Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2017, 02:43   #82
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Olbrzym w pancerzu był zły i zawiedziony. Chyba faktem, że nie znalazł niczego co dałoby się zaliczyć, a każdy żywy organizm miał swoje potrzeby. Długa odsiadka ich nie usuwała. Co prawda Brown 0 miała wyższą niż zazwyczaj perspektywę, ale i tak wielkolud górował nad nią, grzmiąc gdzieś spod sufitu tubalnym głosem przez który jej ręce mocniej objęły szyję niosącego ją żołnierza, szukając w nim podświadomej ochrony przed niekomfortową sytuacją.
- Cześć… jestem Maya. Miło cię poznać - odezwała się niepewnie do Siódmego, uśmiechając się nerwowo - Tam na dole jest panel sterujący? Mogę rzucić na niego okiem i spróbować otworzyć od zewnątrz. Jeśli nie otworzą sami, zrobimy to za nich...tylko daj nam parę minut, proszę. Bardzo chętnie pomogę… gdy już przestanę tak cuchnąć. Byliśmy w kanałach… a tam nie jest za czysto - popatrzyła w dół na zabrudzone ubranie. Jej twarz i włosy nie wyglądały lepiej.

- Zajebiście. - odpowiedział po chwili przeciągłego milczenia, gdy przeciągnął z bliska spojrzeniem po trzymanym przez marine Parchu. Chyba bo przez hełm nie widać było twarzy, a więc i na co czy kogo właściwie patrzy. Ale chyba właśnie na nich. Głos wydawał się być nawet jakby usatysfakcjonowany. Ale czy tym co powiedziała Vinogradova czy jej oględzinami z bliska to już ciężko było stwierdzić. - A ja jestem Hektor Ortega Nawarro. - przedstawił się formalnie Latynos bo w końcu Parchy i tak miały swoje wizerunki opisane najważniejszymi danymi i stanem zdrowia lub przeszywającym napisem KIA gdy Parch był martwy. Johan skinął głową i raźno ruszył po schodach trzymając Brown 0 na rękach i unosząc ku górnym kondygnacjom.

Ósemka splunęła na ścianę, odpalając komunikator. Stukała po klawiaturze jedną ręką, drugą trzymała Latynosa żeby się jej nigdzie nie zgubił… do tego z Piątka do kompletu.
- Co tam Siedem, brak ruchu w interesie? Znam, znam. Nie masz co czekać. Nad kanałem też tak stali i pierdolili bez sensu, ale ruszyć dupy to żaden nie ruszył. Szambo pełne kurew. Boją się ubrudzić, albo lakier z paznokci zedrzeć. Następny punkt w repertuarze to zostawić samego. Nie poczekali, poszli w pizdu. Na pewno był arcyważny powód. - lektor szczekał, a ona gapiła się sarkastycznie na Ortegę, grzebiąc w ustawieniach Obroży. Przy wspomnieniu o drugim Parchu kiwnęła brodą w odpowiednią stronę. Naraz w syk wentylatora wdarł się głos Black 7, zapisany jeszcze na statku-matce.
- Niech będzie, kieruj tą hołotą. Tylko bez głupich akcji, będę krył twoje dupsko, póki będziesz dbał o nasze przetrwanie. Kto się na nas wypnie, temu chuj w dupę. - przekaz się skończył, nasz wzruszyła ramionami - Workteam. Młoda przydatna - sam widzisz. Chłopaki przydatni - sam widzisz. Znajdź Diaz, my się ogarniemy. Jebiemy jak padlina. Potem kurwia dziura. Wyciągniemy ci coś do ruchania. Pasuje? - uniosła pytająco rudą brew. Uśmiechnęła się widząc jak Meks kiwa głową i ruszyła schodami na górę, dzieląc uwagę między blond kierowcę, a Patino.

- Ta i co zrobisz, znowu dasz się zamknąć w kanale? - parsknął śmiechem Owain, dokonując przeglądu ekwipunku, dociągając paski i sprawdzając sprzączki.
Po chwili na górę wtoczył się Siódemka.
- Było powiedzieć od razu, a nie rzucać monosylabami. - odpowiedział na lament Ortegi. - I sprawdzić czas, którego nam nie dodają. Co ty, chcesz, żeby ci łeb upierdolili, bo zagadałeś się z kurwami przez radio?
Dobre, zbierajmy się i jazda w końcu do checkpointa, naszego tak dla odmiany.


- Tak jestem tym bystrzakiem - odparł Padre - wiedziała na co się pisze, wiedziała, że nie dostanie wsparcia. Poradziła sobie.
Skończył przekładać naboje, wsadził magazynek do ładownicy.
- Starczy tego pierdolenia, mamy pół godziny, zanim będziemy na debecie. Przez las może być ciężko. Zwłaszcza jak to gówno znowu przylezie. Zbieramy się. Na ruchanie przyjdzie czas później.

- Ymmm… teges.... okeyyyyy... - Black05 zaczął się plątać język, po czym zręcznie wyślizgnęła się z wielce przyjaznego objęcia Elenio, to zerkając na niego, to na Black08.
- Ja może jednak spasuję… nie będę przeszkadzała... - Podrapała się po głowie z kwaśną miną.

- Pierdolisz jak Zero - Obroża Nash szczeknęła krótko, gdy Parch wywinęła się piruetem i stanęła między kierowcą a żołnierzem. Jednym ramieniem przyciągnęła do siebie tą pierwszą, przesuwając dłoń z pasa na biodro. Uśmiechnęła się przy tym wyjątkowo zębato. Powtórzyła zabieg z drugiej strony i wskazała głową na piętro, ciągnąc oboje po schodach. Blondyna wolała babki? Wszystko dało się załatwić. Kwestia elastyczności i dobrych chęci. Odpowiednio duża kabina też się przyda.

- Za pięć minut ruszamy. Zbierać manele - Powiedział Padre nie spuszczając wzroku z siódemki. - Brązowa, masz swoje rozkazy, robisz co uważasz. Ale skoro przygarniasz bezpańskie koty, zgarnij też tych ze schronu, jak ci się uda. Doktorku, ty robisz co chcesz. Ci tutaj mają czym walczyć, pewnie potrafią z tego skorzystać. Nas ciągnie do lasu.

- No dobra, skoro subtelnie nie idzie, czas prosto z mostu - Black05 zrobiła poważną minę - Ty tak - Wskazała palcem na Black08 - Ty nie - Wskazała na mężczyznę - A jak się nie podoba, to droga wolna, możecie się myć razem, a ja wracam na parter - Rysy twarzy kobiety stężniały, a blizny na niej zdawały się bić słabym blaskiem.

- Czyli jednak mamy tutaj nieśmiałych. Ciekawe - lektorowi Obroży zawtórował ochrypły, nieprzyjemny śmiech Nash. Złote oczy wypełniły cyniczne błyski, gdy ich właścicielka patrzyła spode łba to na blond Parcha, to na Latynosa. Zrobiła smutną minę, unosząc dłoń i podnosząc ją do twarzy żołnierza. Zdrapała z jego policzka kawałek zaschniętego błota - Taki duży chłopiec sam poradzi sobie z myciem, tak? Wierzę w ciebie i twoje możliwości. Po co mamy gorszyć wstydliwych? Potem pomogę ci się ubrać - parsknęła, zamykając holoklawiaturę. Ruda głowa obróciła się ku Piątce i kiwnęła w stronę piętra.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline