla niektórych pewnie dziecinny. Gdy więc rozpoczęły się liczne konwersacje, ona korzystając z okazji, że nikt jej nie zaczepia, podniosła się i odeszła od stołu.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172