Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2017, 02:55   #55
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Wampirzyca niechętnie podniosła się z łoża markiza i puściła jego dłoń. Cicho opuściła sypialnię by już pewnym krokiem ruszyć w kierunku usłyszanego krzyku. Musiała wyjść na korytarz, a potem zejść na dół, na parter, zaś tam zastała zamieszanie, jak na jarmarku. Kilkanaście kobiet biegało po korytarz, niczym nawiedzone, kilku mężczyzn stało, jakby nie wiedziało co robić, jak zaś mężczyzna nie wie, to pije. Przynajmniej dwóch takich piło. Ogólnie potworna bieganina nie wiadomo czym spowodowana. Tylko jednak Gilli, ani żadnego innego sługi jej osobistego tutaj nie było. Agnese wyszła do zebranych.
- Spokój moje drogie. - Jej głos poniósł się echem po dziedzińcu.

prezencja st6 1 poziom dyscypliny
rzuty - 4,10,9,10,4,3 , - 6,5, - 4 sukcesy, czyli 20 osób zachwyconych,
rezultat: wszyscy opanowani



Kobiety właściwie pędziły na lewo oraz prawo, ale faktycznie, czasem tworzyły zbitki i właśnie taki moment wybrała wampirzyca. Tonacja jej głosu wzbudziła zaś szacunek. Służące zatrzymały się w swojej gonitwie i nagle skierowały spojrzenia ku Agnese
- Signora, wybacz wasza miłość, czy … czy może wśród pani służby jest jakaś akuszerka?
- Co najwyżej medyk
. - Agnese uśmiechnęła się. - Ale poślijcie i po Kowalskiego i po Gillę.
- Tak? Medyk, ale tu wszystko idzie dobrze, znaczy tak, jak powinno. Tylko no bo po prostu trzeba odebrać tak normalnie. Mamy swoja akuszerkę, tylko, ze ona właśnie urodziła przed chwilą. Zdrowa córa i mówiła co mamy robić. Ale teraz usnęła, zaś pomoc kuchenna właśnie zaczyna ze swoim dzieckiem drugim i tak się zgrały i nie wiemy
… - trajkotała któraś. Aczkolwiek inna wyrwała się i pobiegła na górę.
- Aaaaach! - kolejny krzyk doszedł z pokoju, do którego wbiegały oraz wybiegały po przednio kobiety. Zeszła też Gilla biegnąc na wezwanie signory. Przy Kowalskim musiało zejść więcej czasu, bowiem pewnie potrzebował się obudzić oraz ubrać. Jeszcze go nie było, ale niewątpliwie potraktował sprawę poważnie.
- Jakieś problemy, signora? - spytała Gilla. - Pewnie biją kogoś - zaryzykowała słysząc kolejny krzyk głośny kobiety. - Zasłużyła sobie?
- Och… zasłużyła, zasłużyła
. - Wampirzyca uśmiechnęła się. - Rodzi. Pomożecie biedulce?
- Aaa no tak
- speszyła się nieco Gilla, która myślała, że ktoś jest gnębiony jakimś kijem, tymczasem wspomniany rodzaj gnębienia brał się z czegoś kompletnie innego.
- Co, jak, gdzie, jakiej bidulce? - dopytywał się Kowalski, który właśnie zszedł dopinając spodnie oraz mając kompletnie rozchełstaną koszulę. - Jacyś ranni, kolejny atak, czy cokolwiek - ziewnął jeszcze niedobudzony.
- Mamy rodzącą - wyjaśniła mu Gilla.
- Jaką rodzącą?
- Kobietę, zwykle kobiety rodzą
- parsknęła Gilla, jednak nie wiadomo dlaczego, spojrzenie miała skierowane na własne obuwie natomiast głos podejrzanie drżący.
- Ale ja się znam na ranach, czy chorobach. Rodzenie to dosyć naturalna kwestia. Jakby nie było, każdy spośród nas kiedyś się musiał urodzić. Po prostu potrzeba jest doświadczonej niewiasty, która normalnie zajmuje się pomocą przy takich sprawach.
- Szlachetny panie, akuszerka była, ale też właśnie urodziła
- pozwoliła sobie wtrącić się któraś ze stojących obok służebnych, pewnie nieco śmielsza od innych, a może po prostu mocniej zauroczona Prezencją, którą wcześniej użyła na służbie signora Contarini.
- Co to jest za dom? - zdziwił się nagle Kowalski parskając. - Izba porodowa, czy co dla całego miasta? Dobra, Gilla, chodź ze mną, a ty signora - zdecydował się wreszcie - trzymaj się raczej z daleka - poradził Agnese. - Zbyt dużo krwi.
Powiedziane ostrzeżenie dotyczyło wampirzej natury Agnese, choć służba pewnie zrozumiała je, żeby szlachetna dama trzymała się po prostu daleko od wszelkich niespecjalnie pięknie wyglądających spraw.
- Ale ja, muszę? - Gilla chyba była wręcz przerażona. Wspomniany aspekt kobiecego życia budził w niej niekłamaną obawę. Nawet tylko, gdyby po prostu miała stać z boku i pomagać podając Kowalskiemu, co tam zażąda. Tan zaś zwyczajnie chciał Gilli, mając zaufanie wykonania poleceń. Tymczasem trafił na mur strachu. Ghulica spojrzała prosząco oraz pytająco na swoją panią.
- Wierzę w ciebie moja droga. - Agnese skrzyżowała ręce na piersi i uśmiechała się szczerze. - Sama chętnie bym pomogła.
Rzadko dostrzega się ten błysk w oczach Gilli, który nie oznaczał pożądania, wojowniczego pragnienia walki, tylko nagłą obawę małej dziewczynki pragnącej schować się w mysią dziurę. Jednak polecenie było poleceniem. Gilla jeszcze zdołała spojrzeć na zasadzie: dlaczego mi to robisz? - Następnie zwieszając głowę powlokła się za Kowalskim, który wszedł podwijając rękawy.
- Jak wygląda? - Agnese usłyszała jego głos stojąc na korytarzu.
- Ilona dobrze, ale doktorze ... jakoś blada. Może zjadła co złego - odparła troskliwie jedna z kobiet.
- Może … - zagadkowo odparł Kowalski. - Mamy jeszcze chwilę czasu. To nie jest twoje pierwsze dziecko?
- Drugie, panie
- wymówiła jękliwie nieco rodząca.
- Wobec tego wszystko pójdzie niczym po maśle. Wyglądasz zdrowo. Dziecko pewnie też takie będzie.


Słyszała to stojąc jeszcze blisko drzwi. Ale co miała robić dalej?
Wampirzyca odsunęła się od drzwi. Mimo że skrzydło było zamknięte czuła lekki zapach krwi. Rzeczywiście nadal była lekko głodna. Odeszła i przysiadła na jednej z marmurowych ław stojących na dziedzińcu. Potem jakoś wynagrodzi to Gilli. Tymczasem czas upływał. Kolejne godziny. Do jej uszu niekiedy dochodził okrzyk kobiety, niekiedy jakieś słowa. To mówiła któraś spośród służących, to Kowalski, to rodząca. Wyczuwała nawet stąd narastające podniecenie, okrzyk radości, nawet zaś dotarł jej uszu chyba płacz dziecka. Aż wreszcie pojawiła się Gilla, bladozielona na twarzy:
- Signor Kowalski wysłał mnie do ciebie, signora - spojrzała na nią z lekką urazą - że wszystko powiodło się dobrze, zaś on nie musiał interweniować bardziej, niżeli wskazują potrzeby natury.
Agnese wyciągnęła do niej dłoń, a gdy Gilla podeszła chwyciła jej rękę i ucałowała.
- Ależ pani … - zaprotestowała ghulica. - Przecież to nie ...
Agnese od jej skóry czuła lekki zapach krwi.
- Dziękuję moja piękna.
- Wszystko dla ciebie, pani
- Gilla chyba była nieco przygnębiona, ale przechodziło jej. - Wszystko, co tylko możliwe. Kowalski ponownie poszedł spać, aczkolwiek miał jeszcze zajrzeć do drodze do markiza. Czy chce pani iść z nim, czy niechaj się po prostu spokojnie przyjrzy? Pytałam go jeszcze, jak zdrowie Alessandro, jednak wyjaśnił mi, uspokoił, że jutro markiz będzie już normalnie funkcjonował. Aczkolwiek możliwe jest lekkie osłabienie oraz wielorybi apetyt.
Wampirzyca niechętnie puściła jej rękę.
- Obawiam się, że nie powinnam cię zostawiać samej. - Uśmiechnęła się ciepło do swojej ghulicy. - Chyba nigdy nie widziałam cię tak wystraszonej.
- Nobo, kiedy miałam 10 lat, moja matka urodziła moją siostrę
- powiedziała straszliwie skrępowana. Wypowiadane zdania były straszliwe ciche, jakby miała coś w sobie, czego nie chciała ukrywać przed swoją panią, lecz także nie wspominała dobrze. - Wtedy nikt jej nie pomógł, tylko byłam wtedy przy niej. Mówiła mi, ale … nie pamiętam już, coś chyba pomyliłam, nie pamiętam, zemdlałam. Kiedy się ocknęłam, ani moja mama ani siostra nie żyły. Ja … może to wspaniałe dla wielu kobiet … ale … wspomniałaś signora, że ty chciałabś pomóc. Naprawdę?
- Czemu nie
? - Agnese uśmiechnęła się. - Opowiadaj mi o takich rzeczach, dobrze? Nie prosiłabym cię o to, wtedy.
Wampirzyca rozsiadła się wygodnie i poklepała miejsce obok siebie. Cały czas nasłuchiwała niepokojących dźwięków z pokoi markiza.
- Kiedyś nawet zdarzało mi się pomagać przy takich rzeczach. Mimo iż damie to nie przystoi. - Mrugnęła do dziewczyny. - Jednak gdy panuje ten zamęt i szczególnie gdy jest się kobietą… chwytasz za tą szmatkę i starasz się choć odrobinę pomóc.
- Ja bardzo chciałam wtedy pomóc
… - wyszeptała Gilla, zaś po jej policzkach spłynęły dwie przeźroczyste łzy. Agnese sięgnęła i zdjęła łzę. Po chwili zlizała ją z palca. Była słona, ale taka dziwnie rześka. - Nie lubię o tym myśleć - przyznała ghulica. - W moim fachu nieczęsto ma się do czynienia z sytuacją, iż nowe życie pojawia się. Moja dłoń to mój miecz oraz przyjemność dla mojej pani - dodała.


Tymczasem zwyczajnie z pokoju markiza nic nie słychać było niepokojącego. Chyba Kowalski stamtąd wyszedł oraz położył się ponownie spać. Było wszak niemal rano, bowiem sam poród trwał kilka godzin. Wampirzyca także mogła jeszcze wykonać jakieś drobne czynności, jednak dla niej także nadchodziła pora snu.
- Zrobisz mi krótki masaż przed snem, kochana? - Agnese uśmiechnęła się czule do swojej ghulicy.
- Tak pani, uczynię to z wielką przyjemnością - uśmiechnęła się Gilla ciesząc się, iż wszystko powraca na znane tory. - Dzisiaj ponownie jabłuszko? Albo jednak pomarańcza?
Wampirzyca podniosła się z ławy i zaczekała aż Gilla też wstanie.
- Po tym deszczu marzy mi się coś cięższego… piżmo, może jakiś korzeń?
- Widziałam w łaźni chyba coś takiego. Korzeń sandałowca … przyznaję, nie wąchałam długo, ale jeśli życzysz sobie signora, coś cięższego, niewątpliwie się nada
- stwierdziła Gilla sięgając do pamięci. spotkajmy się w pokoju. Zaraz wrócę z olejkiem - zaproponowała.
Agnese skinęła jej głową. Spokojnym krokiem ruszyła w stronę sypialni. Jeszcze było co nieco czasu do świtu, ale w związku z tym, że nie spała prawie przez dzień, była wykończona. Czuła, że mogłaby przyłożyć teraz głowę do poduszki i zasnąć. Weszła do sypialni i powoli zaczęła się rozbierać. Rozwiązanie sukni sznurowanej na plecach samodzielnie, zajmowało chwilę, ale nie było niewykonalne.

Zupełnie naga przeszła do misy i zaczęła się opłukiwać. Jutro zacznie noc od wizyty w łaźni. Chwilę potem pojawiła się Gilla, zaś wampirzyca natychmiast uczuła od niej mocny zapach, jeden spośród wielu, który dało się dostrzec wewnątrz łaźni. Markiz pewnie miał bardzo bogatą paletę olejków, choć chyba ich nie używał do masażu. Nie wydawało się bowiem, że Sophia cokolwiek wiedziała na ten temat.
- Poczekam pani, aż się umyjesz - zaproponowała ghulica zdejmując swoje stroje. Wampirzyca tylko przetarła skórę kawałkiem materii i podeszła do kobiety. Z uśmiechem sięgnęła do jednej ze wstążeczek podtrzymujących jej strój. Przebywając na terenie pałacu ghulica także niekiedy nosiła suknię, ale też przy pasie zawsze jakiś oręż. Tworzyło to nieco dziwny kontrast, jednak Gilla znała swoje obowiązki. Obrona pani ponad wszystko inne. Jednak tym razem miały być w łożu, zaś zaiste, samemu będąc nagą masowało się znacznie lepiej oraz przyjemniej. Agnese zaczęła rozsznurowywać suknię swej ghulicy powoli przesuwając palcami po wyłaniającej się skórze. Gilla była rozgrzana, cudownie ciepła jak tylko potrafił być człowiek. Wampirzyca nachyliła się i ucałowała odsłonięte nagie ramię tuż po tym jak zdjęła z ghulicy halkę.
- Cieszę się, że nic ci się nie stało. - Uśmiechnęła się to kobiety.
- Wzajemnie, signora - ghulica zadrżała - Miałam ci robić masaż, pani. Sprawiać przyjemność. Tymczasem jest odwrotnie - uśmiechnęła się na wspomnienie pocałunku, który sprawił jej niekłamaną rozkosz.
- Znów prosisz się o dręczenie moja droga. - Wampirzyca pocałowała teraz zagięcie między szyją, a ramieniem Gilli. - Jak się miałaś do mnie zwracać?
- Aaa … gnese, tak sobie życzyła, pani, ja … wybacz, muszę się przyzwyczaić, że moja pani … że mogę go ciebie mówić w prywatnych chwilach twoim imieniem. Chciałabym bardzo … czy mogę już zająć się tobą? Proszę
.
Agnese cofnęła się do łóżka, ale ułożyła się na nim na plecach i z uśmiechem wpatrywała się w ghulicę. Przeciągnęła się, prężąc się na łóżku.
- Zapraszam. - Mrugnęła do Gilli.
- Połóż się pani na brzuszku. Masaż warto zaczynać od tylnej strony ciała - wyszeptała cichutko wchodząc do łoża oraz klękając przy Agnese. Widać było, jak ciężko unosi się jej pierś, zaś języczek delikatnie oblizuje wargi wpatrując się w signorę Contarini.
- Już ostatnio zaczynałaś od pleców. - Agnese nadal leżała na plecach. - A mam tu kilka części, które są niedopieszczone.
Wampirzyca uszczypnęła udo ghulicy. - A to za słówko “pani”.
- Auu
! - wyrwało się odruchowo Gilli. - Jeśli tak pani - wampirzyca ponownie uszczypnęła, teraz jednak drugie udo wywołując kolejne “au”. - uważasz, więc proszę, wyjaw mi, co jest niedopieszczone. Steruj mną, będę masować, co zechcesz, Agnese - ghulicy naprawdę ciężko było się przestawić. Wszak normalnie słudzy nie mówili do swoich panów po imieniu, ale signora nie była normalnym osobnikiem.
- Po kolei kochana. - Agnese chwyciła jedną z dłoni Gilli i i położyła ją na swojej szyi. - Od góry … - powoli przesuwała dłoń w dół - .. bardzo dokładnie... - zahaczyła jej dłonią o jedną z piersi by przytrzymać ją na swoim brzuchu. - ...do samego dołu.
- Czyli zacząć od twoich piersi, pa … Agnese
- poprawiła się Gilla, więc wampirzyca zatrzymała dłoń na jej udzie i tylko delikatnie przesunęła po nim paznokciem, wywołując drgnięcie, ale już nie okrzyk. - Rozumiem to życzenie.


Ghulica usiadła na biodrach signory dokładnie tak, że ta na swoim wzgóreczku mogła poczuć jej wygoloną intymność. Gilla uśmiechnęła się, wylała na swoje dłonie olejek, ale zamiast rozcierać je, ogrzewać, zaczęła sobie pokrywać własne cycuszki. Agnese przygryzła wargę obserwując ghulicę. Czuła jak kobiecość rozgrzewa się, jak do jej wzgórka zaczynają docierać pierwsze krople rozkoszy. Gilla smarowała obficie, choć dość szybko, później pochylając się nad signorą tak, by to właśnie jej piersi dotykały, pieściły, nawilżały i masowały piersi Agnese. Wampirzyca wydała z siebie pomruk czując ciepło Gilli. Powoli sięgnęła dłonią, przesuwając ją po udzie ghulicy, do jej pośladka i na razie lekko go uszczypnęła.
- Ach - ponownie wyrwało się z ust ghulicy, nie wiadomo jednak, czy ją to bolało, czy było przyjemne. Ogólnie musiało być jednak bardzo, bowiem Agnese czuła, jak sutki Gilli stwardniały, urosły pieszcząc ją, jak przesuwały się po jej własnych piersiach słodko dotykając, jak niekiedy przytulały się, spłaszczajac je, potem zaś ustawiały tak, by trafić idealnie, malinka w malinkę. Zaś niżej kilka kropel soczku ghulicy opadło prosto na nią. Doskonale to poczuła oraz poczuła drżenie ciała.
- Uwielbiam cię masować, Agne ... - jęknęła ghulica zjadając część imienia w dźwięku przyjemności.
- Naprawdę? - Agnese przesunęła palcem dalej po pośladku, aż natrafiła na znany już sobie otworek. - Czemu moja droga? - Jej palec zaczął zataczać niewielkie kręgi wokół ciekawego miejsca.
- Ach … - ponowny jęk wydobył się z gardła kobiety - boooo kooocham cię i kocham ci spraaawiać przyjemność i to dla mnieiiee teeż jeeest, ale - wydyszła ocierając ciągle piersiami o piersi Agnese - jeśli tak będziesz robić, to nie będęęę mogła - spróbowała poruszyć tyłeczkiem jakby zaciskając mięśnie.
- Doskonale ci idzie kochana. - Agnese chwyciła jej twarz drugą dłonią, pozwalając by tak która zataczała kręgi zjechała niżej trafiając na rozpalone płatki Gilli. Uśmiechając się uszczypnęła jeden z nich, uważnie obserwując twarz kobiety. Którą przeszedł lekki dreszcz bólu oraz gigantyczny przyjemności.
- Ach … - jęknęła i po prostu usta Gilli zaczęły mocno całować usta swojej panii. Tak bardzo mocno, głęboko, ściskając oraz łącząc języczki we wspólnym tańcu. Signora doskonale dostrzegła, jak mocno rozpaliła swoją ghulicę, która zamiast masażu, pragnęła ostrej miłości fizycznej.
Wampirzyca przytrzymała jej twarz odrywając ją od siebie. Troszkę mocniej uszczypnęła kolejny płatek.
- Byłaś wspaniała dzisiaj. Na co masz ochotę moja droga? - Uśmiech Agnese był niewinny, ale Gilla już zbyt dobrze wiedziała, że wcale nie musiało to oznaczać łagodnego traktowania. - Zasłużyłaś na nagrodę.
- Chcę pieszczot, chcę twoich pieszczot, dotykania, całowania, chcę by całe, wszystko co mam kobiecego, było w twoim władaniu, byś zrobiła tak, że już nie będę mogła wytrzymać
- gorączkowo wyszeptała ghulica przerywając tylko na moment całowanie. Każde szczypnięcie wywoływało jej drgnięcie oraz jęk, ale coraz bardziej był to jęk podniecenia. Musiała uwielbiać lekki ból przy wielkiej rozkoszy.

Piękna signora Contarini chwyciła jej pośladki i zaczęła ciągnąć w swoją stronę, ustawiając kobietę tak, że klęczała nad nią, a jej kobiecość znajdowała się idealnie w zasięgu ust wampirzycy. Przyglądała się uważnie ghulicy podziwiając jej rozpalone ciało. Rzeczywiście jej sługa była zgrabną, seksowną kobietą. Agnese widziała teraz, jak z góry pysznią się jej spore piersi ozdobione mocno odstającymi sutkami, jak ślicznie wygląda jej umięśniona talia, jak cudownie uda oraz łono, które prezentowało się tuż przy jej twarzy. Obecnie rozchylone, pokryte kropelkami rosy. Ślicznie różowe płatki miejscami były zaczerwienione mocniej. Czyżby tam, gdzie ją szczypnęła? Całkiem możliwe.

Agnese była nawet zła na siebie, na to że nie wiedziała czegoś o swym słudze, jak z tym porodem. Po tylu latach powinna wiedzieć już wszystko, znać ją na wylot. Wsunęła palec w tylni otworek Gilli, powoli ostrożnie. Mocno trzymając ją drugą ręką za biodro.
- Aaaa … wyrwało się z ust ghulicy, która nie chciała się wyrwać, lecz chłonęła działania swojej pani. - Och, Agnese … - to było dla niej coś, co powodowało drżenie. Płatki jej kwiatu dygotały tuż przy buzi Agnese. Wampirzyca doskonale widziała, jak pieszczona kobieta mocno reaguje, jak wypływają z niej kolejne krople, jak jamka jej pojawia się coraz mocniej, bowiem płatki zaczęły się samodzielnie odchylać, jak wierci się, zaś biodra chcą nabić jak najmocniej … Gilla była podniecona straszliwie. Wampirzyca czuła, jak mocno przyspieszyła w niej krew.
- Ach … - jęczała, właściwie niemal bez przerwy. Bardzo szybko podniecała się przy Agnese, znacznie szybciej niźli wtedy z markizem Gonzagą. - Kocham cię, zrób ze mną, co chceeeeesz
Wampirzyca sięgnęła językiem do jej płatków i powoli, niespiesznie zaczęła zlizywać jej wilgoć, cały czas poruszając palcem w jej otworku. Czując roznące podniecenie kobiety, aż wreszcie nagły poptężny jęk oraz gwałtowne odchylenie ciała do tyłu. Bidra Gilli zadrżały wypuszczając wręsz niewielki strumień kolejnych kropelek, zaś jej ciało przeszedł dreszcz, który Agnese potrafiła rozpoznać. Agnese uśmiechnęła się i wgryzła się w udo kobiety, nie pijąc z niej jednak. To zadziałało jeszcze mocniej. Przyszedł kolejny wystrzał magicznej energii. Potem jeszcze jeden. Gilla poddała się kolejnym falom orgazmu. Agnese wysunęła kły i wróciła do delektowania się rozpalonym kwiatem ghulicy. Właściwie siedziała teraz swoją szparką na ustach Agnese, tak mocniej, zaś jej biodra same ruszały się po jej twarzy. Wampirzyca wsunęła swój język w jej szparkę tak głęboko jak tylko mogła i wwiercała sie w nią uśmiechając sie szeroko.
- Kocham cięęęęę … ghulica powtórzyła jeszcze jęcząco z góry przeżywając swój czas promieniującego szczęścia.

Signora przytaknęła ruchem głowy, nawet nie tyle by potwierdzić tylko by podrażnić nabrzmiałe płatki. Do pierwszego paluszka w otworku ghulicy dołączył drugi. Rozciągając ją mocniej oraz jeszcze bardziej przedłużając rozkosz. Poczuła ten mocny ruch, jak Gilla chciała się nabić jak najgłębiej i na paluszki, które pewnie sprawiały trochę bólu rozciągając nieprzyzwyczajony do tego otworek, ale dając też masę przyjemności oraz na język, który cudownie penetrował początek słodkiej jaskini, bardzo wrażliwy oraz tak wspaniale podatny na jej pieszczotę. Język Agnese był zalewany intymnym soczkiem, zaś Gilla jęczała, ponownie próbując się ruszać, nadziać, aż wreszcie nagle.
- Aaaaa! - to nie był jęk, to był krzyk, siedząc na twarzy Agnese po prostu upadła do przodu podpierając się dłońmi. Już nie była wygięta, po prostu tylko odbierała przygnieciona kolejnym wystrzałem orgazmu. Agnese przesunęła ją wolną dłonią, powoli w dół swego ciała, nie wysuwając dwóch, pewnie poruszających się w jej dziurce palców. Gdy piersi ghulicy znalazły się na wysokości jej twarzy zaczęła ssać jedna z nich by po dłuższej chwili wgryźć się w nią.
- Och, taaaaak! - krzyknęła, ponownie krzyknęła Gilla łącząc jęk bólu z rozkoszą.


Zapach krwi uderzył nozdrza wampirzycy, ale jakoś się powstrzymała od picia. Po dłuższej chwili zalizała ranki i dalej całowała rozpalone ciało. Palce drugiej dłoni pewnie wsunęły się w szparkę. Wypełniona z dwóch stron i przytrzymywana za cycuszek zębami Gilla przeżywała coś niezwykłego. Nawet kiedy po chwili wampirzyca puściła ją, jej biodra same ruszały się nabijały mocno i po prostu kobieta już nie mówiła, nie jęczała, właściwie wyłącznie krzyczała, raz ciszej, raz głośniej, kiedy paluszki Agnese trafiały na jakieś wrażliwsze miejsce. Wampirzyca przedłużała jej orgazm szalenie sprawiając, że ghulica powoli opadała z sił, ale to co robiła, był to odruch natury, którego nie dało się opanować. Chciała … chciała by sięgnięto do niej jak najgłębiej, jak najbardziej mocno, chyba jak najbrutalniej i te wszystkie pragnienia dawała Agnese. Wampirzyca wgryzła się w drugą pierś, teraz pozwoliła sobie jednak na upicie małego łyka. Jej palce rozszerzyły się jednocześnie naciągając zaciskające się na nich mięśnie Gilli, zwiastujące ostateczność, razem z kolejnym okrzykiem, który wydała i po prostu przechyliła się na bok padając na łoże obok Agnese. Wampirzyca szybko wysunęła kły by nie zrobić krzywdy kobiecie. Każde następne pieszczoty byłyby już chyba torturą dla rozgorączkowanego do ostateczności ciała, które stało się straszliwie wrażliwe na każdy dotyk. Agnese dawała jej tak wiele. Absolutnie tylko ona potrafiła łączyć cudownie ludzki seks oraz wampirzą rozkosz. Nikt tak nie działał na Gillę, jak jej pani. Teraz zaś signora dostrzegała, jak leżąc obok ghulica przeżywała kolejne fale rozkoszy powoli zastępowane przez błogą, cudowną, leniwą przyjemność. Wampirzyca nachyliła się i zalizała ranki. Gilla głęboko wciągała powietrze pełnym dechem, miała rozchylone usta, wpatrzony gdzieś ku górze wzrok oraz delikatnie ruszała nogami i swoimi krągłymi bioderkami. Agnese chwilę obserwowała ghulicę po czym naciągnęła na nie kołdrę i wygodnie ułożyła się na jej piersi, delektując się bijącym w szaleńczym tempie sercem kobiety. Chwilę później nadchodzący świt utulił piękną wampirzycę do codziennego snu.
 
Kelly jest offline