Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2017, 11:27   #147
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Do celu dotarła niedługo później. Akurat jedna z czterech głównych ulic, prowadząca do północnej bramy była najmniej oblegana przez przechodniów, gdyż najważniejszy szlak handlowy biegł ze wschodu na zachód. W sklepie Venorę przywitał gruby mężczyzna o łysej czaszce patrzący na nią chłodno z pod byka. Rycerka nie przejmowała się taką postawą sklepikarza i od razu rozejrzała się po wystawionych na sprzedaż towarach. Nazwa sklepu była trafiona, gdyż na każdej półce można było znaleźć co innego. Tkaniny, oręż, napary, zioła, racje żywieniowe na podróż, kilka elementów pancerzy oraz wiele, wiele innych.
Dobrą chwilę zajęło jej oglądanie półek z towarem. Z pewnością było to miejsce gdzie podróżnicy i poszukiwacze przygód mogli się zaopatrzyć dosłownie od stóp do głów. Już myślała, że znalazła gablotę z alkoholami, gdy po przeczytaniu etykiety okazało się to być po prostu oliwą do czyszczenia zbroi. Odstawiła butelkę i zrezygnowała z poszukiwań na własną rękę. Możliwym przecież było, że nietypowy towar nie był wystawiony na wierzchu, tylko zalegał w magazynie. Podeszła więc do sklepikarza stojącego za ladą.
- Poszukuję dobrego, krasnoludzkiego bimbru. Słyszałam, że można tu taki dostać - zapytała, nie zważając na minę jaką i stosunek jaki do niej miał łysy człowiek.

-Ile?- spytał tylko unosząc lekko brew.
- Jedną dużą butelkę - odparła ze wzruszeniem ramion.
-Dwa złocisze- burknął wystawiając dłoń po zapłatę.
Venora już sięgała do swojej sakiewki gdy wspomniały jej się słowa krasnoluda. Wzięła dwie monety w dłoń, ale nie położyła ich na ladzie.
- Chciałabym przeprowadzić test prawdziwości tego bimbru - stwierdziła spoglądając bez skrępowania na sprzedawcę. - Zanim za niego zapłacę - dodała.
-Że co?- spytał zdziwiony człek. Sklepikarz najwyraźniej nigdy nie słyszał o wspomnianym przez Venorę teście.
Panna Oakenfold westchnęła. Uważała, że krasnolud opowiadając jej o tym nie robił sobie żartów, więc na spokojnie wyjaśniła sklepikarzowi na czym polega owy test oraz czemu jest on taki ważny w przypadku krasnoludzkiego bimbru.
- Czy możemy więc wytestować? - zapytała na koniec wyczekująco przyglądając się mężczyźnie.
-Chcesz mnie zrobić w konia?- spytał by się upewnić -Ja otworzę flachę a ty mi nagle zmienisz zdanie i co wtedy?- dopytywał.


- Jeśli to jest krasnoludzki bimber to przejdzie test. Jeśli nie, to znaczy, że ktoś już cię wcześniej oszukał - stwierdziła Venora bez pretensji w głosie, że ten jej nie wierzy. - Masz moje słowo, że nie rozmyślę się, jeśli alkohol jest prawdziwy - zapewniła go.
-Jest prawdziwy!- odrzekł gromko, ewidentnie oburzony słowami młodej dziewczyny.
- Więc go sprawdźmy - nie wyglądało na to by chciała ustąpić. - Jak będzie wszystko w porządku to jeszcze dorzucę kilka srebrnych monet Mężczyzna patrzył chwilę bez mrugnięcia okiem na klientkę, ale w końcu wydął usta -Co to za test?- spytał.

Venora zamrugała oczami nie wiedząc czy mężczyzna miał tak słabą pamięć, czy zwyczajnie jej nie słuchał kiedy o tym mówiła za pierwszym razem. Prawie była gotowa kupić tą butelkę bez sprawdzenia, ale gdyby okazał się być nieprawdziwy to płatnerz tylko by się poczuł obrażony tym podarkiem.
- No więc należy kilka kropli polać do naczynka i je zapalić. Jeśli płomień będzie błękitny to znaczy że jest prawdziwy - wyjaśniła, po raz kolejny, ale wciąż spokojnie.
Sklepikarz przewrócił oczami i pokręcił głową -Palić bimber… Kto to…- mruczał pod nosem, gdy znikał na zapleczu. Po kilku chwilach wrócił trzymając szklaną butlę, owiniętą sianem, związanym rzemieniami. W drugiej dłoni trzymał puchar do wina. Grubas odkorkował flaszkę i nalał odrobinę do środka, po czym sięgnął po świecę i przyłożył płonącym knotem. Na oczach Venory Bimber zapłonął a nad pucharem uniosła się błękitna łuna. Krótką chwilę później ogień zgasł a sklepikarz spojrzał z uznaniem na klientkę.
-Skąd masz takie informacje?- zapytał zaciekawiony, z wyraźnie innym nastawieniem.

Panna Oakenfold z zadowoleniem wymalowanym na twarzy położyła dwie złote monety na ladzie i sięgnęła jeszcze po pięć srebrnych, tak by było zgodnie z umową daną sprzedawcy. Cieszyło ją bardzo to, że prawdziwość trunku potwierdziła się.
- Pewien krasnolud, zapewne zmartwiony o podniebienie swego ziomka, poczuł się w powinności by mi opowiedzieć o tym - odpowiedziała mu z rozbawieniem w głosie Venora. - Jeśli ktoś będzie mnie pytał o to gdzie można dostać dobry alkohol to będę polecać właśnie ten sklep - dodała.
Sklepikarz odprowadził paladynkę zmieszanym spojrzeniem, jakby nie wiedział co ma o niej myśleć -Miłego dnia- rzekł na odchodne. Venora miała w praktyce każdy punkt planu “na dzisiaj” wykonany i mogła spokojnie udać się do łaźni. Miała cały wieczór dla siebie.
Panna Oakenfold wróciła do świątyni w bardzo dobrym humorze. Nawet przestała już wątpić co do słuszności powierzania naprawy swojej zbroi krasnoludowi, który nie wzbudził w niej w pierwszej chwili zaufania. Uznała po prostu, że nie zna przeszłości tego rzemieślnika i nie powinna go oceniać, przynajmniej póki nie wykaże się on swoimi umiejętnościami płatnerskimi lub ich brakiem.

Po powrocie udała się prosto do swojej celi. Tam zostawiła butelkę bimbru, którą ustawiła obok sterty złożonej z elementów jej pancerza. Zebrała do torby rzeczy potrzebne jej w łaźni i bez zbędnej zwłoki wyszła z pokoju. Na myśl o gorącej kąpieli uśmiech sam garnął jej się na usta.
Czas spędzony w łaźni minął Venorze nadwyraz przyjemnie. Po kolejne trudnej misji, oraz całym dniu załatwiania swoich spraw rycerka mogła w końcu choć przez chwilę się zrelaksować. Niedługo przed wieczerzą wróciła do swej celi, gdzie się przebrała i udała na posiłek z innymi sługami klasztoru Helma.
Gdy wkroczyła do jadalni, większość mieszkańców świątynnych było już w środku. Część osób spojrzało w jej kierunku, a część nawet nie dostrzegło jej przybycia. Był pośród nich Ludwik, który pałaszował kurczęce udko, wycierając usta i policzki rękawem swej szaty. Venora stanęła po porcję, a kiedy młody chłopiec naładował jej porcję do misy, udała się do stołu. Tym razem nikt jej nie zaczepił ani nie zagadywał. Zjadła spokojnie, a potem poszła do swej celi. Venora usiadła na łóżku zastanawiając się jak spędzi resztę wieczoru, gdy ktoś zapukał do jej drzwi. Albrecht powitał ją ciepłym uśmiechem, kiedy Venora wpuściła go do środka.
Mężczyzna bez ogródek wręczył jej przetłumaczoną treść listu od sir Rolandsa -Przed chwilą skończyłem oznajmił zadowolony z rezultatów swej pracy. Venora prędko rozwinęła rulon i wczytała się w jego treść.

"Na północny zachód od Wzgórza Berethina, tam gdzie łąki kwitną żółcią i bielą w lustrzanym odbiciu drogę wskażą ci niebiosa. Opadające słońce ukaże ci drogę, a obłoki niczym mapa wskażą czubek Hełmu Wiecznie Czujnego. Tam się udasz i gdy spojrzysz w oko Helma świat zatrzęsie się w posadach. Blade światło otworzy wrota do mej skrytki, gdzie odnajdziesz klucz. Nie lękaj się i nie cofnij przed niczym. Ty jesteś ratunkiem"
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline